Już nie ukrywa, że jest zakochany! Antoni Królikowski opowiada o nowej partnerce i zdradza kulisy rozstania z żoną Joanną Opozdą. Czy żałuje dziś niektórych swoich decyzji? Długo nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Po tym, jak Antoni Królikowski rozstał się z Joanną Opozdą, gdy aktorka była jeszcze w ciąży z jego synem Vincentem, na głowę aktora posypały się gromy. Gdy w show TVN „Przez Atlantyk” wyznał, że od sześciu lat choruje na stwardnienie rozsiane, internauci pisali, że w ten sposób chce ratować swój nadszarpnięty skandalem wizerunek. Czy tak rzeczywiście było?

Reklama

Antoni Królikowski o nowej ukochanej: "Trwa przy mnie, a nie miała i nie ma lekko"

Gdy w kwietniu ogłosiłeś przerwę od show-biznesu, powiedziałeś, że musisz zadbać o swoje zdrowie. Wracasz, bo czujesz się już wyleczony?

Wracam, bo milczałem już zbyt długo. Przyzwoliłem na rozpętanie tej nagonki wobec mnie i moich bliskich. Nie chciałem roztrząsać publicznie prywatnych spraw, jednak zrozumiałem, że w obliczu takich ataków muszę działać i pokazać, jak jest. Przyznam, że teraz czuję się zdrowy jak nigdy. Pogubiłem się i w pewnym momencie musiałem zdecydować się na jakąś zmianę. Ta przerwa od mediów pozwoliła mi spojrzeć na wszystko z dystansu, zrozumieć siebie. Duża w tym zasługa mojej partnerki Izy, która wspiera mnie bez względu na wszystko, a to podstawa przy mojej chorobie.

Czyli to miłość cię uzdrowiła?

W pewnym sensie na pewno tak. Najważniejsze, że ten proces wciąż trwa. Według azjatyckich wierzeń SM (stwardnienie rozsiane) to „choroba miłości”. Teraz myślę, że coś w tym może być. Moje życie miłosne było… cóż… szalone? Jednak jestem wdzięczny za każdą relację, bo doprowadziła mnie do tego, gdzie dziś jestem. Wiem, kim jestem, dokąd zmierzam, i cieszę się, że mam obok siebie odpowiednią osobę.

Opowiesz o Izie?

Cieszę się, że nie jest osobą publiczną, a wręcz stroni od show-biznesu i skupia na własnych celach. Jest moim aniołem. Jestem jej wdzięczny za każdy dzień, bo trwa przy mnie, a nie miała i nie ma lekko.
Gdyby nie ona, mógłbym nie mieć siły, żeby poradzić sobie ze wszystkimi problemami, które nagle spotęgowały się jak nigdy wcześniej. Dawniej strach przed kolejnymi rzutami i rozwojem choroby mnie paraliżował, dziś wiem, że razem poradzimy sobie ze wszystkim. Dosłownie wszystkim. Przetrwaliśmy najgorsze i wierzę, że teraz będzie już tylko lepiej.

antek.krolikowski

Zobacz także: Antoni Królikowski wspomina ojca, a wzruszającym cytatem nawiązuje do nowego związku?

Zobacz także

Antoni Królikowski o ostatnich porażkach

Zawiodłeś się ostatnio na kimś?

Zawiodłem się raczej sam sobą, bo zabrnęło to wszystko za daleko i są rzeczy, których żałuję, jak np. walka sobowtórów. Dlatego rozumiem tę krytykę, która na mnie spadła, choć przerodziła się ona niestety w falę hejtu i nagonkę. Pogubiłem się, ale niekoniecznie trzeba było na mnie od razu rzygać i srać jak Kamil Glik. Czułem się momentami jak chłopiec do bicia, ale wiedziałem, że w pewnym sensie mi się należało. Niefortunnie się złożyło, że emisja „Przez Atlantyk”, w którym wyznałem, że choruję na SM, nastąpiła po tym, jak ogłosiłem przerwę od mediów, gdyż musiałem poważnie zastanowić się nad życiem i zadbać o swoje zdrowie. Nie planowałem jednak czasu emisji tego odcinka, to nie było przeze mnie cynicznie zaplanowane.

Wyznanie, zamiast wzbudzić współczucie, nakręciło hejt. Bałeś się, że stracisz pracę?

W zasadzie to ją straciłem, bo zostałem usunięty z dwóch seriali Polsatu. Pięć miesięcy dni zdjęciowych zarezerwowanych w kalendarzu zostało nagle zwolnionych i zostałem bez pracy. Wpłynęło to na moją sytuację finansową, ale paradoksalnie dało możliwość zaplanowania dalszych kroków. Od dawna mam zawodowe cele, które mogę spełnić. Będę je realizował z Izą, która przez to medialne zamieszanie związane z publikacją fałszywych wiadomości również musi szukać nowej pracy…

Instagram @antek.krolikowski

Zobacz także: Partnerka Antoniego Królikowskiego straciła pracę po aferze z Joanną Opozdą! Będą pracować razem?

Antoni Królikowski o konflikcie z Joanną Opozdą oraz synku

Głośno było w mediach o tym, że z powodu niepłacenia alimentów komornik zajął twoje dwa konta. To prawda?

Od początku zależy mi na dobru syna. Gdy tylko przyszedł na świat, zorganizowałem wszystko: ubrania, wózki, fotele do karmienia, maty. Poza tym płaciłem alimenty i nadal będę je płacił, tak jak dalej będę walczył o swoje ojcowskie prawa. Problem pojawił się przy dokonaniu przez sąd zabezpieczenia. Wniosek o zabezpieczenie na pięciocyfrową kwotę obejmował nie tylko naszego synka, ale też Asię, gdyż uznała, że po naszym rozstaniu pogorszył się jej status materialny, bo od początku za wszystko płaciłem ja. Sąd moje możliwości zarobkowe ocenił jedynie na bazie okresu, w którym były najwyższe w moim życiu, a od sześciu miesięcy nie zarobiłem ani złotówki. Tu pojawił się komornik, bo zdarzało mi się zapłacić alimenty z niewielkim opóźnieniem. Jednak zawsze płaciłem, a moje zaległości zostały dawno spłacone. Sprawa jest w toku, muszę poczekać na rozpatrzenie zażalenia. Czekam też na termin rozprawy rozwodowej. Zależy mi na szybkim i spokojnym zamknięciu tej sprawy.

Piotr Molecki/East News

Kiedy między wami zaczęło się psuć?

Gdy wróciłem z planu „Przez Atlantyk”. Pojawiły się problemy, z których nie udało się wyjść. Wszystko się skumulowało, a szczytowym momentem była podróż do Buska-Zdroju z mamą Asi i awantura z jej ojcem.

Dlaczego tam pojechałeś?

Byłem jej mężem, spodziewaliśmy się dziecka… Chyba każdy facet w takich chwilach zrobiłby dla swojej kobiety wszystko. Nikt jednak nie spodziewał się takiego wystrzałowego obrotu zdarzeń.

To prawda, że nie mieszkaliście ze sobą po ślubie?

Nie zgadzaliśmy się w wielu życiowych kwestiach, dlatego oboje zaakceptowaliśmy to, że będę mieszkał naprzeciwko. To było wygodne dla nas obojga.

Decyzja o ślubie była zbyt pochopna?

Z przykrością stwierdzam, że tak. To było zdecydowanie zbyt wcześnie. Rok 2021 był dla mnie bardzo trudny, wiedziałem już, że pojawi się Vincent, więc w oczywisty sposób chciałem podołać.

Były sugestie, że chodziło o ciążę…

Oświadczyłem się Asi w czasie, gdy oboje byliśmy na kwarantannie. Chciałem to przeżyć, a czułem, że mam coraz mniej czasu. Zawsze marzyłem o rodzinie i wydawało mi się, że tak trzeba i to będzie dobre. Życie potrafi okrutnie zaskakiwać, ale najważniejsze, że jest Vincent.

Widujesz syna?

Mogę go widywać raz w tygodniu w mieszkaniu Asi. Wierzę, że jest to tylko tymczasowe. Liczę na to, że w sądzie dojdziemy do porozumienia dla dobra Vincenta. Będę dążyć do naprzemiennej opieki.

Żałujesz, że chwil z synem masz tak mało?

Bardzo. Silnie przeżywam każde odwiedziny. Szczególnie że tak małe dziecko szybko się rozwija. Jednak ostatecznie wierzę, że wszystkim wyjdzie to na dobre. Z perspektywy czasu już wiem, że nie ma co na siłę czegoś kreować. Czasem najlepiej dla dziecka, jak rodzice się rozstają.

Kiedy rzeczywiście rozpadło się wasze małżeństwo? Bo pisano, że zdradziłeś ciężarną Joannę i przed porodem zostawiłeś ją dla nowej miłości.

Konflikt między mną a Asią narastał. Nie mogliśmy się porozumieć. W pewnym momencie wiedzieliśmy, że nie będziemy już razem. Chciałem mieszkać obok jeszcze przez pewien czas, później opiekować się synem naprzemiennie. Byliśmy nawet u psychoterapeuty, żeby się porozumieć, ale po jednej z wizyt w połowie lutego Asia powiedziała, że nie chce tego dłużej kontynuować. To był ciężki czas, bo czekałem na narodziny syna bez żadnego wpływu na to, co się dzieje. Nie dostałem informacji, jak Asia się czuje, czy Vincent jest zdrowy. A potem zaczął się medialny koszmar. Byłem zdruzgotany, a media śledziły każdy mój ruch, dopowiadając do tego obszerne historie. Milczałem, więc one tylko narastały. Przeprowadziłem się do tańszego mieszkania, nadal w okolicy, aby być blisko małego. Paparazzi miesiącami przesiadywali pod moim balkonem, czułem się jak w „Truman Show”. Gdy zauważyli, że przyjaźń z Izą zaczęła przeradzać się w coś więcej, nie odstępowali nas już na krok.

Instagram/@antek.krolikowski

Zobacz także: TYLKO U NAS! Antoni Królikowski będzie walczył o opiekę nad synem! Czego będzie domagał się w sądzie?

Antoni Królikowski o stwardnieniu rozsianym

Potem głośno było o twojej chorobie. Dlaczego dopiero teraz o niej mówisz, choć leczysz się na SM od sześciu lat?

Gdy mimo moich słabości przepłynąłem Atlantyk, poczułem się naprawdę silnym i szczęśliwym człowiekiem. Zrozumiałem, że one nie są złe. Chciałem pokazać, że nie ma granic dla ludzi chorujących, że można żyć pełnią życia, a nawet przepłynąć ocean. Poczułem wielką ulgę, jak przyznałem się do tego publicznie. Wielu chorych nie ma takiego szczęścia jak ja i takich bliskich. Chciałem choć w niewielkim stopniu zarazić ich tą siłą i nadzieją, którą sam dopiero po sześciu latach odnalazłem. Ukrywałem przed światem tak istotną kwestię o mnie, a z drugiej strony byłem osobą, która chwaliła się swoimi sukcesami i była chodzącą reklamą szczęścia. Podwójne życie bywa ekscytujące, do czasu aż dociera do nas, że tak naprawdę to wciąż jest jedno i to samo nasze jedyne życie…

Jak dowiedziałeś się o swojej chorobie?

Zaczęło się od rzutu, w wyniku którego sparaliżowało mi twarz. Później, w grudniu 2020 roku, miałem drugi rzut, ale innego rodzaju. Ta choroba ma wiele wersji, trzeba się z nią oswoić. Każdy, kto stracił kontrolę nad swoim ciałem, doznał paraliżu jakiejś jego części, wie, że tego nie da się z niczym porównać.

Instagram/antek.krolikowski

Jak wygląda twoje leczenie?

SM to nieuleczalna choroba centralnego
układu nerwowego. Mam w mózgu ogniska zapalne, które są wygaszane leczeniem. Moja odmiana choroby jest rzutowo-remisyjna. Gdy mnie zdiagnozowano, byłem w szoku… Nie potrafiłem zrozumieć, dlaczego spotyka mnie coś takiego. I ta nazwa „stwardnienie rozsiane”. „No po prostu koniec, kurtyna”, pomyślałem. Miałem 27 lat i byłem raczej niepoważnym gościem, który niczego nie traktował serio… Dotarło do mnie, że muszę zacząć inaczej żyć, przejść na dietę, zrezygnować z używek, wysypiać się. To było strasznie trudne, bo mimo że byłem chory, włączyła mi się taka forma autodestrukcji i z tym też miałem kłopot… Ale alkoholu nie piję już od dwóch lat. Od niedawna nie palę też papierosów.

Boisz się o przyszłość?

Robię wszystko, żeby się nie bać. To, że nie wiem, jak będzie wyglądać, mnie nie zniechęca, a raczej motywuje, żeby wpłynąć na kształt mojej przyszłości w taki sposób, żebym był jak najlepszym człowiekiem, partnerem i ojcem. Choroba nauczyła mnie m.in. tego, że kiedy czuję, że tracę czas, to faktycznie tracę czas. Dziś doceniam każdą godzinę,
każdy dzień.

„Bad Boy”, „Diagnoza”, „Pętla” – tytuły filmów i seriali, w których grałeś, sporo mówią o twoim życiu. Jak chciałbyś, żeby zatytułowany był film o twojej najbliższej przyszłości?

Chciałbym, żeby w kontrze do tego, co dzieje się w moim życiu ostatnio, ten film nazywał się „Spokojna, ale dobra historia” (śmiech). Co do przyszłości… powiem tylko, że cieszę się, że doprowadziłem do tego, że mogę napisać tę przyszłość własnym atramentem.

Rozmawiała Ewa Nowak

Reklama

Zobacz także: TYLKO U NAS! Dlaczego Antoni Królikowski dopiero teraz przyznał się do choroby? "Podwójne życie bywa ekscytujące".

East NewsTRICOLORS/East News
Reklama
Reklama
Reklama