Choć sam artysta o swoich kłopotach zdrowotnych mówił niechętnie, a fani obserwując go na scenie zachwycali się jego świetną formą, okazuje się, że prawda była zupełnie inna. "Mieliśmy taką cichą umowę..." - wyznała w rozszerzonej biografii "Krzysztof Krawczyk. Życie jak wino" żona artysty, który przez 20 lat zmagał się z poważną chorobą. Cztery miesiące po śmierci jednego z najbardziej rozpoznawalnych polskich muzyków, Ewa Krawczyk zdradziła sekret, którego omal jej mąż nie zabrał ze sobą do grobu.

Reklama

Ewa Krawczyk o chorobie Krzysztofa Krawczyka

Kiedy 5 kwietnia media obiegła wiadomość, że Krzysztof Krawczyk nie żyje, bliscy artysty pogrążyli się w żałobie, a fani byli wstrząśnięci - zaledwie dwa dni przed tragicznymi wydarzeniami piosenkarz poinformował, że wrócił ze szpitala do domu i wszyscy byli pewni, że zdrowiu Krzysztofa Krawczyka już nic nie zagraża. Ten jednak zawsze niechętnie mówił o swoich problemach i choć w kuluarach co jakiś czas pojawiały się niepokojące informacje, Krzysztof Krawczyk potwierdził jedynie operację biodra, którą przeszedł w 2019 roku, a także, że cierpi na arytmię serce i różne inne dolegliwości, o których nie lubi mówić. Teraz okazało się, że przez 20 lat muzyk mierzył się z nieuleczalną chorobą, o czym w końcu, kilka miesięcy po śmierci swojego męża, powiedziała Ewa Krawczyk.

Chciałabym napisać o początkach choroby Krzysia. Bo to był długi proces. Postaram się zrobić to łagodnie, żebyście, kochani moi, nie płakali, bo ja do dzisiaj wylewam wiadra łez. Choroba Krzysia zaczęła się już 20 lat temu drżeniem głowy. Był to początek Parkinsona. Zwróciłam lekarzom uwagę, ale jakoś nikt nie zareagował. Lata mijały, a choroba robiła postępy - zwierzyła się w rozszerzonej biografii artysty "Krzysztof Krawczyk. Życie jak wino" Ewa Krawczyk.

East News

Zobacz także: Syn Krzysztofa Krawczyka zwrócił się do ojca ze sceny podczas festiwalu w Mrągowie. "Tato, jestem w najlepszych rękach"

Krzysztof Krawczyk chorował na Parkinsona

W swoim poruszającym wyznaniu żona Krzysztofa Krawczyka przyznała, że leki, które brał jej mąż "średnio pomagały" i oboje robili wszystko, by jego choroba nie wyszła na jaw.

W kościele, jak słuchał kazania, to musiałam go prosić, żeby coś zrobił, bo głowa mu tak chodziła, że nawet ja to czułam, siedząc obok, a ludzie siedzący z tyłu widzieli - pisała. - Krzyś ostatnie lata już musiał siedzieć na stołku, bo bardzo bolało go biodro. Mieliśmy taką cichą umowę, że jak będzie ręka lub głowa się trząść, to ja do niego podchodziłam i poprawiałam niby chusteczkę na szyi i on już wiedział, że musi kontrolować drżenia... - tłumaczyła żona Krzysztofa Krawczyka.

Mimo postępującej choroby Krzysztof Krawczyk nie chciał rezygnować ze sceny, a Ewa Krawczyk próbowała ulżyć mu w cierpieniu. Podawała kroplówki, zastrzyki i uczyła się, jak dbać o chorego męża. Pewnego dnia wydarzyło się jednak coś przerażającego.

Zobacz także

Graliśmy jeszcze koncerty, ale z ogromnym cierpieniem. Wtedy zauważyłam, że Krzysztofem coś rzuca i upadł na podłogę. Zawsze się bardzo potłukł, aż do siniaków. Kiedyś po kolejnym upadku w łazience miał krwiaka pod okiem. Jak byliśmy w kościele, żartował, że żona go bije - wyznała Ewa Krawczyk.

East News

Zobacz także: Fryderyki 2021: Wzruszona Ewa Krawczyk dziękuje za Złotego Fryderyka dla Krzysztofa Krawczyka

Reklama

Krzysztof Krawczyk zmarł w wieku 74 lat, zostawiając po sobie pogrążonych w rozpaczy bliskich i fanów, wiele pięknych wspomnień, a także wyjątkowe albumy, które do dziś możemy usłyszeć w największych rozgłośniach radiowych. Jak podano do informacji, przyczyną śmierci Krzysztofa Krawczyka, który najpierw trafił do szpitala z powodu zakażenia koronawirusem, były choroby współistniejące.

EastNews
Reklama
Reklama
Reklama