
Jak zaczęła się miłość Jarosława Bieniuka i Anny Przybylskiej? Kulisy tego związku zdradził przyjaciel piłkarza - Grzegorz Król. Jedna z historii tej pary ukazała się w biografii Króla "Przegrany". Panowie grali w jednym klubie i razem przeżyli niejedną fantastyczną przygodę. Związek Ani Przybylskiej i Jarosława Bieniuka uchodził za niemal idealny. Para bardzo się kochała, co widać było na każdej imprezie, na której pokazywali się razem. Bieniuk oszalał na jej punkcie i robił wszystko, aby podbić jej serce: Już na początku przygody z Amicą Jarek złapał półpaśca, więc kilka tygodni miał wyjętych z życiorysu. Ale on wtedy żył zupełnie czymś innym. Bez przerwy wpatrywał się w telefon w oczekiwaniu na cynk, czy Anka pojawi się na imprezie w sopockim Non Stopie. Anka Przybylska oczywiście. Jak dostawał wiadomość, że będzie, to pakował się w samochód i ruszał nad morze. I tak co weekend. Pewnego razu mieliśmy grać mecz w niedzielę, tymczasem w sobotę wieczorem "Palmer" dostał informację, że Anka wybiera się na dyskotekę. Co wymyślił Jarek Bieniuk? Wpier***ił surowego ziemniaka, poszedł do trenera i powiedział, że rzyga i że nie ma opcji, by zagrał następnego dnia. Dostał zwolnienie. Od razu popędził do samochodu. Kilka godzin później był już w Non Stopie, 300 kilometrów dalej, i tańczył z Anką. Takie były ich początki. Jak widać sportowiec zabiegał o swoją ukochaną, a kilka lat później stworzyli fantastyczną rodzinę. Grzegorz Król zdradził także, skąd wziął się pseudonim Jarosława Bieniuka - "Palmer". Jego geneza jest bardzo ciekawa. Jarek Bieniuk, odkąd pamiętam, miał ksywkę "Palmer". Bynajmniej nie ze względu na Laurę Palmer ani na to, kto ją zabił, ale dlatego, że od zawsze był wysoki i chudy - tak samo jak reprezentant Anglii Carlton Palmer. Jak przyszedł do nas do Lechii z juniorów Ogniwa Sopot, to nie...