– Fajnie jest mieć siostrę?
Joanna Krupa:
Super, zwłaszcza młodszą. Gdy Marta wychodzi gdzieś ze znajomymi, długo nie wraca, zaraz się denerwuję, czy coś się jej nie stało.
Marta Krupa: Nie ironizuj. Zawsze do ciebie dzwonię, gdzie jestem, „mamusiu”.

Reklama

– Joanna, nie byłaś zazdrosna, gdy mama powiedziała Ci, że będziesz miała siostrę?
Joanna Krupa:
Ależ skąd, cieszyłam się! Miałam już przecież ponad pięć lat. Poza tym dzięki Marcie szybciej dorosłam, bo mama i tata dużo pracowali, a ja musiałam jej pilnować i być odpowiedzialna.
Marta Krupa: Ona może nie była o mnie zazdrosna, ale ja o nią tak, i to od dziecka.
Joanna Krupa: Dlaczego?
Marta Krupa: Bo byłaś piękna, a ja wyglądałam jak chłopiec. I nigdy nie czułam się taka pewna siebie jak ty.
Joanna Krupa: Ale miałaś talent, nakręcałyśmy krótkie filmiki, tańczyłyśmy przed lustrem. Ślicznie śpiewałaś.
Marta Krupa: Mama powiedziała potem: „Szkoda, że nie chodziłaś na lekcje śpiewania”.
Joanna Krupa: Ja za to uczyłam się tańca, ale lekcje były drogie, a nam żyło się ciężko. Więc i tak musiałam zrezygnować.
Marta Krupa: Zresztą ja i tak wówczas nie wiedziałam, co chcę robić. Wprawdzie zaczął mi rosnąć biust i stawałam się bardziej kobieca, ale głównie interesowałam się sportem.
Joanna Krupa: A ja od zawsze chciałam być modelką i chodziłam do szkoły modelek. Nigdy jakoś wtedy sobie nie pogadałyśmy, czego chciałybyśmy od życia, właściwie żyłyśmy w dwóch różnych światach.
Marta Krupa: To prawda, jednak gdy wyjechałaś z Chicago do Los Angeles, dzwoniłam do ciebie bardzo często, bo strasznie tęskniłam.

– Dlaczego właściwie Wasi rodzice wyemigrowali z Polski?
Joanna Krupa:
Mama wyjechała do Ameryki, gdy miałam pięć lat. Były już tam jej siostra i matka, chciała mieszkać blisko nich. Ojciec przyjechał półtora roku później. Myślę, że mama chciała lepszego życia dla swojej rodziny, swoich dzieci. W Polsce była pielęgniarką, ojciec inżynierem. W Ameryce nadal pracował jako inżynier, a mama w fabryce robiła kubki dla McDonald’s.
Marta Krupa: Mama, wyjeżdżając, była w ciąży ze mną.
Joanna Krupa: Była, ale o tym nie wiedziała. Dowiedziała się dopiero w Ameryce.
Marta Krupa: A nie pojechała specjalnie do Ameryki, żeby mnie tam urodzić i żebym miała amerykańskie obywatelstwo?
Joanna Krupa: Nie, nie, na pewno nie wiedziała, że jest w ciąży.
Marta Krupa: Ale ja i tak się chwalę, że jestem Polką. Nawet jeśli urodziłam się w Chicago. Bo poczęta przecież byłam w Polsce. Nie mówię za dobrze po polsku, ale znam polski język na tyle, na ile mogłam go poznać przy mamie, Joasi i kolegach Polakach. Chicago to przecież taka mała Polska. Boli mnie jednak, gdy tutaj w Internecie kpią z mojej polszczyzny. Nie biorą pod uwagę, że ja nigdy w Polsce nie mieszkałam. Właściwie teraz jestem tu pierwszy raz na dłużej.

– Co pamiętacie z Waszego wspólnego dzieciństwa?
Marta Krupa:
Joasia ciągle wypomina mi, że potwornie rozrabiałam.
Joanna Krupa: To prawda (śmiech). Ja pamiętam szczególnie pewien dzień, gdy drzwi się zatrzasnęły, zostałam bez kluczy na klatce schodowej, a Marta sama w domu. W mieszkaniu otwarte okno. Mówię sobie: „Boże, ona wypadnie”. Do dziś przypominam sobie ten okropny strach. Miałam chyba siedem czy osiem lat. Musiałam błagać sąsiada, żeby znalazł zapasowy klucz.

– A gdzie była wtedy Wasza mama?
Joanna Krupa:
Mama pracowała po 12 godzin przez siedem dni w tygodniu, wtedy sama opiekowałam się Martą.
Marta Krupa: To może dlatego jesteś taka wobec mnie nadopiekuńcza? A przecież ja już nie jestem małym dzieckiem, umiem siebie pilnować, nawet dobrze mi to idzie. Mimo wszystko jestem szczęśliwa, że taka jesteś, bo zazwyczaj siostry nie dbają tak o rodzeństwo.
Joanna Krupa: Nieraz myślę, że może za bardzo martwiłam się o ciebie? Może nie dałam ci szansy, żebyś była bardziej samodzielna?
Marta Krupa: Przecież ja byłam samodzielna. Zaczęłam pracować, kiedy miałam 14 lat. W takim salonie piękności, z fryzjerem, manikiurem.
Joanna Krupa: Pomagała tam w recepcji, wszystkiego pilnowała, zapisywała klientki.
Marta Krupa: W tamtym czasie zupełnie nie wiedziałam, co mam robić w życiu. Co dzień modliłam się do Boga, żeby mi otworzył oczy i żebym się dowiedziała, gdzie jest moje miejsce.

Zobacz także

– I nigdy nie powiedziałaś Joannie: „Jestem smutna, miotam się”?
Joanna Krupa:
Marta była zawsze zamknięta w sobie. Nigdy nie powiedziała tak wprost, co ją trapi.
Marta Krupa: Czułam się samotna, ale lubiłam być sama. Bo kiedy byłyśmy we dwie, mama zawsze chwaliła siostrę: „Joanna to gwiazda, modelka, piękna, a ty się garbisz”. Nie byłam taka ładna jak Asia, chłopakom zaczęłam się podobać, dopiero gdy skończyłam 18 lat.
Joanna Krupa: Nie miałam pojęcia, że Marta ma jakiś kompleks, że aż tak to przeżywa.
Marta Krupa: A ja się czułam wyobcowana, bo ty i mama byłyście ze sobą bardzo blisko, macie podobne charaktery. Ja pozostawałam z boku.

– A ojciec? Wasi rodzice się rozstali?
Joanna Krupa:
Rozchodzili się długo, cały czas w wielkiej przyjaźni. Na dobre rozeszli się cztery lata temu.
Marta Krupa: Ale już od 10, 15 lat było widać, że nie są razem, że się mijają. Myślę, że mieszkali pod jednym dachem tylko dla nas, żeby nas nie ranić.
Joanna Krupa: Nigdy nie ma gwarancji, że po 20 latach bycia z kimś nadal będzie „crazy in love”. Dlatego warto dbać o związek, ale w tym wszystkim nie zapominać też o sobie. Wiele kobiet zdaje się na mężów i polega na nich, a potem zostają na lodzie.

– I tego uczysz Martę?
Joanna Krupa:
Udzielam jej życiowych porad, ale ona sama jest bardzo ambitna, chce osiągnąć sukces, zarabiać swoje pieniądze. Nie będzie czekać, żeby poznać bogatego faceta i żyć na jego koszt. Marta kocha pracować.
Marta Krupa: Podobnie jak ty. Też przecież pracowałaś już jako 15-latka.
Joanna Krupa: Najpierw jako telefonistka, telemarketerka. Pracowałam od małego, żeby móc sobie kupić jakieś ciuchy. Nie mogłam powiedzieć: „Mama, daj mi kasę”, bo pieniędzy w domu nie było. Ojciec dopiero po półtora roku od przyjazdu do Ameryki dostał pracę, w której zresztą pracuje do dziś. Chciałam mamie pomóc, żeby zobaczyła, że umiem na siebie zarobić i żeby nie musiała się o mnie martwić.

– Niełatwe dzieciństwo podobno hartuje?
Joanna Krupa:
Gdyby nasi rodzice byli nie wiadomo jak bogaci, pewnie Marta i ja byłybyśmy inne, a tak ciężko pracujemy na to, co mamy, i doceniamy to. Mama i ojciec nauczyli nas bardzo ważnej rzeczy: kochać ludzi i kochać zwierzęta.

– W jakich warunkach mieszkałyście w Chicago?
Joanna Krupa:
Na początku w trzech pokojach z ciocią, babcią, wujkiem, moim kuzynem i jeszcze z pieskiem.
Marta Krupa: Nie było tak źle, tylko trochę ciasno…
Joanna Krupa: Nie mieliśmy samochodu, wszędzie jeździliśmy autobusem. Mama nieraz musiała pracować w nocy, a rano zamiast spać woziła nas do szkoły.
Marta Krupa: Ubrania kupowałyśmy w shopie z używanymi rzeczami.
Joanna Krupa: Później, gdy ojciec już miał pracę, rodzice zaczęli się dorabiać. Kupili dom dwurodzinny. Piętro wynajmowali i spłacali za to kredyty. Później go sprzedali i kupili inny, lepszy.

– A Wy przyjechałyście do Polski, bo tu łatwiej zrobić karierę?
Joanna Krupa:
Pierwszy raz przyjechałam do Polski z powodu audycji w CNN o Polakach, których zna świat. Wśród 10 osób znalazło się także moje nazwisko. Pomyślałam wtedy, że to dobry moment, żeby przyjechać do kraju i zobaczyć, jak tu jest. Zaproszono mnie wtedy do „Dzień dobry TVN”; powiedziałam, jakby to było dobrze zrobić program z modelkami i o modelkach. Więc zaprosili mnie na casting do „Top Model”. Nie spodziewałam się sukcesu, ale casting wygrałam.
Marta Krupa: Ze mną było inaczej, nawet nie wyobrażałam sobie, że tak dzisiaj będziemy sobie tu siedzieć w Warszawie i rozmawiać.
Joanna Krupa: Gdy byłam w Polsce rok temu, mówię: „Przyjedź na tydzień, odwiedź mnie. Tutaj jest tak ładnie”. Przyznam, że czułam się trochę samotnie.
Marta Krupa: Ale ja wtedy się bałam. Przyjadę do Polski, zaczną mnie obgadywać, krytykować, a poza tym byłam zakochana i nie chciałam zostawiać mojego chłopaka. Ale propozycja z TVN udziału w „Tańcu z gwiazdami” przyszła dwa tygodnie po naszym rozstaniu. Miałam złamane serce, byłam w depresji, więc przyjęłam ją z wdzięcznością.
Joanna Krupa: Płakała, a ja prosiłam: „Przestań szlochać, idź na jakąś randkę, poznaj kogoś”. Tak ją wzmacniałam, bo sama zawsze po zerwaniu z chłopakiem poznawałam innego i przy nim zapominałam o zawodzie miłosnym. Marta jednak naprawdę miała złamane serce.

– Wspieracie się wzajemnie?
Joanna Krupa:
Wzmacniam Martę psychicznie, trochę jej pomagam, bo nie chcę, żeby musiała przejść taką ciężką drogę jak moja. Chcę jej oszczędzić upokorzeń. I przecieram jej szlaki. Mówię wszystkim, że mam ekstra siostrę z niesamowitym głosem. Poznałam ją z producentem muzyki, teraz właśnie nagrali piosenkę. Ona jest bardzo utalentowana, tylko może mniej odważna, niż ja byłam. Jest skromniejsza i cichutka.
Marta Krupa: A ja staram się pomagać Asi inaczej, chronić ją od niedobrych ludzi. Mam bardzo silną intuicję. Często mówię jej: „Na tego człowieka uważaj”. Bo jak poznam kogoś, od razu wiem, czy jest fałszywy, czy szczery.
Joanna Krupa: Razem jesteśmy mocniejsze. Mówię jej: „Marta, jakie ty masz piękne oczy, włosy, biust”, bo teraz już wiem, jak się czuła, gdy była mała, a ja w sklepie mierzyłam sukienki i mama zachwycała się moim wyglądem.
Marta Krupa: Mnie nie komplementowała. Długo trwało, zanim nabrałam pewności siebie, pewnie dopiero wtedy, gdy zaczęłam się żarliwie modlić do Boga i medytować. Ja jestem bardziej duchowa niż Joanna.
Joanna Krupa: Marta nieraz bardzo mi pomaga, gdy coś mi nie wyjdzie, nie dostanę jakiejś pracy i narzekam, neguję siebie, wszystko widzę w czarnych barwach. Marta przywołuje mnie wtedy do porządku: „Przestań się martwić, musisz myśleć pozytywnie”.

– Ty, modelka o światowej renomie, i czarne myśli? Mimo przeszkód szłaś do przodu.
Joanna Krupa:
Naprawdę było mi bardzo ciężko. Krytykowano mnie, mój wzrost, tuszę. Gdybym nie poznała w Stanach menedżerki, z którą pracuję osiem lat, nie wiem, czy w ogóle byłabym modelką. To ona odnalazła dla mnie drogę, zaczęła budować moje portfolio i otworzyła drzwi fotomodelingu. Nie byłam stworzona do tego, żeby chodzić na wybiegach.
Marta Krupa: Wystąpiłam z Joanną na paru zdjęciach do magazynu pewnej agencji, ale ona wolała bardziej sexy ujęcia, a ja w tym kierunku nie chciałam iść. Jak padła propozycja, żebyśmy pozowały razem w bikini, zgodziłam się dla Asi, ale nigdy mnie to nie pociągało.
Joanna Krupa: Złościła się na mnie: „Czemu się rozbierasz aż tak?!”. Pamiętam, że poszło o „Playboya”.
Marta Krupa: Bo ja czasami też jestem dla Asi trochę jak mama. Nie chcę, żeby każdy patrzył na piersi mojej siostry. One są dla jej chłopka, a nie dla wszystkich. Asia ma piękne ciało, mówię jej: „Pokazuj je, ale załóż na sesję jakąś sukienkę”.
Joanna Krupa: Przecież największe światowe gwiazdy się rozbierały. To ja Marcie mówię: „Pokaż więcej biustu, masz taki ładny”.

– Kwestia rozbierania to jedyna sprawa, jaka Was dzieli?
Joanna Krupa:
Na temat większości spraw mamy inne zdania.

– Na przykład?
Marta Krupa:
W temacie faceci na pewno się nie zgadzamy.
Joanna Krupa: Bo ona…
Marta Krupa: Ona, ona! Bo ty najbardziej patrzysz na mężczyzn, którzy odnieśli ogromny sukces, zrobili wielką karierę!
Joanna Krupa: Mówię zawsze Marcie: „Miłość miłością, ale gdy nie ma pieniędzy, to nawet największa, niestety, się rozsypie”. Pamiętaj więc, że kobieta nie powinna na faceta zarabiać.
Marta Krupa: Ale jak się kogoś kocha?
Joanna Krupa: No i taka właśnie jest Marta, romantyczka. Może dlatego, że jest jeszcze młoda. Przecież trzeba myśleć o tym, co będzie 20 lat po ślubie.
Marta Krupa: Ty też jesteś romantyczką, podobnie jak nasza mama, która zawsze żyła swoimi marzeniami.
Joanna Krupa: Tak, i chodziła w jednych butach aż do zdarcia. Zawsze na początku znajomości jestem
bardziej romantyczna, ale później życie ten romantyzm weryfikuje. I nie pisze się już wierszy dla chłopaka.
Marta Krupa: A ja właśnie lubię pisać albo gotować dla swojego faceta. Na pewno jednak nie przyjechałam do Polski szukać męża, chociaż zadano mi takie pytanie. Przyjechałam tańczyć. Kiedyś powiem swoim dzieciom: „Wasza mama występowała w »Tańcu z gwiazdami« w Polsce, swojej ojczyźnie”.
Joanna Krupa: Pięknie tańczy, miałam łzy w oczach, gdy na nią patrzyłam. Ma opuchnięte nogi, stopy całe obtarte, ale jest bardzo wytrwała, jak ja. My obie chcemy być najlepsze.

– Kłócicie się? Nie znam rodzeństwa, które by się nie kłóciło. Mój brat śledził mnie i moich chłopaków.
Marta Krupa:
Ja też, jak przychodził jej chłopak, od razu coś tam wymyślałam, żeby go odstraszyć.
Joanna Krupa: Szantażowała mnie: „Jak nie zrobisz tego i tego, to powiem mamie, że był twój chłopak”. Była jak mały diabełek.
Marta Krupa: A ty niedyskretna. I dlatego wielu rzeczy o sobie ci nie mówiłam.
Joanna Krupa: Nawet nie wiedziałam, kiedy przestałaś być dziewicą.
Marta Krupa: Bo się wstydziłam, że jestem zakochana. Cały czas byś mi dogryzała.

– Dogryzacie sobie, ale rozstać się nie możecie? W Hollywood też mieszkacie razem.
Joanna Krupa:
Mieszkam z mamą, Martą i sześcioma psami.
Marta Krupa: Kiedyś pewnie się rozejdziemy, bo Joanna będzie miała męża i dzieci, ja będę miała męża i dzieci. Na razie jest nam fajnie pod jednym dachem.

– I dlatego kupiłyście razem apartament w Warszawie?
Joanna Krupa:
Po prostu nie możemy bez siebie żyć.
Marta Krupa: Ale ja nie chcę mieszkać na stałe w Polsce, bo w Ameryce mam przyjaciół.
Joanna Krupa: Ja też nie mogę zostawić narzeczonego i rodziny. Będziemy więc trochę tu, trochę tam. Marta na pewno się już nie może doczekać mojego wyjazdu w poniedziałek.

– A jak to będzie po Twoim ślubie z Romainem, Joasiu? Zamieszkacie osobno?
Joanna Krupa:
Chyba będzie tak samo jak dotąd. On na razie musi w Miami pilnować swojego biznesu, a ja swojego w Los Angeles. Będziemy więc jeździć do siebie tam i z powrotem jak zawsze. A ja zostanę z mamą i siostrą.
Marta Krupa: Gdzie byśmy nie mieszkały, i tak zostaniemy najlepszymi przyjaciółkami.
Joanna Krupa: Chociaż nieraz chcę cię zastrzelić, a ty mnie…
Marta Krupa: …zwłaszcza gdy bez pytania pożyczę sobie twoją bluzkę.
Joanna Krupa: Niestety, nosimy ten sam rozmiar, nawet butów!!!

Reklama

Rozmawiała Krystyna Pytlakowska
Zdjęcia Marcin Tyszka
Stylizacja Maciej Spadło
Asystentki stylisty Brygida Kubiś i Magda Murawska
Makijaż Gosia Urbańska
Fryzury Piotr Wasiński/Van Dorsen Talents
Manikiur Marzena Kanclerska/Nail Spa
Produkcja Elżbieta Czaja, Ula Szczepaniak

Reklama
Reklama
Reklama