Reklama

Wywiad Meghan i Harry'ego z Oprah przypieczętował rozstanie pary z obowiązkami rodziny królewskiej. Na tę rozmowę z niecierpliwością czekali nie tylko Brytyjczycy, ale też media na całym świecie. W rozmowie nie zabrakło mocnych zarzutów, kontrowersyjnych stwierdzeń, analogii do księżnej Diany i szokujących smaczków z życia w królewskiej rodzinie. Meghan i Harry zdecydowali się podjąć naprawdę wielkie ryzyko, ponieważ na następny dzień eksperci, dziennikarze i znawcy przeanalizowali każde ich słowo. I według niektórych, nie wszystkie zarzuty książęcej pary pokrywają się z rzeczywistością...

Reklama

Meghan mówiła prawdę? Brytyjski dziennik konfrontuje słowa z faktami

Podczas wywiadu padło kilka bardzo mocnych zarzutów wobec rodziny królewskiej. Meghan opowiadała o wielu aspektach swojego życia, także prywatnego. Jednym z nich była teza, że Meg nie miała pojęcia, z czym wiąże się wejście do rodziny królewskiej. Co więcej, księżna powiedziała, że nie interesowała się rodziną królewską, gdy zaczęła spotykać się z Harrym:

Dorastałam w rodzinie, która nie wiedziała dużo o rodzinie królewskiej. Byłam naiwna. Moja mama niedawno zapytała mnie, czy Diana kiedykolwiek udzieliła wywiadu. Teraz już wiem, że tak, słynnego. Ale nigdy nie szukałam informacji o swoim mężu w sieci. Wszystkiego dowiedziałam się od Harry'ego.

Tymczasem, jak twierdzi porta dailymail.co.uk, czyli internetowa wersja tabloidu Daily Mail, na długo przed poznaniem Harry'ego Meghan miała być fanką rodziny królewskiej, czytelniczką książek o Dianie i osobą, która marzyła, by zwiedzić Londyn szlakiem najważniejszych wydarzeń z rodziny Windsorów. Portal powołuje się na biografię Sussexów, stworzoną przez zaprzyjaźnionych dziennikarzy Omida Scobie i Carolyn Durand. Choć Meg i Harry zastrzegli, że nie mieli wglądu w tej książkę, informacje, jakie w niej opublikowano, są uznawane za wiarygodne, ponieważ miały pochodzić od najbliższego otoczenia pary. To właśnie tam autorzy przywołują pierwszą randkę pary w Dean Street Townhouse w 2016 roku i tezę, że oboje nawzajem przed spotkaniem się wygooglowali. Poza tym przyjaciele Meghan twierdzą, że przyszła księżna od dziecka interesowała się dziejami royalsów.

East News

Kolejną nieprawdą ma być zarzucenie rodzinie królewskiej rasizmu, jako powodu odmówienia przyznania Archiemu książęcego tytułu. Zdaniem Meghan ta decyzja wynikała z tego, że chłopczyk mógł urodzić się ciemnoskóry.

Trwało to przez kilka ostatnich miesięcy ciąży. W końcu powiedziałam: "On musi być bezpieczny, stworzyliście tę potworną maszynę [nagonkę mediów] i pozwoliliście na to. Musimy być bezpieczni". Kiedy byłam w ciąży, chcieli zmienić tradycję dla Archiego. Dlaczego? Nie mam żadnego wyjaśnienia. (...) Było kilka obaw i rozmów na temat tego, jak ciemna może być jego skóra, kiedy się urodzi. To było dla nich bardzo niewygodne.

Zdaniem dailymail.co.uk, Archie nie dostał tytułu księcia, bo zwyczajnie, według tradycji nie może otrzymać tego tytułu, dopóki jego dziadek, Karol nie zasiądzie na tronie. Jak podaje portal, według dekretu Jerzego V z 1917 roku tytuł księcia może otrzymać tylko potomstwo królewskie, które jest w bezpośredniej linii sukcesji. Według tego prawa tylko pierwszy syn Williama i Kate mógł mieć prawo do otrzymania tytułu księcia i tak też się stało. Dopiero po interwencji królowej tytuły otrzymała reszta synów pary.

Instagram/ Save The Children UK

Zobacz także: Wywiad Meghan Markle u Oprah Winfrey: "Chciałam się zabić w 5. miesiącu ciąży"

Meghan wspomniała także, że w czasie swojej pierwszej ciąży walczyła z depresją, bała się, że popełni samobójstwo. Księżna doszła do takiego stanu, że postanowiła poprosić urzędników o pomoc, a ci, choć byli mili, zapewnili, że nie mogą nic w tej sprawie zrobić.

Powiedziałam, że muszę gdzieś się zgłosić, aby uzyskać pomoc. Powiedzieli mi, że nie mogę. Opisujesz, że jesteś uwięziona i nie możesz uzyskać pomocy, mimo że jesteś na skraju samobójstwa - to właśnie usłyszałam. Taka jest prawda. Dzielę się tym, ponieważ jest tak wielu ludzi, którzy boją się zgłosić, że potrzebują pomocy. Wiem, jak trudno jest o tym mówić.

Portal zdobył informacje dotyczące konfrontacji Meg z urzędnikami. Okazuje się, że nie mogli pomóc księżnej, ponieważ ta była "niezarabiającym" członkiem rodziny. W tym przypadku zaproponowano, by skierowała się do kliniki, szpitala, w którym otrzyma stosowną pomoc, pracownik nie mógł nawet zamówić jej taksówki pod pałac. Podobno zaskakujący jest też fakt, że Meghan szukała pomocy w dziale HR, zamiast w biurze zajmującym się sprawami rodziny, w którym skierowano by ją do odpowiedniego specjalisty.

East News

Portal obala także twierdzenie księżnej, jakoby ograniczano jej wolność i kazano przebywać zamkniętej w pałacu. Dailymail.co.uk wskazuje, że przez okres mieszkania w pałacu Meg była wielokrotnie przyłapywana na wizytach u kosmetyczki czy na lunchach z Harrym w pubie.

East News

Brytyjski portal kwestionuje także słowa Meghan o "byciu uciszanym". Meg przyznała w rozmowie z Oprah, że nie mogła decydować o niczym sama, szczególnie zaś o tym, z kim będzie rozmawiać w trakcie wywiadów. Portal podaje wiele przykładów rozmów, które przeprowadzono z Sussexami. Powołują się na przykład na słynną rozmowę z Tomem Bradby'em z ITN podczas ich trasy po Afryce Południowej. Portal jednak nie podaje żadnych przykładów wywiadów tuż po tym, gdy para powiedziała sobie sakramentalne "tak".

East News

Brytyjskie media, zgodnie z przewidywaniami podeszły do wywiadu bardzo sceptycznie. Meghan jest aktualnie bardzo krytykowana za swoje wypowiedzi. Pałac oficjalnie jednak jeszcze się nie odniósł do legendarnego już wywiadu z Oprah.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama