Beata Tadla zaliczyła wpadkę podczas wywiadu dla Wideoportalu! Gwiazda opowiadała anegdotę związaną z listami, jakie dostaje od swoich fanów i hejterów. Okazuje się, że Beata Tadla notorycznie otrzymuje listy z miejscowości Lisi Ogon, pełne wyzwisk i oszczerstw. Podobnie jak... Marcin Prokop, który pisał o tym na swoim Facebooku. Dziennikarka zaczęła opowiadać historię, jednak w pewnym momencie zapomniała imienia dziennikarza TVN, co bardzo ją rozśmieszyło!

Reklama

Zdarzają się też rzeczy nie przyjemnie. To są listy z miejscowości Lisi Ogon, które przychodziły do mnie regularnie, w środku były zdjęcia tabloidów, podpisane nieprzychylnymi komentarzami, w każdym były oszczertstwa i epitety. Któregoś razu otworzyłam internet i przeczytałam wpis Prokopa... Sorry... (śmiech). To była wpadka telewizyjna, wyleciało mi to imię z głowy, Marcinie, przepraszam. Marcin zrobił taki wpis, że wreszcie jest kobieta, a ja myślałam, że to facet, która o nim myśli, on drżącmi dłońmi dotykał listu, który również przychodził do niego z miejscowości Lisi Ogon - mówi Beata Tadla.

Jak zakończyła się cała historia? Zobaczcie wywiad!

Zobacz: Beata Tadla zabrała syna na premierę książki! Jan wyrasta na prawdziwego przystojniaka! ZDJĘCIA

Zobacz także

Beata Tadla ma poczucie humoru!

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama