Reklama

Finał czwartej eydcji "Hotelu Paradise" wywołał sporo kontrowersji wśród widzów. Nie wszystkim podobał się fakt, że do finału trafiła Sara i Michał, którzy nie wydawali się być zgraną parą. Później jeszcze większa krytyka pojawiła się po wielkim zakończeniu. W trakcie emisji ostatniego odcinka finalistka rozbiła złotą kulę, stojąc na 90 tysiącach złotych, które ostatecznie wygrała. Później uczestniczka mogła przeczytać o sobie sporo niezbyt uprzejmych komentarzy. Początkowo mogłoby się wydawać, że zrobiła to dla Przemka. Z czasem jednak wyszło na jaw, że ze swoim partnerem rozstała się zaraz po powrocie z Zanzibaru.

Reklama

Część widzów "Hotelu Paradise" uznała, że Sara od samego początku kierowała się wyłącznie chęcią zdobycia pieniędzy, co zabiło ideę randkowego show TVN7. Zdaniem, niektórych fanów uczucie do Przemka miało być jedynie usprawiedliwieniem tego, że oszukała Michała. Nie wszyscy jednak wiedzą, że Sara przechodziła trudny okres, zarówno wchodząc do miłosnego programu, jak i opuszczając go z dużymi pieniędzmi. Początkowo nie cieszyła się z wygranej.

"Hotel Paradise": Sara szczerze o trudnościach po finale czwartej edycji show

Wbrew temu, co mogą sądzić widzowie "Hotelu Paradise", Sara nie mała jasno sprecyzowanego celu, gdy poleciała na Zanzibar. Uczestniczka przyznała, że jej udział w randkowym show to w pewnym sensie przypadek, ponieważ do zgłoszenia się namówiły ją przyjaciółki. Dziewczyna ujawniła, że to nie był najlepszy okres w jej życiu, ponieważ przechodziła wówczas sporo trudnych doświadczeń - w tym rozstanie z drugą połową.

Zobacz także: "Hotel Paradise": Klaudia El Dursi boleje nad edukacją syna. Szokujące warunki do nauki

ADAM JANKOWSKI/REPORTER

Miałam gorszy okres w życiu. Rozstałam się z chłopakiem. Życie przewróciło mi się do góry nogami - zdradziła na łamach serwisu debica24.eu.

Udział w miłosnej produkcji TVN7 całkowicie odmienił życie Sary. Zwyciężczyni przyznała, że po powrocie do Polski zaczęła być rozpoznawalna. Musiała przyzwyczaić się do tego, że ludzie zaczepiają ją na ulicy i w restauracjach, prosząc o zdjęcia, autografy, a także wypytując o jej osobiste sprawy. Po zakończeniu czwartej edycji to zainteresowanie odrobinę spadło.

Dużo mam kontaktu z ludźmi z internetu. Pytają o moje życie, jak to jest. Cały czas jestem na świeczniku, ale jakby nie przeszkadza mi już to specjalnie. Już się do tego przyzwyczaiłam. Oczywiście po całym programie to trochę ucichło, ale nadal się zdarza - wyjaśniła lokalnym mediom.

ADAM JANKOWSKI/REPORTER

Sara odczuła też na własnej skórze, jakie emocje wywołało jej zachowanie w wielkim finale. Uczestniczka miała świadomość tego, że jej decyzja nie spodobała się części widzów. W związku z tym spadła na nią bardzo duża krytyka. Sara przyznała, że była atakowana w mediach społecznościowych. Początkowo skala hejtu okazała się tak duża, że dziewczyna przez dwa dni nie mogła wyjść z własnego domu.

Akurat mnie bardziej dotknął taki hejt internetowy, bo ludzie zakładają te anonimowe konta, wypisują różne rzeczy na twój temat, próbują cię prowokować. Tak facet to face (ang. twarzą w twarz) nie zdarzyło mi się jeszcze usłyszeć takiej negatywnej opinii prosto w twarz, ale wiadomo - w internecie każdy jest odważny. No, ale nie przejmuję się tym kompletnie - ujawniła.

Na początku i dzień po finale pamiętam, że miałam taki cięższy okres, bo było tego tyle. Ciężko było mi się odnaleźć w sumie, nie wychodziłam z domu chyba dwa dni i musiałam wszystko sama przetrawić. Ale jestem taką osobą właśnie, że potrafię sobie wszystko poukładać wszystko od A do Z. Już teraz, czytając to tylko śmieję się. Chcę zająć się swoim życiem - dodała.

ADAM JANKOWSKI/REPORTER

Później nauczyła się godzić z tym, że w mediach społecznościowych ludzie często wylewają mnóstwo frustracji. Nienawistne wiadomości w komentarzach, to już niestety część takich platform jak Instagram czy Facebook. Sara jednak nie przejmuje się negatywnymi opiniami na swój temat tak jak kiedyś. Podkreśliła, że najważniejsze to skupić się na sobie.

Ludzie po prostu - z tego, co zauważyłam - te negatywne emocje próbują przekierować na kogoś innego. Te swoje niepowodzenia wylać na kogoś innego. Zamiast wziąć się do pracy, to po prostu wylewają na nas. A my zapierniczamy i się na nich nie oglądamy. Oby tak było zawsze - zaznaczyła.

"Hotel Paradise": Sarze od początku zależało tylko na pieniądzach? "Miłość w życiu dla mnie jest bardzo ważna"

W rozmowie z portalem debica24.eu Sara opowiedziała widzom "Hotelu Paradise" o uczuciach, jakie towarzyszyły jej podczas nagrywania programu. Finalistka przyznała, że na Zanzibarze uwierzyła w możliwość znalezienia partnera w randkowym show. Oczywiście w oko wpadł jej Przemek. Zwyciężczyni czwartej edycji powiedziała, że miłość zawsze priorytetem w jej życiu.

Ten cały HP naprawdę jest po to, żeby przeżyć przygodę życia, ale też znaleźć miłość. Ja zawsze mówiłam, że byłaby to taka wisienka na torcie. No i też odkryłam, że to mogło być tam realne. Poznałam Przemka i wszystko się tak dobrze potoczyło. A miłość w życiu dla mnie jest bardzo ważna. Poświęcam się temu w stu procentach. Dbam o drugą osobę, lubię spędzać z nią czas... - stwierdziła.

ADAM JANKOWSKI/REPORTER

Następnie opowiedziała o swoim nowym partnerze, którym oczywiście nie jest już Przemek. Uczestniczka produkcji zapewniła, że przyjdzie moment, w którym internauci będą mogli poznać jej wybranka. Zdradziła, że mieszkańcy Dębicy najprawdopodobniej wiedzą już, kim jest jej ukochany.

Zobacz także: "Hotel Paradise": Fani niepokoją się o związek Nany i Łukasza! "Robimy chwilowy odpoczynek"

Reklama

Domyślacie się, kim może być nowy partner Sary? Myślicie, że podczas nagrywania finału czwartej edycji "Hotelu Paradise" uczestniczka rzeczywiście wierzyła, że stworzy trwały związek z Przemkiem?

Screen/Player.pl
Reklama
Reklama
Reklama