Marta Grycan to ostatnio jedno z najgorętszych nazwisk polskiego show-biznesu. Nic więc dziwnego, że Marta coraz częściej gości na antenie flagowych programów największych stacji telewizyjnych i na łamach kolorowej prasy. Od dzisiaj w sprzedaży pierwsza część poradnika kulinarnego (zobacz: Tak Grycan gotuje z córką), a ostatnio Marta doczekała się pierwszej własnej okładki.

Reklama

W rozmowie z dwutygodnikiem "Gala" Marta i jej mąż Adam, przybliżyli historię swojego poznania się. Na początku roku pisaliśmy, że para spotkała się przypadkowo na lotnisku (czytaj: Jak Marta Grycan poznała męża?). Tym razem dowiadujemy się kolejnych szczegółów, które spokojnie mogłyby posłużyć jako scenariusz do filmu dla zakochanych.

- Nasze spotkanie było jak uderzenie pioruna, Adam oświadczył mi się po godzinie znajomości. I mimo, że dzieliło nas 480 km niezbyt wtedy dobrych polskich dróg, co drugi dzień przyjeżdżał do Głogowa na kawę. Wypijał ją i wracał do Warszawy.

Nie obyło się bez pytań o figurę Marty, która jest chyba najchętniej komentowanym tematem na forach internetowych. Na pytanie o to, jak Grycan wyglądała zanim została żoną i matką, Marta kwituje:

- Byłam straszliwym chudzielcem. Nie chciałabym dzisiaj tak wyglądać.

Zobacz także

- Mama wyglądała jak stuprocentowa modelka z okładek: wysoka, szczupła - dodaje Viktoria, 16-letnia córka Marty i Adama.

Dzisiaj Marta w pełni akceptuje siebie i jest wzorem dla tysięcy kobiet w Polsce. Oby więcej takich osób, szczerych i świadomych swojej kobiecości, w polskim show-biznesie. Brawo.

Reklama

chimera

Reklama
Reklama
Reklama