Potrafi budować napięcie nie tylko podczas gry o milion, przy włączonych kamerach i owacjach publiczności. Za kulisami również wykorzystuje tę umiejętność, jak wtedy, gdy dwa dni przed premierą VI edycji „Tańca z gwiazdami” okazało się, że Hubert Urbański nie będzie prowadził show. Pod eleganckimi garniturami, szarmanckim uśmiechem i poczuciem humoru kryje się tajemniczy i zamknięty w sobie człowiek.

Reklama

„Dziwny... Nie wiem, jaki jest naprawdę” – tak najczęściej wypowiadają się o Hubercie znajomi. Zgodnym chórem mówią również, że jak kot zawsze chodzi własnymi drogami, zarówno w pracy, jak i w życiu.

Od pomarańczowych spodni po cygara
Infantylny słonik na szyi, kolorowe, szerokie spodnie, skarpetki w kaczuszki i krótka kurteczka... Tak ubierającego się Huberta pamiętają jego współpracownicy z radiowych korytarzy. Urbański, zanim trafił na mały ekran, przez pięć lat był radiowcem (pracował m.in. w Radiu Zet, Radiu Kolor i Radiu TOK FM). Wtedy nie nosił garniturów, krawatów, chusteczek w butonierce ani eleganckich butów. W radiu przecież jego wygląd nie miał najmniejszego znaczenia. Za to jego sposób bycia na antenie słuchacze pokochali od razu.

„Był błyskotliwy, bystry, inteligentny” – tak Urbańskiego wspomina Aneta Wrona, była szefowa programowa Radia Kolor, obecnie rzecznik prasowy TVP, która wtedy z nim pracowała. „Pamiętam również, że Hubert nie lubił Edyty Górniak i zawsze, kiedy musiał grać jej piosenki, miał opory i grymasił na antenie. Miło było słuchać pobudki w jego wykonaniu. Nie tylko z obowiązku” – dodaje Wrona.

Inna koleżanka z pracy z tamtych czasów tak wspomina Huberta: „To typ kota. Zawsze trzymał się z boku. Nie integrował się z grupą. Wolał mieć jednego znajomego, z którym szczerze mógł pogadać czy się napić” – opowiada. Patrząc z tej perspektywy na dzisiejszego Urbańskiego, miłośnika drogich samochodów, motocykli (był do niedawna właścicielem jednoślada marki BMW, wartego ok. 35 tys. zł), dalekich podróży, ekskluzywnych trunków i cygar, trudno uwierzyć, że przeszedł taką przemianę. A może to wrodzona zdolność do wcielania się w kolejne role? Nie powinno to dziwić w wypadku niedoszłego aktora.

Zobacz także

Czy mogę zostać magistrem?
Na pytanie internauty, która decyzja w przeszłości miała największy wpływ na to, kim jest dzisiaj, odparł: „Decyzja mamy o zajściu w ciążę. A potem chyba początek studiów w szkole teatralnej. Bo wszedłem w bardzo specyficzny świat”. Hubert Urbański studiował z dwoma rocznikami warszawskiej Akademii Teatralnej (jego kolegami z roku byli m.in. Katarzyna Skrzynecka, Agnieszka Wosińska – znana z roli zakonnicy Doroty w serialu „Klan”, Anna Samusionek, Małgorzata Kożuchowska, Bartosz Opania oraz Katarzyna Herman). Wystąpił nawet w trzech szkolnych spektaklach. Dyplomu jednak nie zdobył. Jak dowiedziało się „Party”, kilka lat temu prowadzący „Milionerów” pojawił się w Akademii Teatralnej, bo chciał 15 lat po zakończeniu studiów napisać pracę magisterską i obronić dyplom.

„Hubert to stuprocentowy profesjonalista. I do tego z poczuciem humoru” – powiedziała „Party” Katarzyna Skrzynecka. „A choć nie wykonuje zawodu aktora, to wszystkie umiejętności z Akademii Teatralnej wykorzystywał w czasie prowadzenia programów.

[CMS_PAGE_BREAK]
Tajemnicze brunetki
Niewiele wiadomo o życiu prywatnym 42-letniego Huberta Urbańskiego. Dlatego każde zdjęcie z kobietą wywołuje falę spekulacji. A paparazzi stają na głowie, by zrobić mu zdjęcie z kolejną „tajemniczą brunetką”. Po tym, jak gazety pisały, że rozstał się ze swoją żoną Urszulą, przypisywano mu płomienny romans z Agnieszką Wosińską (koleżanką ze studiów, którą Hubert nazywa jedną z najlepszych polskich aktorek). Wiązano go także z Agnieszką Koniecką, producentką z TVN. Kiedyś na czacie przyznał, że jego ideałem kobiety jest Claudia Schiffer. I tyle. Więcej można powiedzieć o innej jego miłości – pracy.

Praca jak kochanka
Rzucił ją, a potem znowu pokochał i zdaje się, że z wzajemnością. Współpracę Huberta z telewizją TVN można porównać właśnie z burzliwym związkiem miłosnym. Pracę w stacji rozpoczął w 1999 roku. Właśnie od „Milionerów”, ówczesnego największego hitu tej telewizji. Trafił do niego banalnie – przez casting. Teleturniej, który powstał rok wcześniej w Wielkiej Brytanii, znalazł w Polsce blisko 3 miliony wiernych widzów. Dla niedoszłego aktora i indologa (studiował przez rok kulturę Indii) pracującego w radiu teleturniej był przepustką do kariery.

Po „Milionerach” były reality show „Jestem, jaki jestem”. Tu Hubert po raz pierwszy dał się poznać z niepokornej strony: kilkakrotnie wszedł w konflikt z Michałem Wiśniewskim, a w finale wyciągnął z ucha słuchawkę, by nie słyszeć poleceń reżysera. W show „Wyprawa Robinson” Urbański porzucił garnitur i wyjechał na malezyjską wysepkę, gdzie uczestnicy walczyli o przetrwanie.

Wojciech Iwański, reżyser i producent „Tańca z gwiazdami”, twierdzi, że w pracy Urbański to prawdziwy twardziel. „Nigdy nie traci głowy i nie daje po sobie poznać, że coś idzie nie tak, jak powinno” – opowiada. A z czym mu się kojarzy Hubert po pracy? „To namiętny gracz w piłkarzyki. Najczęściej gra »na siebie«. Poza tym jego nieodłącznym atrybutem jest cygaro” – dodaje reżyser.

Ale prowadzący „Milionerów” lubi ostro grać nie tylko w piłkarzyki. We wrześniu 2007 roku Urbański zagrał va banque z telewizją TVN. Dwa dni przed premierą VI edycji tanecznego show nie podpisał kolejnego kontraktu ze stacją. W pierwszej chwili władze TVN zastanawiały się, czy nie zrezygnować z programu! Oficjalnie „powodem rozstania było niepowodzenie negocjacji finansowych”. Według nieoficjalnych informacji Urbański za jeden odcinek dostawał od 12 do 15 tys. zł. I ponoć chciał więcej. Sam prezenter pytania o zarobki pomija.

Hubertów dwóch
Hubert zniknął z ekranów telewizorów na kilka miesięcy. Głośno odtrąbiono jego porażkę – wyliczano, że żadna stacja już go nie chce. Tymczasem w listopadzie „Party” podało: Hubert wraca do „Milionerów”! W wywiadach Urbański tłumaczył, że powodem rozstania z TVN-em nie były pieniądze, a raczej trudne kontakty z ludźmi. Tłumaczył się też z powrotu. „Podpisałem kontrakt z firmą Intergalactic, dlatego to nie jest powrót wprost, choć »Milionerzy« rzeczywiście znowu są w TVN”. Na casting do nowej edycji teleturnieju zgłosiło się ponad 30 tysięcy osób! Nie zawiódł także Hubert Urbański. Przed nagraniem za kulisami spięty, a przed kamerami profesjonalny i swobodny. Idealnie wykorzystał drugą szansę, którą dostał od telewizji.

„Jest dwóch Hubertów. Ten sprzed »Milionerów« i ten po sukcesie programu. Zmieniła go sława, pieniądze, bywanie i medialny rozgłos” – mówi znajoma prezentera i dodaje: „On nas jeszcze na pewno zaskoczy. Jest niepokorny”.

Reklama

Maciej Kędziak

Reklama
Reklama
Reklama