Magda Mielcarz rzadko bywa w Polsce, ale każde jej pojawienie się w kraju wzbudza dużą sensację. Mielcarz znalazła się na okładce najnowszego numeru "Vivy! de Luxe", gdzie opowiada o swoim życiu w Los Angeles, mężu i dwóch córkach.

Reklama

Przypomnijmy: Mielcarz o życiu z milionerem: Muszę mieć swoje własne pieniądze

Kilka miesięcy temu na świat przyszła jej druga córka. W wywiadzie dla "Vivy! de Luxe" Magda wyznała, że zadbała o to, aby drugi poród przebiegał w przyjemniejszy sposób niż pierwszy. Pomagała jej... muzyka Boba Marleya. Zdecydowała się również skorzystać ze znieczulenia.

Chciałam, aby w miarę możliwości było to przyjemne doświadczenie, a nie trauma. Pierwszy poród był dla mnie szokiem. Drugie dziecko rodziło się przy dźwiękach Boba Marleya, bo to on leciał z głośników, które przyniosłam do szpitala. Natychmiast kupiłam tym wszystkie czarne pielęgniarki, które odbierając moją córkę, śpiewały na głos. Nie zgrywałam też bohaterki w sprawie znieczulenia. Jak tylko było można, powiedziałam: "Dawać mi to!" - wspomina.

Mielcarz przyznaje też, że w momencie, w którym pojawiają się dzieci, związek dwojga ludzi przechodzi przez dużą próbę. Ona sama zaś ma dużo mniej czasu dla siebie, bo dziewczynki wciąż domagają się jej uwagi.

Czy ja czytałam przez ostatnie miesiące coś poza "Światem niemowląt"?! Przed snem dzielimy się tym, kto położy dzieci spać. I kiedy Adrian kładzie dzieci, ja idę poleżeć w wannie. Myślę sobie: Uffff... Poczytam teraz... Za pięć minut słyszę jednak: "Maaaamo!". Dzieci są próbą dla związku. I tak zwany czas dla siebie również występuje bardzo rzadko - dodaje.

Wydaje się, że Magda Mielcarz z powodzeniem łączy rolę gwiazdy, żony i matki. Kobieta idealna?

Zobacz także

Zobacz: Mielcarz urodziła i pokazała pierwsze zdjęcie dziecka

Reklama

Magda Mielcarz na planie programu Najsztuba:

Reklama
Reklama
Reklama