Alicja Janosz od 7 tygodni jest mamą małego Tymka, ale oprócz obowiązków związanych z macierzyństwem, realizuje też nowe projekty. Oprócz pracy nad trzecią płytą, która ma ukazać się w przyszłym roku, przygotowuje także felietony dla miesięcznika "Madame". Magazyn dopiero co zadebiutował na sklepowych półkach, dlatego pierwszy temat Janosz dotyczy tego, co w życiu artystów jest największą zmorą, czyli perfekcjonizmu.

Reklama

Zobacz: "Moja osoba w Polsacie nie znaczy nic. A teraz proponują mi..."

Na dwóch stronach Alicja przywołuje przykłady gwiazd, które przez perfekcjonizm spotkały się z różnymi przeciwnościami losu. Wśród wielu nazwisk, nawiązuje także do Edyty Bartosiewicz. Powrót królowej polskiej muzyki lat 90-tych był jednym z najgłośniejszych tematów ostatniego roku.

- Perfekcjonizm to czasami potworna zmora artystów. Rozważając jego rolę w muzyce, od razu myślę o Edycie Bartosiewicz - mojej wielkiej idolce. Latami dopieszczała swoje piosenki na ostatnią płytę "Renovatio", dlatego wiele osób twierdziło, że wpadła w zamknięte koło, z którego ciężko było jej się wydostać.

Janosz na własnej skórze miała okazję przekonać się jak działa mechanizm pracy nad płytą idealną. Sama ostatni album "Vintage" nagrywała prawie 10 lat:

- Sama wiem, że o to łatwo i to się nigdy nie może skończyć, bo nim wprowadzimy ostatnią poprawkę do piosenki, wszystkie wcześniejsze i cała kompozycja jakby się psują, i całość nagle zaczyna nas cholernie irytować. Piosenki przesłuchane o ten jeden raz za dużo, z ulubionych kawałków stają się znienawidzonymi. Tracimy do nich dystans i miłość, a wtedy już nic co zrobimy, ich nie wskrzesi. (...) Na szczęście Edyta jest niesamowicie silną i mądrą kobietą, dziś znów gra koncerty, a jej muzyka przynosi ukojenie - kwituje Janosz

Mądre słowa. Być może dzięki nim niektórzy artyści unikną błędów Edyty i Alicji.

Zobacz także

Zobacz: Janosz o Brodce: "Zawsze jest ktoś lepszy i zdolniejszy"

Reklama

Tak mieszka Alicja Janosz:

Reklama
Reklama
Reklama