Natasza Urbańska od kilku lat próbuje osiągnąć sukces na różnych płaszczyznach. Aktorka Buffo nagrała płytę, zaprojektowała kolekcję ubrań oraz nadal aktywnie występuje w teatrze swojego męża, Janusza Józefowicza. Niestety wszystkie jej przedsięwzięcia spotykają się z krytyką odbiorców, głównie - jeśli wierzyć obserwatorom, za sprawą właśnie Janusza. Przypomnijmy: Los Urbańskiej się odmieni? Janusz pozwoli jej pracować z kimś innym

Reklama

Natasza w wielu wywiadach podkreśla, że Janusz pozwala jej na swobodę działania w każdym obszarze jej kariery. Dodała również, że to ona jest tą osobą, która rządzi w domu, a związek ze starszym od siebie Józefowiczem to prawdziwa sielanka. W najnowszej rozmowie z "Pani" wspomina ich początki, które nie należały do najłatwiejszych - zwłaszcza jeśli chodzi o jej występy w Buffo, gdzie Janusz stosował wręcz mobbing.

Usłyszałam od niego: „Śpiewasz najgorzej z sikorek, ale tańczysz całkiem nieźle. Jeśli będziesz miała robić jedno i drugie, zapewne skończy się to tym, że zostaniesz średnią tancerką i jeszcze bardziej średnią wokalistką, a wtedy wyrzucę cię z zespołu. A więc, dziewczyno, już lepiej tańcz” - wspomina.

Sukces przyszedł dopiero po sześciu latach ciężkiej pracy pod okiem Janusza. Natasza robiła wszystko, żeby sprostać oczekiwaniom dyrektora. Niestety, po sześciu spektaklach zabrał jej rolę. Był to dla niej ogromny cios i właśnie wtedy zdała na anglistykę. Na szczęście nigdy nie podjęła pracy w tym zawodzie i dziś jest gwiazdą teatru.

Zobacz: Natasza upiera się przy współpracy z Józefowiczem. Jej argumenty dziwią

Zobacz także
Reklama

Natasza w pięknej sesji z córką:

Reklama
Reklama
Reklama