
Osiągnął piłkarskie szczyty. Niesamowity talent Wojciecha Szczęsnego, jednego z najlepszych polskich bramkarzy w historii, oraz ogromna praca, jaką wykonał zaprowadziły go do najlepszych klubów świata - ostatnio Juventusu Turyn. Jest też podstawowym bramkarzem reprezentacji Polski i w dużej mierze od niego zależy nasz ewentualny sukces w rozpoczynającym się już za kilka dni Euro 2020 (2021).
Piłkarz jest dziś nie tylko uznanym zawodnikiem, ale też szczęśliwym mężem i ojcem - wraz z Mariną Szczęsną mają synka, Liama, który już 30 czerwca będzie obchodził swoje 3. urodziny. Jeśli ich rodzina powiększy się kiedyś o córeczkę, już wiadomo, że na imię dostanie Natalka. W ten sposób ma zostać upamiętniona siostra sportowca, która zmarła tragicznie przed jego narodzinami. Tragedia, którą przeżyli rodzice Wojtka, jest naprawdę wstrząsająca.
Zobacz także: Lewandowski i inni polscy piłkarze z dziećmi i rodzinami na zgrupowaniu w Opalenicy ZDJĘCIA
Tragiczna śmierć siostry Wojciecha Szczęsnego
Był 11 kwietnia 1987 r. Mama Wojciecha Alicja Szczęsna, wspomninała ten koszmarny dzień w wywiadzie dla „Rewii”. Poszła z malutką Natalką na plac zabaw. Gdy wracały, przechodziły obok trzepaka - mama z jednej, a córeczka z drugiej jego strony. Wtedy trzepak runął.
Kiedy się odwróciłam, z przerażeniem zauważyłam, że pod trzepakiem leży moje dziecko całe we krwi" - wspominała w wywiadzie dla „Rewii” Alicja Szczęsna. - Wyglądało jak martwe, nie dawało oznak życia.
Mała Natalka mieprzytomna, z uszkodzoniami mózgu i rozbitymi kośćmi podstawy czaszki trafiła na oddział intensywnej terapii. I choć po operacji jej stan się poczatkowo poprawił, zmarła dwa dni później.
Dramatyczne wyznanie Macieja Szczęsnego o śmierci córki
Szczęsny senior - Maciej, był wówczas bramkarzem warszawskiej Gwardii. Feralnego dnia wrócił do domu późnym wieczorem. W drzwiach mieszkania znalazł kartkę od rodziców: "Maćku, bez względu na porę przyjeżdżaj do nas w bardzo ważnej sprawie...". Tak dowiedział się o dramacie córeczki. Jak kiedyś wyznał, po wypadku i śmierci Natalki nic już nie mogło go zaboleć.
Nic mnie tak nie dotknęło, nie okradło i nie zmieniło mojego życia, jak utrata Natalki - mówił w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”. - Wypadkowi uległo małe, niczemu niewinne dziecko. (…) Masz świadomość, że to nie przez ciebie ani nie z winy jej mamy, ale przez błąd ludzki popełniony dwa lata wcześniej przy montażu trzepaka, który przewrócił się akurat w tym momencie, gdy spacerowała obok. Myślisz o tym, jak bardzo ją bolało, bo przecież musiało najpierw boleć, zanim po dwóch dniach zmarła.
Jak dodał zmienił się cały jego świat, a śmierć córki pozostanie w nim już do końca życia. Gdy doszło do wypadku, ówczesna żona Szczęsnego, Alicja była w trzecim miesiącu ciąży, ze starszym bratem Wojciecha, Janem.
(…) gdy budziłem się w nocy albo wstawałem rano, liczyłem, że wszystko okaże się tylko koszmarem. Że zaraz zniknie. Nie zniknęło, Natalka w snach wracała jeszcze często. W mojej koszuli z kołnierzem postawionym na sztorc - mówił w tym samym wywiadzie.
Wojtek urodził się niemal dokładnie trzy lata po śmierci Natalki, 18 kwietnia 1990 roku. Jak informowały media, planując dzieci wraz z żoną Mariną postanowili, że córeczka będzie miała na imię Natalia, po cioci - starszej siostrze taty, której Wojciech nie miał szansy poznać.