W polskim show-biznesie znów sporo miejsca poświęca się Dodzie. A dokładniej, Dodzie i Mai Sablewskiej. Od kiedy kariera Rabczewskiej utknęła w martwym punkcie, a płyta nie sprzedaje się tak jak ona sama by tego chciała, zwolniono menadżera Jarosława Burdka. Na jego miejsce zatrudniono kolejnego. Jakub Majoch miał być wybawieniem dla Dody, a tymczasem na pierwsze efekty współpracy wciąż próżno nam czekać.

Najbliższe otoczenie Dody podobno uważa, że najlepszy byłby powrót do korzeni. Ściślej mówiąc, powrót do Mai Sablewskiej. To za jej czasów Dorota goniła sukces za sukcesem, a płyta "Diamond Bitch" oprócz tego, że miała ogromną promocję pokryła się podwójną platyną. Najbardziej za podaniem ręki na zgodę jest Wanda Rabczewska, mama Dody. Przeciw - Rafał Rabczewski, menadżer koncertowy i brat gwiazdy.

- Dodzie nie wiedzie się ostatnio najlepiej. Nawet odwołano jej koncert, bo nie było chętnych. Sprzedaż płyty też nie spełnia oczekiwań piosenkarki. Na dodatek zupełnie zniknęła z mediów - donosi "Super Express".

Gdyby Doda wróciła do Mai, byłby to chyba najgłośniejszy powrót od czasów Mandaryny i Michała Wiśniewskiego. A może nawet głośniejszy.

Reklama

Gdyby.

chimera

Reklama
Reklama
Reklama