Co prawda z urlopu pełnego słońca dopiero wróciłam, ale już czekam na mocne promienie słońca na miejscu w Warszawie:). I niestety wiem, że mój piękny brąz zblednie, nim będę mogła się nim pochwalić - dlatego już teraz zaczynam akcję: samoopalanie! Skutecznie pomaga mi w tym nowa seria słoneczna La Mer.

Reklama

Dwa kosmetyki linii wypróbowałam już w tropikach - to odżywcze i ochronne kremy przeciwsłoneczne z wysokimi faktorami UV 30 (ciało) i 50 (twarz), które wzbogacono o ferment ze złotych alg, który nawilża i poprawia wygląd skóry. Zawarte w składzie morskie peptydy i kompleks Restorative Waters dodatkowo ujędrniały skórę, pobudzając naturalną produkcję kolagenu i odbudując wszelkie uszkodzenia. Okazało się, że krem do opalania może też spełniać rolę balsamu po opalaniu i… kremu (niemal) wyszczuplającego;)!

Teraz, kiedy moja opalenizna nieco zbladła, do akcji właczyłam mojego faworyta - The Face and Body Gradual Tan. To delikatny samoopalacz, który pozwala mi utrzymać subtelną, naturalnie wyglądającą złocistą karnację, także na twarzy. Bez plam, bez smug, bez… nieciekawego zapachu samoopalacza;), za to z maksymalnym efektem nawilżającym. I jest niesamowicie wydajny - to się nazywa opalanie idealne (i jakie zdrowe!).

Reklama

Polecam,
Ewa Bakota
redaktor magazynu FLESZ

Reklama
Reklama
Reklama