Ciąża Anny Muchy to temat, ostatnie miesiące żyła cała Polska. Z każdym dniem bacznie obserwowaliśmy coraz to większy brzuszek aktorki, aż do 22 listopada, kiedy na świat przyszła mała Stefania. Ania płakała ze szczęścia, że została mamą. Dzisiaj mówi, że "Stefcia" jest oczkiem w głowie również jej partnera, Marcela Sory. Jednak nie od początku wszystko było aż tak kolorowe.

Zanim Mucha w pełni zaakceptowała swój stan błogosławiony, zajęło jej to trochę czasu. Według doniesień magazynu "Party", na początku gwiazda przeszła prawdziwy kryzys. Nie była pewna tego czy podoła i jak spełni się w roli mamy: Gdy zaszłam w ciążę, pomyślałam, że moje życie się skończyło - przyznała zasmucona aktorka.

Na szczęście po porodzie podejście Ani do rodzicielstwa zmieniło się o 180 stopni. Dzisiaj z dumą mówi: Dziś wiem, że [życie] dopiero się zaczęło, a Stefa odczarowała wszystkie moje lęki.

Ania i Marcel sami opiekują się dzieckiem i nie chcą korzystać z pomocy żadnej niani. Przynajmniej zanim Mucha nie wróci do pracy, ale póki co aktorka jest pewna jednego: Teraz chcę być z moją córką - mówi "Party" dumna mama, która nawet myślami nie wraca do przeszłości. I tak trzymać.

Reklama



Więcej w magazynie "Party". Już w kioskach.
chimera

Reklama
Reklama
Reklama