Maja Sablewska, zanim jeszcze została stylistką i gospodynią autorskiego programu w TVN Style, przez wiele lat była menadżerką wielkich gwiazd polskiej sceny muzycznej, m.in. Dody i Edyty Górniak. Każde jej rozstanie przebiegało w atmosferze skandalu, a kolorowe magazyny przez dobrych kilka miesięcy cytowały coraz to bardziej ostre opinie pań na swój temat. Przypomnijmy: "Doda i Edyta nigdy nie ułatwiały mi życia"

Reklama

Pod swoje skrzydła Sablewska przygarnęła swego czasu również Marinę, przed którą rzekomo Doda zakończyła współpracę. Maja żeby pomóc w rozwoju kariery młodej (i mało znanej wówczas) wokalistce, musiała zainwestować sporo pieniędzy. Jak przyznaje w rozmowie z "Fleszem", zaczęła od sprzedaży swojego bmw, które kupiła za czasów współpracy z Rabczewską.

Po odejściu od gwiazd, Maja poczuła, że dostała mocno w kość, a jej życie momentami przypominało koszmar. Przez lata stylistka nie zdradzała szczegółów jej relacji z byłymi podopiecznymi. Milczenie przerwała dopiero teraz:

Oj, poleciałam wtedy tyłkiem po betonie. Zainwestowałam pieniądze w Marinę, sprzedałam sportowe bmw i przesiadłam się do osiemnastoletniego auta. Skończyło się jedzenie w dobrych restauracjach. Wydawało mi się, że moje życie się kończy, a dzisiaj jestem wdzięczna za to losowi. Muszę się przyznać, że wcześniej mogłam sobie pozwolić na wiele rzeczy, pieniądze były dla mnie ważne. Teraz mam ich mniej, ale nie żałuję Nauczyłam się, że kasa to nie wszystko - mówi w rozmowie z Fleszem.

Z każdej lekcji można wyciągnąć pewne wnioski. Warto też zwrócić uwagę, że zanim Maja Sablewska związała się z Dodą, wynajmowała przez dwa lata apartament z... Alicją Janosz. Zobacz: "Mieszkałam z nią dwa lata. Była moim guru"

Zobacz także
Reklama

Ostatnie spotkanie Mai Sablewskiej i Mariny na pokazie mody:

Reklama
Reklama
Reklama