Olga Frycz gwiazdą stała się po tym jak zagrała w filmie Jacka Borcucha "Wszystko co kocham". Niedługo później jeszcze głośniej o młodej aktorce stało się za sprawą jej romansu z reżyserem. Olga udzieliła ostatnio wywiadu w magazynie "Twój Styl". Opowiedziała w nim o relacji z ojcem i matką. Zwłaszcza ta pierwsza budzi ciekawość. Aktorka wyznała, co zawdzięcza ojcu, znanemu aktorowi Janowi Fryczowi.

Reklama

- Geny? Trudno mi powiedzieć, bo zbyt dobrze go nie znam. Wyprowadził się, gdy byłam mała, i rzadko się widywaliśmy. Teraz mamy przyjacielską relację. Nie chciał, żebym została aktorką, mówił, że dla kobiety to zawód podobny do prostytucji. „To czekanie, czy ktoś cię zechce, negocjowanie stawki. Nie ma w tym piękna”. Nie wiem, czy jest ze mnie zadowolony, bo nie chwali. Śmieszne, gdy ktoś czasem mówi, że tata załatwia mi role. On nie jest typem ojca zakochanego w córce, który zrobi wszystko, by ułatwić jej życie. - powiedziała.

Bardzo szczerze, nie sądzicie?

Reklama

daks

Reklama
Reklama
Reklama