Robert Pattinson w skórze Jamesa Deana
Posępne spojrzenie, potargane włosy, skórzana kurtka. 23-letni Robert Pattinson z kultowej sagi „Zmierzch” coraz bardziej przypomina legendarnego Jamesa Deana!

Maj. Festiwal Filmowy w Cannes. Konferencja prasowa z udziałem gwiazd „Zmierzchu”. Na sali pojawiają się Kristen Stewart, Taylor Lautner i Robert Pattinson. Ale to Robert zdecydowanie budzi największe emocje. W rzeczywistości, bez trupiej charakteryzacji: białego pudru, czerwonej szminki i szkieł kontaktowych, wygląda lepiej niż jako filmowy wampir Edward Cullen. Lekko zgarbiona sylwetka, luźna koszula niedbale wsunięta w dżinsy. Do tego trzydniowy zarost, zmierzwione włosy i papieros w ustach. Czy on nie wygląda jak James Dean? Szmer na sali nie milknie. Czy to przypadek? Prowokacja? Inspiracja? Pattinson, zapytany niegdyś o podobieństwo, odpowiada krótko: „Jako 13-latek zobaczyłem »Buntownika bez powodu«. Nie mogłem oderwać wzroku od telewizora. Być jak James Dean – pomyślałem. To dopiero byłoby coś!”.
W mrocznych zakamarkach duszy
To rzeczywiście byłoby coś! Ale jak być drugim Jamesem Deanem? Czy można? Czy warto? James Dean mówił: „Snuj marzenia tak, jakbyś miał żyć wiecznie, żyj tak, jakbyś miał umrzeć dziś”. I tej myśli się trzymał, choć był neurotykiem potwornie pokaleczonym przez życie. W wieku dziewięciu lat stracił matkę, która umarła na raka. Przez lata, już nawet jako dorosły facet, chodził na jej grób i pytał: „Mamo, dlaczego mnie opuściłaś?”. Ojciec oddał go potem na wychowanie krewnym. James nigdy mu tego nie wybaczył. I choć krewni zapewnili mu cudowną opiekę, on czuł się porzucony już przez całe życie. Może dlatego nie został prawnikiem, jak chcieli opiekunowie. „Od początku czułem, że muszę poświęcić moje życie sztuce”, mówił. Właściwie nie musiał grać. Wystarczyło, że był. Że na scenie lub planie filmowym sięgnął do zakamarków swojej duszy, by wydobyć najbardziej skrajne emocje i poruszyć widza. Tej prostej, ale wyniszczającej techniki gry nauczył się w Actor’s Studio Lee Strasberga, gdzie studiowali też w tym czasie Marlon Brando i Paul Newman. Jako Caleb z „Na wschód od Edenu”, Jim Starck z „Buntownika...” czy Jett z „Olbrzyma” był po prostu sobą. Zagubionym facetem, outsiderem rozpaczliwie szukającym w życiu miłości i szczęścia. Do tego stopnia utożsamiał się z rolą, że grał we własnych ubraniach: białym podkoszulku, rozchełstanej koszuli i dżinsach, których nie zmieniał zbyt często, by oszczędzić na pralni. Czy choć przez chwilę wtedy pomyślał, że tworzy styl, który będzie kopiowany przez lata?
Porozmawiajmy o gwiazdach - forum >>
[CMS_PAGE_BREAK]
Jak u Pana Boga za piecem
Robert Pattinson urodził się w maju 1986 roku, 55 lat po narodzinach Deana i 31 lat po jego śmierci. Wychował się w Barnes, artystycznej dzielnicy Londynu, gdzie znajdowały się offowe teatry i dobre studia nagrań. Jego matka, Claire, związana jest z show-biznesem – ma agencję modelek. Jedna ze starszych sióstr, 27-letnia Victoria, pracuje w branży reklamowej, druga – 25-letnia Elizabeth – jest piosenkarką. Robert nigdy nie musiał wiązać, jak Dean, końca z końcem. Spać byle gdzie i oszczędzać na jedzeniu, by przetrwać. Natomiast, podobnie jak Dean, widział siebie tylko na scenie. Dlatego po skończeniu renomowanej szkoły średniej Harrodian School w Londynie, do której swoje dzieci zapisują osoby z wyższych sfer, zaczął występować na deskach Barnes Theatre Company. Grał w klasycznym repertuarze, między innymi w „Makbecie” Szekspira. A w międzyczasie próbował sił w filmie. Nim trafił do „Zmierzchu”, pojawił się w dwóch częściach „Harry’ego Pottera”: „Harrym Potterze i Czarze Ognia” oraz „Harrym Potterze i Zakonie Feniksa”. Ale wtedy gwiazdą był Daniel Radcliffe, a Robert wciąż czekał na swoją wielką szansę.
Dean naszych czasów
Każda epoka potrzebuje swojego Deana. Buntownika z powodem czy bez powodu, trochę dziwaka, trochę outsidera. Kogoś, kto potrafi zagrać bunt. A Pattinson potrafi to doskonale. Dostrzegli to producenci „Zmierzchu”, wybierając go na castingu spośród trzech tysięcy innych kandydatów. „Od razu przykuł naszą uwagę. Była w nim jakaś tajemnica, coś bardzo charyzmatycznego”, mówi Kristen Stewart, która miała wpływ na wybór partnera. Robert sam wpadł na pomysł, by postać Edwarda wzorować na Jimie Starcku z „Buntownika bez powodu”. „Nie chodzi tu tylko o styl bycia, fryzurę czy ubranie, ale też o charakter Cullena. Moja postać jest w pewien sposób podobna: zwyczajna dziewczyna próbuje to dziwne indywiduum wybudzić z życiowej śpiączki”, odpowiada Pattinson. I to był strzał w dziesiątkę. W tygodniu amerykańskiej premiery „Zmierzchu” Robert znalazł się na pierwszym miejscu popularności tak zwanej STARmeter, największej internetowej strony filmowej IMBD, wyprzedzając Leonarda DiCaprio i Brada Pitta. Wielbiciele nie opuszczają go nawet na moment. Śledzą wszystkie doniesienia prasowe na jego temat, są w każdym miejscu, gdzie się pojawia, koczują pod jego domem w Londynie. Robert doczekał się już nawet filmu dokumentalnego „Robsessed”, który próbuje zgłębić fenomen jego popularności.
Nie mam czasu na miłość
Doskonale zna swoją wartość i wie, jakie wrażenie robi na fanach. Podczas wywiadu w Cannes Pattinson jest dowcipny i odprężony. I w doskonałym humorze. „Ile dziewcząt prosiło cię dzisiaj, żebyś je ugryzł?”, pytają dziennikarze. „Nie mam pojęcia, przestałem to już rejestrować”. Na kolejne pytanie: „Co sława zmieniła w twoich relacjach z rodziną?” też krótka odpowiedź: „Mama dzwoni do mnie bez przerwy i ochrzania za rzeczy, których nie zrobiłem”. I jeszcze jeden przykład. „Możesz się teraz umawiać, z kim chcesz?”. „Problem w tym, że nie za bardzo chcę...”.
Zobacz także: czym jest neurotyzm?
Dean też słynął z ciętych ripost. Na pytanie dziennikarzy: „Czy jesteś za niski, by zostać aktorem?”, odpowiadał: „Jak mam mierzyć aktorstwo w calach?”. Na pytania, czy jest gejem, mówił: „Nie jestem, ale nie zamierzam też iść przez życie z jedną ręką związaną za plecami”. I najsłynniejsza, gdy zapytany o samotność mówił: „Bycie aktorem to jedna z najsmutniejszych doli na świecie. Bycie dobrym aktorem nie jest łatwe, a bycie dobrym człowiekiem jest jeszcze trudniejsze. Nim odejdę, chciałbym w tym osiągnąć perfekcję”.
[CMS_PAGE_BREAK]
Czy zdążył? Robert ma dziś dokładnie tyle lat, co James Dean w okresie swojej największej popularności, na rok przed śmiercią. Ale żyje skromnie, jakby nie zależało mu na wygodach. W Los Angeles mieszka w wynajętym apartamencie, którego nawet nie zdążył umeblować. Nie kupił też willi w Beverly Hills, choć stać go na to. „Wymaga to tylu formalności, że straciłem ochotę”, mówił w Cannes. Jedną z niewielu ekstrawagancji, na jakie sobie pozwolił dotychczas, to kabriolet audi A4, którym lubi się przejechać ulicami Los Angeles. Dean też za pierwsze pieniądze kupił samochód – porsche, którym mógł się ścigać. Robert mógłby się dziś umawiać z setkami kobiet, a mimo to wciąż nie znalazł tej jednej jedynej. Pytany o kobiety, wprost stwierdza, że nie ma swojego typu. „Dziewczyny z show-biznesu mnie nie interesują, bo to pokręcony światek. A na randki z tymi zwyczajnymi nie mam czasu”. Mówi cicho, jakby był nieśmiały. „Tak, czuję się zawstydzony tym, co się wokół mnie dzieje. W ogóle z natury jestem wstydliwy. Zawsze wolałem stać w drugim szeregu”.
Życie po „Zmierzchu”
Dean w swoich filmach ulegał nieszczęśliwej miłości. Bo deanowski buntownik jest jak bohater romantyczny, któremu miłość spełnić się nie może. Podobieństw jest wiele, ale...
Czy to wystarczy Pattinsonowi, by zostać Jamesem Deanem swojej epoki? Wielu przed nim przecież próbowało. A mimo to przepadli, jak Luke Perry, idol „Beverly Hills 90210”, Edward Furlong z „Terminatora” czy nawet Zac Efron z „High School Musical”, który nie może się wydobyć z szufladki młodego, dobrze zapowiadającego się aktora ze stajni Disneya. Nawet Leonardo DiCaprio, który miał wielkie szanse zostać Deanem swoich czasów, gdzieś się zagubił na lata i z trudem odbudował swoją pozycję. Robert uważa, że bycie idolem to kwestia szczęścia. „Nie trzeba mi przypominać, że za dwa lata nikt może nie pamiętać Edwarda Cullena. Wiem o tym od pierwszego dnia, kiedy stanąłem przed kamerą na planie »Zmierzchu«. Dostałem szansę i muszę ją wykorzystać jak najlepiej. A co będzie? Zdecyduje życie. To trochę jak wyliczanka. Raz, dwa, trzy, dzisiaj gwiazdą będziesz ty”. W Hollywood szykują się jednak do realizacji filmowej biografii wielkiego buntownika bez powodu. Czy trzeba pytać, kto zagra Jamesa Deana?
Magda Łuków / Viva!