Reklama

Maciej Musiałowski był kolejnym gościem cyklu "Życie od nowa". W poruszającej rozmowie z Joanną Przetakiewicz dla Viva.pl, aktor opowiedział o swoim życiu. Nie tylko tych pięknych momentach, ale również trudnych. Wrócił wspomnieniami do czasów szkoły teatralnej, poruszając trudny temat mobbingu, do którego dochodziło wobec uczniów przez niektórych wykładowców. Nie zamierzał pozwalać na takie traktowanie:

Reklama
Widziałem te przerażone miny moich znajomych z roku. Tak działy się naprawdę patologiczne rzeczy. I sam po prostu nie wytrzymywałem. Wstawałem niemal z palpitacją serca i mówiłem wyraźne STOP. Oczywiście ryzykując wydaleniem ze szkoły.

Maciej Musiałowski o mobbingu w łódzkiej szkole filmowej

Maciej Musiałowski jest dziś jednym z najbardziej cenionych artystów młodego pokolenia. Jednak jego droga w aktorstwie wymagała wielu poświęceń. Już jako początkujący aktor starał się łączyć szkołę z zawodowymi projektami. Jednak jego okres kształcenia się w łódzkiej filmówce to nie tylko mnóstwo nauki ale również traumatyczne sytuacje, na które nie pozostawał obojętny. W rozmowie z ramach cyklu "Życie od nowa" dla Viva.pl, Maciej Musiałowski opowiedział o mobbingu, z którym musieli nierzadko mierzyć się jego koledzy z roku:

Cieszyłem się, że jestem częścią tej szkoły, ale też zacząłem dostrzegać złe rzeczy, które się tam działy. Ostatnio czytałem swoje dzienniki z tamtego okresu i byłem przerażony. Pamiętam, że miałem jakieś takie poczucie głębokie, że nie mogę się zgodzić na to, co widzę Na przykład na sytuację, w której ktoś upokarza mojego kolegę. Widziałem te przerażone miny moich znajomych z roku. Tak działy się naprawdę patologiczne rzeczy. I sam po prostu nie wytrzymywałem. Wstawałem niemal z palpitacją serca i mówiłem wyraźne STOP. Oczywiście ryzykując wydaleniem ze szkoły. Często mówiłem dosyć; mówiłem, że coś jest niedopuszczalne, że ten mobbing jest za gruby
Maciej Musiałowski
AKPA/Telus

Maciej Musiałowski za swoje reakcje na karygodne zachowania wykładowców nie raz był zawieszany. Aktor przytoczył jeden ze wstrząsających przykładów:

Jedna pani profesor, która jest wykluczona już z zawodu, opluła mojego kolegę na naszych oczach. Powiedziałem wtedy enough i zawsze w takich sytuacjach byłem zawieszany, ale kiedy dowiadywała się o tym reszta szkoły filmowej, no to natychmiast ruszał proces czyszczenia tej sytuacji. Ja na szczęście miałem w sobie świadomość, że bez względu na to, czy skończę tę szkołę, to i tak będę zajmował się aktorstwem. Ale i tak nie chciałem sobie pozwolić, żeby złamać mi kręgosłup na tyle, żebym widział, że ktoś upokarza kogoś, a my się na to po cichu godzimy

Kontynuował:

Później sprawa przeniosła się do dziekanatu. Ta pani zaczynała udawać, że płacze. Mówiłem, że zadzwonię do mediów i że w ogóle to jest absurd, że musimy się tutaj siedzieć, że pani udaje, że płacze, a ja jestem na kozetce za to, że przerwałem upokarzanie kolegi
Maciej Musiałowski
Pawel Wodzynski/East News

W pewnym momencie Maciej Musiałowski nie wytrzymywał już sytuacji w szkole filmowej. Ostatecznie został przydzielony mu indywidualny tok nauczania.

Po jednej z takich sytuacji z panią profesor, o której już wspominałem, powiedziałem basta; powiedziałem, że nie mam siły. Poziom stresu i szybkiego bicia serca z przerażenia i zagrożenia, który zawsze towarzyszył takim, nazwijmy to, rewoltom, był za duży. Powiedziałem, że nie wrócę na pewno do szkoły, że już wolę zrezygnować z niej i pójść jakąś inną drogą, ale nie chcę już mieć poczucia, że znowu coś takiego się może wydarzyć. I został mi przedzielony indywidualny tok nauczania

Zobacz także: Żurnalista pierwszy raz komentuje zarzuty o oszustwo. „Kiedy wybuchła afera, ja byłem kompletnie spłukany"

Reklama

Cała rozmowa z Maciejem Musiałowskim dostępna poniżej.

Reklama
Reklama
Reklama