Jego zwycięstwa na Igrzyskach Olimpijskich w Soczi zaskoczyły wszystkich Polaków. Zbigniew Bródka z miejsca stał się bohaterem narodowym, nic więc dziwnego, że media zainteresowały się jego życiem prywatnym. W ostatnim programie Dzień Dobry TVN mistrz olimpijski pochwalił się żoną Agnieszką oraz córką Gabrysią.

Reklama

Zobacz: Mamy trzeci złoty medal w Soczi! Zdecydowały TYSIĘCZNE sekundy

Bródka stał się jedną z najpopularniejszych ostatnio postaci w polskim sporcie, po oszałamiających występach na ostatniej olimpiadzie. Panczenista zdobył złoty medal indywidualnie oraz brąz drużynowo. Jest to tym bardziej większy sukces, gdyż łyżwiarz, tak naprawdę z zawodu jest strażakiem i do tej pory czynnie wykonuje swoją służbę. Jak jego zwycięstwo przeżywała rodzina? Okazuje się, że żona Bródki nie miała okazji widzieć startu męża w telewizji, gdyż przeszkodziła w tym jej córka:

Córka całowała ekran, weszła mi całą głową w niego i dopiero na powtórce się popłakałam, dopiero wtedy mogła to przeżyć - mówi Agnieszka Bródka

Sam sportowiec przyznaje, że przez ostatni czas nie miał dla nich za wiele czasu. Było mu z tym bardzo ciężko:

Na pewno były momenty zastanowienia się nad tym wszystkim, czy warto. Duża pomoc naszych rodziców, wiedziałem, że moi bliscy będą bezpieczni i będą mieli to co trzeba. Dzięki temu mogłem pojechać walczyć o kwalifikacje olimpijskie. - przekonuje sportowiec

Zapytany o to, jak łączy prace strażaka i łyżwiarza, odparł, że jest dla niego taka opcja jest wygodna:

Zobacz także

To się wszystko uzupełnia. To są dwie skrajności, w których bywam na co dzień. W okresie letnim łącze treningi poza lodowe w pracą w straży. To dla mnie odskocznia, dobrze, że nie jestem skupiony tylko na sporcie. Dziękuję swoim kolegom ze straży, którzy cały czas mnie wspierali. Ze straży na pewno nie rezygnuję - dodaje Bródka

Onieśmielona żona przyznała, że medialny zamęt wokół jej rodziny jest dla niej dużym zaskoczeniem:

Teraz jest ciężej. Jak męża nie ma, to się do tego przyzwyczaiłam. Tego dnia, kiedy wygrał, oka nie zmrużyłam, sąsiedzi śpiewali sto lat pod oknem, było wesoło - mówi w rozmowie z Dzień Dobry TVN żona mistrza.

Mamy przeczucie, że Zbigniew Bródka jeszcze nie raz trafi na usta wszystkich Polaków, czego sobie i jemu życzymy.

Reklama

Stroje polskiej reprezentacji w Soczi:

Reklama
Reklama
Reklama