Jarosław Jakimowicz zabrał głos w sprawie szokującego wpisu dziennikarza, Piotra Krysiaka. W poniedziałek wieczorem Krysiak, autor m.in. głośnej książki "Dziewczyny z Dubaju", na swoim Facebooku opublikował długą i szczegółową historię gwałtu na jednej z uczestniczek konkursu Miss Generation 2020. Do zdarzenia miało dojść w lutym 2020 roku. Według Krysiaka ofiarą jest dyrektorka marketingu i PR w jednej z brytyjskich firm, a oprawcą Gwiazda publicystyki TVP INFO. Dziennikarz nie podał żadnych nazwisk, a według dziennikarzy Onetu chodzi o Jarosława Jakimowicza, prezentera w TVP Info. Aktor odpowiedział na zarzuty.

Reklama

Jarosław Jakimowicz: Nikogo nie zgwałciłem! Przysięgam na zdrowie moich dzieci!

Dziennikarz Piotr Krysiak opisał na Facebooku historię gwałtu na uczestniczce konkursu Miss Generation 2020 oraz postępowanie policji czy prokuratury w tej sprawie:

Gwiazda publicystyki TVP INFO miała zgwałcić uczestniczkę konkursu Miss Generation 2020. Tak utrzymuje kobieta, która uciekła ze zgrupowania i zgłosiła sprawę policji. Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie, ale nie przesłuchała jeszcze „gwiazdora”. Śledztwo trwa już 8 miesięcy i zostało w tej chwili zawieszone, ponieważ prokurator czeka na informację od brytyjskiej policji. Dotarłem do kulis całego wydarzenia więc ten post nie będzie krótki!

Do zdarzenia miało dość w hotelu Parisel Palace pod Łukowem. To tam gwałciciel miał zaatakować kobietę oraz ją zgwałcić. Dzień po uczestniczka uciekła z hotelu, pojechała do szpitala, gdzie wezwano policję. Uczestniczka konkursu pokazała policjantom film, który udało jej się nagrać:

Kilka dni później, podczas warsztatów poprzedzających konkurs, które odbywały się w hotelu Parisel Palace w Klimkach pod Łukowem, wracając do pokoju zauważyła idącą za nią gwiazdę publicystyki TVP INFO. Nie spodziewała się, że kiedy otworzy drzwi do pokoju – mężczyzna wepchnie ją do środka. Tam – jak powiedziała śledczym kobieta - miał ją zgwałcić. Nazajutrz 3 lutego 2020 r. kobieta uciekła z hotelu. Pojechała wprost do szpitala ginekologiczno-położniczego przy placu Starynkiewicza 1/3 w Warszawie. Trafiła na izbę przyjęć. Roztrzęsiona, z telefonem komórkowym w ręku weszła do gabinetu i powiedziała lekarzowi, że została zgwałcona. Ten natychmiast wezwał policję. W oczekiwaniu na funkcjonariuszy medycy rozmawiali z pacjentką. Ofiara nie mówiła po polsku tylko po angielsku. Mieszka zresztą w Londynie, choć wcale stamtąd nie pochodzi. Na pytanie, kto ją zgwałcił - kobieta uniosła telefon komórkowy, otworzyła galerię zdjęć i pokazała film z gwiazdorem TVP INFO. – To on – miała powiedzieć.

Kobieta miała też inne nagranie, na którym nie widać już oprawcy:

Ofiara ma też drugi film. Nagrała go w ukryciu. Nie widać na nim oprawcy. Słychać, jak kobieta prosi go, żeby nie robił jej krzywdy. Słychać też oprawcę, który nie daje za wygraną. Kiedy do gabinetu weszło dwóch policjantów - kobieta odtworzyła te filmy ponownie. Wtedy funkcjonariusze zatelefonowali, najprawdopodobniej do swojego przełożonego i pytali co robić. Kiedy dostali instrukcje powiedzieli, że zabierają panią do szpitala psychiatrycznego przy ul. Nowowiejskiej.

Krysiak w swoim długim wpisie opisuje również nieprawidłowości, których dopuściła się policja:

Zobacz także

Według mojego informatora, policjanci przyjechali do szpitala bez specjalnego zestawu do pobierania wymazów. Ponoć to standardowa procedura w przypadku gwałtów. Dlaczego go nie mieli? Nie wiadomo.

Jakie były dalsze losy zgwałconej uczestniczki konkursu Miss? Ofiara gwałtu była zastraszana przez swojego oprawcę:

Wiadomo natomiast, że poszkodowana kobieta nie została przebadana także w szpitalu przy ul. Nowowiejskiej. Nie wiadomo, dlaczego w ogóle trafiła do szpitala psychiatrycznego… Zdumienie w izbie przyjęć w szpitalu ginekologiczno-położniczym było przeogromne, kiedy następnego dnia pojawiła się w nim ponownie mówiąc, że nie została zbadana.

- Pamiętam to, bo się mało nie posraliśmy… Zadzwonił do nas lekarz z izby przyjęć i powiedział krótko: Jeśli za 10 minut nie pojawi się w szpitalu policja z zestawem do wymazów by zbadać ofiarę gwałtu, której nie zbadaliście wczoraj, to natychmiast powiadomię dziennikarzy. Policjanci byli po 7 minutach – opowiada mi policjant.

Wtedy też kobieta opowiedziała jak wyglądało całe zdarzenie. Była załamana i wstrząśnięta.

– Opisała dokładnie ciało mężczyzny – blizny i znaki szczególne – mówi mój informator.

Według ofiary, gwiazdor miał ją straszyć, że jeśli komuś powie, to on jej nie odpuści. Chwalił się, że jest powiązany z niemiecką grupą przestępczą i groził, by lepiej uważała.

Pełen wpis Piotra Krysiaka zobaczycie poniżej. W swoim poście Krysiak opublikował również rozmową z podejrzanym, który zaczął się wypierać swojej obecności na konkursie!

Dlaczego Piotr Krysiak nie podał nazwiska podejrzanego? Dziennikarz obecnie nie pracuje dla żadnej redakcji, więc owy „gwiazdor TVP”, o którym pisze, mógłby podać go do sądu:

Pewnie zastanawiajcie się, dlaczego nie podaję jego nazwiska. Nie jestem dzisiaj związany z żadną redakcją. Zaś publikacja na fb nie podlega pod prawo prasowe. Pozwoliłoby to gwiazdorowi pozwać mnie o naruszenie dóbr osobistych. W tej sytuacji sąd nie potraktowałbym nie jak dziennikarza działającego w interesie publicznym.

O krok dalej poszedł Onet, który w swoim artykule napisał, że chodzi o Jarosława Jakimowicza, prezentera TVP Info, m.in. na podstawie zdjęć z imprezy. Redakcja od razu skontaktowała się z Jakimowiczem, prosząc go o komentarz:

Dlaczego od wielu miesięcy trwa śledztwo, a ja - podobno podejrzewany o gwałt - nawet nie zostałem przesłuchany?! Nikogo nie zgwałciłem! Przysięgam na zdrowie moich dzieci! Nie jestem zdolny do takich czynów, brzydzę się agresją wobec kobiet. Jak mam się w tej sytuacji bronić? Jestem, jaki jestem. Pracuję w TVP, co nie każdemu się podoba. Przyzwyczaiłem się do ataków, ale zarzuty o gwałt to przekroczenie wszelkich zasad. Jestem w każdej chwili gotowy zeznawać w prokuraturze - mówił w rozmowie z Onetem Jakimowicz.

TVP zawiesi Jarosława Jakimowicza?

Głos w sprawie zabrał dyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, Jarosław Olechowski. W rozmowie z wirtualnemedia.pl powiedział:

Łączenie Telewizji Polskiej z opisaną w internecie historią rzekomego gwałtu jest całkowicie nieuprawnione. Nawet z ww. postu (wpisu Piotra Krysiaka - red.) jasno wynika, że przywoływane zdarzenie nie ma związku z produkcją realizowaną przez TVP. [...] Opisane w internecie zdarzenie miało mieć miejsce w lutym 2020 roku. Od tamtej porty - tj. w przeciągu blisko roku - żadne instytucje państwowe, takie jak policja czy prokuratura, nie wystąpiły do Telewizji Polskiej z pytaniami lub wnioskami w ww. sprawie - dodał Olechowski.

Onet dodaje zaś, że Olechowski zakładał zawieszenie Jarosława Jakimowicza, ale po jego komentarzu, nie zdecydował się na taki krok.

Śledztwo w sprawie gwałtu opisanego przez Piotra Krysiaka zawieszone

Śledztwo w sprawie trwa od 8 miesięcy, prowadzi je prokuratura w Łukowie. Rzeczniczka nadzorującej ją Prokuratury Okręgowej w Lublinie, Agnieszka Kępka, przekazała Krysiakowi następujące informacje:

Sytuacja z tym postępowaniem jest taka, że jest w tej chwili zawieszone. Wystosowaliśmy wniosek o pomoc prawną za granicę. Dodatkowo musimy zebrać dowody, które znajdują się na terenie innych państw. Dlatego czekamy w tej chwili na wyniki tych czynności.

Jarosław Jakimowicz stanowczo zaprzeczył, że Piotr Krysiak pisze o nim w swojej historii.

East News

Kim jest Piotr Krysiak?

Piotr Krysiak to polski dziennikarz śledczy, pisarz, autor kilku książek. Pracował m.in. dla TVP Info oraz gazet „Wprost”, „Życie Warszawy” czy „Super Express”. Jesu autorem głośnych książek, które zaszokowały opinię publiczną, m.in. „Dziewczyny z Dubaju” o prostytucji Polek z arabskimi klientami czy „Agent Tomek: Spowiedź”.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama