Ostatnie dwa tygodnie to chyba spełnienie ukrytych marzeń Małgorzaty Herde. Była już menadżerka gwiazd w ciągu jednej chwili stała się jedną z najczęściej komentowanych osób w kraju, trafiła na okładkę wpływowego tygodnika, a jej zdjęcia obiegły sieć. Jak sama stwierdziła, to jej "największy PR-owy sukces". Jest co świętować. Przypomnijmy: W Polsce afera, a Herde opływa w luksusach w Paryżu

Reklama

Na jaw wychodzą kolejne szczegóły afery z gwiazdami, które miały zostać oszukane przez Herde na naprawdę ogromne pieniądze. Prym wśród tych doniesień wiodą oczywiście tabloidy, które wobec ex-menadżerki nie stosują żadnej taryfy ulgowej. Tym razem "Fakt" porozmawiał ze znajomą Herde, która twierdzi, że ta od zawsze starała się podkreślić swój status wystawnym życiem. Miała nawet własną makijażystkę, która malowała ją na "wielkie wyjścia", którą sowicie opłacała.

Na spotkania najchętniej umawiała się w drogich restauracjach, bo uwielbiała dobre, ale i drogie jedzenie. Zakupy robiła za granicą w najlepszych butikach, bowiem nie chciała wyglądać gorzej od swoich podopiecznych. Miała nawet własną makijażystkę, której płaciła ponad tysiąc złotych miesięcznie - zdradza jej znajoma w rozmowie z "Faktem".

Znajoma świeżo upieczonej celebrytki przywołuje też słynne upodobanie Herde do drogiego szampana, który był nieodłączną częścią jej zdjęć na portalach społecznościowych. Mimo skandalu, niewiele się zmieniło. Dlaczego?

Małgosia zasłynęła również w warszawskim światku miłością do francuskiego szampana. Prawdę mówiąc, miała obsesję na punkcie tzw. życia na poziomie. Chciała za wszelką cenę przynależeć do wyższych sfer i to prawdopodobnie ją zgubiło - dodaje.

Naprawdę myślała, że prowadzenie bardziej wystawnego życia niż jej klientki nie wzbudzi podejrzeń?

Zobacz: Herbuś po raz pierwszy skomentowała aferę z oszustwami Herde

Zobacz także

Reklama

Małgorzata Herde na salonach z gwiazdami:

Reklama
Reklama
Reklama