Dorota Szelągowska wzięła udział w podcaście WojewódzkiKędzierski, gdzie opowiedziała m.in. o swoim ojczymie, który zrujnował jej dzieciństwo. Wnętrzarska ekspertka nie ma z nim kontaktu, ale wie, że ten człowiek prawdopodobnie nadal pracuje w mediach. Zobaczcie, co ma do powiedzenia na jego temat.

Reklama

Dorota Szelągowska o ojczymie-pedofilu: "Ten człowiek był zdolny do różnych rzeczy"

Dorota Szelągowska nigdy nie ukrywała, że ma za sobą trudne doświadczenia z dzieciństwa. Zaznacza też jednak, że te przeżycia ją ukształtowały, zbudowały jako osobę. Gdy jej rodzice rozwiedli się, matka, Katarzyna Grochola, związała się z nowym mężczyzną, który okazał się być używającym przemocy alkoholikiem i pedofilem. Człowiek ten rzucał się z pięściami na pisarkę, a świadkiem domowych awantur była niepełnoletnia wówczas Dorota Szelągowska. I to ona w sytuacjach kryzysowych musiała wzywać pomoc. Przemocowa relacja w końcu rozpadła się, a ów mężczyzna nie zdołał skrzywdzić swojej pasierbicy - przynajmniej fizycznie. 42-letnia dziś telewizyjna gwiazda nie zapomniała jednak o piekle, jakie im zgotował. Zaznacza też, że Katarzyna Grochola była w tym wszystkim "najlepszą matką, jaką mogła być" - a choć ich relacje bywały burzliwe, do dziś są sobie bardzo bliskie.

Zobacz także: Darek stolarz z ekipy Szelągowskiej ma piękną żonę. Zobaczcie, jak wygląda jego ukochana

East News

Dorota Szelągowska w podcaście "WojewódzkiKędzierski" wróciła do wspomnień sprzed lat. Już wcześniej, rozmawiając z mediami przyznawała, że jeden z byłych partnerów jej matki był nadużywającym alkoholu przemocowcem o skłonnościach pedofilskich, ale teraz opowiedziała nieco więcej o nim i swoich przeżyciach z okresu mieszkania pod jednym dachem:

Nie chciałam go zabić, tylko skrzywdzić. Gdy masz taką sytuację, że ojczym tłucze ci matkę, zamyka drzwi, a ty musisz dzwonić po policję, w pewnym momencie jest ci już wszystko jedno.

Prowadząca "Totalne remonty Szelągowskiej" wspomina, że codzienność z oprawcą sprawiła, że jej granice zostały przekroczone. Była gotowa na wiele, byle tylko go unieszkodliwić:

Zobacz także

Pamiętam, że on pojechał na jakiś wyjazd ze swoją kochanką i wrócił ze złamaną nogą z nart. I miał taki rowerek. Usiadłam, wzięłam śrubokręcik i rozkręciłam go tak, że trzymał się na ostatnich śrubach. Wiedziałam, że mnie nie dogoni, więc mogłam przed nim uciekać. Ten człowiek był zdolny do różnych rzeczy - ujawniła

East News/VIPHOTO

Człowieka, który zamienił życie przynajmniej dwóch kobiet w piekło, nie sięgnęła ręka sprawiedliwości - według Doroty Szelągowskiej pracuje w telewizji. Córka Katarzyny Grocholi w podcaście "WojewódzkiKędzierski" powiedziała:

Mój ojczym najprawdopodobniej mnie nie skrzywdził. Z tego, co wiem, pracuje w TVP, ale nie wiem dokładnie, nie mam wielu wspomnień z tego czasu. Moja mama, jak powiedziałam o tym głośno [o tym, że to pedofil - przyp. red.], stwierdziła: "Dorota, przecież on nas pozwie". Odpowiedziałam jej: "Mamo, po pierwsze nie nas, a mnie, a po drugie, zapraszam". Jest złym człowiekiem. Nie lubię w swoim życiu trzech osób, mam do nich pretensje, i on jest jedną z tych trzech osób. Gdybym go zobaczyła na ulicy, nie wiem, jakbym się zachowała - przyznała Dorota Szelągowska.

EastNews

Przypomnijmy, że Dorota Szelągowska przez lata zmagała się z nerwicą lękową - 42-latka zaznacza, że teraz jej nerwica jest już zaleczona, ale niemal zrobiła z niej wrak człowieka. Wiedzieliście, z czym w przeszłości musiała zmagać się córka Katarzyny Grocholi?

Zobacz także: Uczestniczka "Totalnych remontów Szelągowskiej" zdradza kulisy programu. "Prawdziwy koszmar"

ONS

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama