Związek Moniki Richardson i Zbigniewa Zamachowskiego od początku budzi sporo emocji. Ich życiu uważnie przyglądają się tabloidy, które komentują poczynania pary i regularnie wytykają nawet najmniejsze wpadki. Kilka tygodni temu Richardson miała zatarg z jednym z dwutygodników. Przypomnijmy: Richardson wkręciła tabloid w bajkę o ślubie. Jak jest naprawdę?

Reklama

Teraz dziennikarka udzieliła obszernego wywiadu "Show", być może w ramach wzajemnych "przeprosin" za tamtą sytuację. Richardson nie boi się mówić o swoim życiu prywatnym i w rozmowie z dziennikarzem porusza kilka newralgicznych tematów. Niemal rok temu Monika wystawiła na sprzedaż swoją willę w Konstancinie. W wywiadzie dla "Show" przyznaje, że wraz z Zamachowskim była do tego zmuszona z powodu finansów. Alimenty aktora są zbyt wysokie i nie pozwoliły na życie w luksusach.

Tak, przeprowadziliśmy się i teraz mieszkamy w Konstancinie. Zrobiliśmy to z czysto ekonomicznych względów. Nie stać nas już był na dom i na Zbyszka alimenty. Po prostu. Czy kiedyś tam wrócimy? Myślę, że nie. Może to smutno zabrzmi, ale to już chyba zamknięty rozdział w moim życiu. Ostatnio usłyszałam od taty, który zaprojektował budynek: "Moniczko, ty już przecież mieszkałaś w tym domu, już go miałaś". Traktuję więc ten dom jak swoje dziecko, które poszło w świat - wyznała w rozmowie z dwutygodnikiem.

Współczujecie problemów?

Zobacz: Richardson zabrała córkę na pokaz Joanny Klimas

Zobacz także
Reklama

Zakochana Richardson podczas występu Zamachowskiego:

Reklama
Reklama
Reklama