Początek roku przyniósł jedną z największych finansowych afer w polskim show-biznesie. Menadżerka Małgorzata Herde została w jednej chwili zwolniona przez wszystkie współpracujące z nią gwiazdy, a tabloidy donosiły o sensacyjnych wręcz malwersacjach finansowych z jej strony. Od tego czasu minęło kilka tygodni, a celebrytki wciąż próbują odzyskać pieniądze. Przypomnijmy: Gwiazdy walczą o swoje pieniądze. Ustaliły formę spłaty, ale Herde...

Reklama

Najmniej "poszkodowana", jeśli w ogóle można używać jakiejś skali w tej sytuacji, okazała się Karolina Malinowska. Gwiazda jako jedyna nie unikała komentarzy po wybuchu całej afery, choć starała się być powściągliwa w swoich wypowiedziach. Ostatnio Karolina była gościem w "Maglu Towarzyskim", gdzie Karolina Korwin Piotrowska i Tomasz Kin starali się dowiedzieć więcej szczegółów dotyczących rozstania z Herde i kulis finansowych "niedomówień". Okazuje się, że Malinowska odkryła niejasności w bardzo prozaiczny sposób - na koncie nie było po prostu obiecanych pieniędzy.

Pracowałyśmy jakieś 11 tygodni, wiec to nie był długi okres. Nie jestem taką osobą w stu procentach ufną, bo jak się od 14 roku życia pracuje na swój rachunek, to chcesz czy nie chcesz, to ta ostrożność i obwąchiwanie się po prostu przychodzi. To tak rąbnęło, sieknęło, to był ten moment. Zobaczyłam na koncie, że jest zaległość i tyle. Ta zaległość została uregulowana. To są takie rzeczy, o których nie chciałabym mówić. Małgorzata się ze mną spotkała, powiedziała jaka jest sytuacja, ja jej przedstawiłam sytuację ze swojej strony i doszłyśmy do jakiegoś consensusu - wyznała w "Maglu" Malinowska.

Tabloidy spekulowały, że w przypadku Karoliny nie chodziło o duże pieniądze, w przeciwieństwie do Edyty Herbuś czy Aleksandry Kwaśniewskiej. One też powtórzą jej sukces i zobaczą je z powrotem na koncie?

Zobacz: Herde przerywa milczenie i zapowiada procesy w sądzie

Zobacz także

Reklama

Małgorzata Herde na salonach z gwiazdami:

Reklama
Reklama
Reklama