Zeszłotygodniowy koncert Justina Timberlake''a w Gdańsku był ogromnym wydarzeniem dla jego polskich fanów. Wokalistę przyjęto w naszym kraju ze wszystkimi honorami, a na show wybrało się sporo celebrytów, którzy chętnie chwalili się fotkami na Instagramie z tego wydarzenia. Przypomnijmy: Celebryci na koncercie Justina. Był nawet Nergal

Reklama

Okazuje się, że do Gdańska pojechała również Ewa Farna. W rozmowie z AfterParty.pl piosenkarka przyznaje, że jest wręcz psychofanką Timberlake''a i na jego show przejechała specjalnie aż 850 kilometrów. Niestety, nie wszystko poszło po jej myśli. Ewa miała niezbyt dobrą miejscówkę, a nagłośnienie okazało się fatalne i w efekcie praktycznie nic nie słyszała, co mocno ją rozżaliło. Twierdzi jednak, że i tak było warto się wybrać na jego show.

Nie wiedziałam nigdy, że jestem psychofanką Justina. Kiedy miałam 2 dni wolnego, bo naprawdę to lato wygląda tak, że jeździ się w busach, ciągłe przejazdy, jutro znowu jedziemy 8 godzin na koncert, więc to jest trochę męczące. Przyjechałam do domu, miałam dwa dni wolnego i powiedziałam nie, muszę jechać na Timberlake''a - 850 kilometrów. Wsiadłam w auto, jechałam te 850 kilometrów, jakieś hotele, nic, w ogóle już nic nie było, bo wszyscy byli w Gdańsku, no ale udało mi się. Niestety, miałam banalne miejsca i był strasznie zły dźwięk i koncertu tak naprawdę nie słyszałam i strasznie mi żal, ale cieszę się, że byłam, bo jest naprawdę fenomenalny i uwielbiam go - wyznała niepocieszona w rozmowie z AfterParty.pl Ewa.

Byliście na koncercie Justina? Rzeczywiście nagłośnienie było tak złe w niektórych sektorach?

Zobacz: Farna zrobiła splasha na festiwalu w Sopocie. Oblali ją na wizji wodą z lodem

Reklama

Zobacz także

Ewa Farna podczas Polsat Sopot Festival 2014:

Reklama
Reklama
Reklama