Weronika Marczuk-Pazura: „Zostawiam tylko dobre wspomnienia”
To już półtora roku, odkąd Weronika Marczuk-Pazura rozstała się z Cezarym. Kim dzisiaj jest? „Tą samą osobą, bogatszą o nowe doświadczenia”, mówi.
Weronika Marczuk-Pazura nie pielęgnuje w sobie żalu i pretensji. Właśnie znalazła nową miłość i wierzy, że będzie szczęśliwa. Jak udało się jej zostawić przeszłość za sobą, Weronika Marczuk-Pazura opowiada Krystynie Pytlakowskiej.
– Minęło półtora roku od rozstania z Cezarym. Kim dzisiaj jesteś?
Weronika Marczuk-Pazura: Tą samą osobą, bogatszą o nowe doświadczenia.
– Coś jednak musiało się w Tobie zmienić?
Weronika Marczuk-Pazura: Zmieniła się na pewno moja hierarchia wartości. Kiedyś „ja” było dla mnie po prostu ostatnią literą w alfabecie (przyp. red. alfabet rosyjski zaczyna się od „a”, kończy na „ja”). Wszyscy byli dla mnie ważni, tylko nie ja sama. Bardzo intensywnie pracowałam. Dziś wiem, że wszystko w życiu ma swój czas, pośpiech i gonitwa na niewiele się zdają. Staram się być cierpliwa i dobra również dla siebie.
– Wszystko jest lekcją?
Weronika Marczuk-Pazura: Nauczyłam się każde doświadczenie traktować jako lekcję. Co nie oznacza, że jakoś szczególnie je analizuję. Jest tyle ciekawych rzeczy do zrobienia. Rozpamiętywanie błędów i porażek nie ma sensu.
– Uwolniłaś się od przeszłości?
Weronika Marczuk-Pazura: Nie, a dlaczego miałabym to zrobić? Moja przeszłość jest częścią mnie. Ważną częścią. Wzięłam z niej to, co najlepsze. Nie pielęgnuję w sobie żalu, pretensji, złości. Cieszę się tym, co przeżywam teraz. Niewiele planuję.
– Dostajemy od losu to, na co sobie zasłużyliśmy?
Weronika Marczuk-Pazura: Dostajemy to, co sami sobie wymyśliliśmy. Sami prowokujemy różne sytuacje. Podejściem do życia przyciągamy określonych ludzi i zdarzenia. Jeśli uznajemy, że nie zasługujemy na to, co zostało nam dane, wszystko wokół układa się tak, żeby utwierdzać nas w tym przekonaniu. Sami...