Kamil Durczok po raz pierwszy tak szczerze opowiedział, jak wyglądało jego spotkanie z komisją wewnętrzną TVN, która została powołana po wybuchu afery z jego udziałem. Dziennikarz w rozmowie z Newsweekiem zdradził również dlaczego komisja oskarżyła go o mobbing i czy rzeczywiście zdarzało mu się krzyczeć na współpracowników. Były redaktor Faktów nie ukrywa, że do tej pory nie mógł przeczytać, jakie są wnioski raportu komisji TVN. Kamil Durczok nie ukrywa jednak, że za pomocą wariografu udowodnił, że nigdy nie molestował seksualnie swoich pracownic.

Reklama

Zobacz także: Kamil Durczok wygrał z tygodnikiem Wprost! Dziennikarz dostanie 500 tys. złotych odszkodowania!

Opinia biegłego sądowego, który na moje zamówienie robił to badanie, była jednoznaczna: na wszystkie kluczowe pytania, które mi zadawano, na wszystkie zarzuty, jakie sformułował tygodnik "Wprost", odpowiadałem zgodnie z prawdą. Czyli nie molestowałem, nie powiedziałem tych obrzydliwych słów, które przytoczono we "Wprost" - przyznał Kamil Durczok. Chciałem przynieść coś, co zaświadcza o mojej niewinności. Warto było. Nie zapomnę min członków komisji, jak trzasnąłem tym wydrukiem z wariografu o stół. Zbierali szczęki z podłogi. Fajne to było. Bardzo.

Dziennikarz, który powraca właśnie do pracy w mediach przyznał, że pracując w "Faktach" TVN zdarzało mu się podnosić głos na współpracowników. Durczok przyznaje, że nie zawsze był idealnym szefem.

Dla mnie mobbing to metodyczne, celowe niszczenie kogoś. Nigdy nie miałem planu, by kogokolwiek zniszczyć. Z pewnością nie byłem szefem idealnym. Dziś trochę lepiej rozumiem, że nawet w tak zaangażowanym, odpornym na pracę pod presją czasu i stresu zespole jak "Fakty" nie każdy musi podzielać punkt widzenia szefa. Aten jest jasny: wszystko, co się mówi, nawet krzyczy, jest po to, by osiągnąć jak najlepszy efekt - przyznaje Kamil Durczok w Newsweeku. Zdarzało mi się krzyczeć. Ale w redakcji było kilka osób, które nie bały się wrzeszczeć na mnie, tak jak ja na nie. Nie uwzględniłem jednego - że nie wszyscy są tacy jak oni. Nie wszyscy dobrze znoszą krzyk, a nawet podniesienie głosu. Jedno jest pewne: nigdy nie skierowałem do nikogo żadnego obraźliwego, wulgarnego, niedobrego słowa. Jeśli się darłem, to dlatego, że materiał był w idiotyczny sposób zmontowany, że kretyńsko został dopuszczony do emisji.

Kamil Durczok powrócił właśnie do pracy w mediach. Myślicie, że uruchomiony dzisiaj rano portal założony przez dziennikarza Silesion.pl odniesie sukces?

Zobacz także

Zobacz także: Dobre nawyki i otwartość na doświadczenia – tak się osiąga sukces

Kamil Durczok opowiedział o głośnej aferze sprzed roku.

Reklama

Dziennikarz wraca do pracy w mediach.

Reklama
Reklama
Reklama