Jak wygląda milioner? Proszę: potargane włosy, tanie okulary, skórzana kurtka, wytarte dżinsy, dziurawe trampki. Papieros w ustach. Szelmowski uśmiech. Oto Johnny Depp. Buntownik z Hollywood. Pirat aktorstwa. Dziwak i outsider. Fan Keitha Richardsa, gitarzysty The Rolling Stones. W „Piratach z Karaibów” wzorował się właśnie na nim. To od niego zapożyczył wizerunek niechlujnego zawadiaki, zawsze na lekkim rauszu. Teraz opinię zbuntowanego chłopca zniszczyli Johnny’emu producenci z Hollywood. Za najnowszą, czwartą część „Piratów...” zaproponowali mu 56 milionów dolarów! Johnny nie odmówił. Takiej gaży w Hollywood jeszcze nie było. Nawet Tom Hanks może mu pozazdrościć. Do tej pory to on bił rekordy. Za film „Demony i anioły”, kontynuację „Kodu da Vinci”, dostanie „jedynie” 37 milionów dolarów.

Reklama

Zabawki milionera
Johnny Depp twierdzi, że pieniądze pomagają mu normalnie żyć. „Używam pieniędzy, żeby kupić sobie prywatność. Dzięki nim mogę spędzać czas w swoich oazach spokoju”, wyznaje. Każda z tych „oaz” warta jest co najmniej kilkanaście milionów dolarów. W 2000 roku Depp za 25 milionów dolarów kupił sobie wyspę na Bahamach. Kiedy w talk-show Davida Lettermana prowadzący powiedział: „Johnny, nie wiedziałem, że tak po prostu można sobie kupić wyspę”, odpowiedział: „Ja też nie”. Na zakup namówił go inny ekscentryk z Hollywood, Marlon Brando. Na pytanie, co Johnny najbardziej lubi robić na wyspie, ten odpowiada: „Nic. Absolutnie nic”.

Wyspa jest bezludna, przebywać może na niej tylko właściciel z rodziną. Czyli Johnny Depp, jego żona Vanessa Paradis i dwójka dzieci – sześcioletni Jack i dziewięcioletnia Lily Rose. Na wakacjach całymi dniami odgrywają z tatą sceny z ukochanych „Piratów...”. Na wyspę można dostać się tylko statkiem albo samolotem, który ląduje na wodzie przy plaży. Statek jest własnością Deppa. Kiedy Johnny’emu i jego rodzinie znudzi się odpoczynek na bezludnej wyspie, przenoszą się do willi w Hollywood. Dom wart jest kilka milionów dolarów. Kiedy i Hollywood zaczyna ich męczyć, lecą do swojej posiadłości na południu Francji. Europę pokochał, kiedy poznał Vanessę Paradis w 1988 roku: „Europa ma dzisiaj o wiele więcej do zaoferowania światu niż Ameryka. Uwielbiam europejską kulturę i sztukę”, mówił Johnny Depp.

Wizerunek Johnny’ego jako buntownika, który nie dba o pieniądze, żywi się w fast foodach i ubiera w second-handach, to mit. Depp zarabia krocie, ale potrafi się dzielić. Kiedy rok temu lekarz ze szpitala w Londynie uratował życie jego córce, Johnny przekazał na konto szpitala 7 milionów dolarów. W tym roku postanowił pomóc córce swojego zmarłego przyjaciela Heatha Ledgera. Przekazał na konto jej matki Michelle Williams 10 milionów dolarów. Zadeklarował, że dziewczynka zawsze może liczyć na jego pomoc. Johnny Depp często powtarza, że sława i pieniądze go męczą. „Chciałbym znowu wrócić do czasów, gdy zarabiałem 25 dolarów tygodniowo”.

Johnny rozrabiaka
Dokładnie tyle zarabiał Johnny Depp na początku kariery. Wtedy jego marzeniem było zostać gwiazdą rocka. W 1985 roku Johnny przyjechał do Los Angeles razem z zespołem The Kids. „Wtedy moimi idolami byli muzycy rockowi. Chciałem być jak Jim Morrison albo John Lennon. Moim mottem życiowym było hasło: sex, drugs and rock and roll”, wspomina. Zespół Johnny’ego kariery nie zrobił. Chłopaki za marne pieniądze grali w przydrożnych barach. Johnny Depp musiał znaleźć inny sposób zarabiania na życie. Z pomocą przyszedł mu kolega, który namówił go do grania w filmach. „Powiedział mi: »Stary, jak nie masz kasy, próbuj w filmie. Na pewno coś zarobisz«”, wspomina Depp. Kumpel nazywał się Nicolas Cage. Johnny posłuchał rad przyjaciela i trafił na pierwszy casting. Dostał rolę w serialu „21 Jump Street”. Serial okazał się hitem, a Johnny Depp z dnia na dzień stał się gwiazdą. W jego życiu pojawiły duże pieniądze. I duże kłopoty.

Zobacz także

Wydawał głównie na alkohol i narkotyki. Stał się pierwszym rozrabiaką Hollywood. W 1991 roku policja przyłapała go, gdy pijany zamalowywał farbą billboard ze swoim zdjęciem na jednej z ulic w Los Angeles. „Na szczęście panowie mieli poczucie humoru i skończyło się na mandacie”, mówi. W 1992 roku zdemolował pokój hotelowy w Beverly Hills i pobił fotografa, który próbował zrobić mu zdjęcie, jak jadł obiad w restauracji. Uwielbiał imprezować z muzykami z Oasis, którzy też „usilnie” pracowali na złą reputację. W 1993 roku założył słynny klub Viper Room. Balangi, które tam się odbywały, przeszły do historii. Jedna z nich na zawsze pozostanie w pamięci Johnny’ego. Aktor River Phoenix, wchodząca gwiazda kina, przedawkował alkohol i narkotyki. Zmarł na progu klubu. Chyba właśnie wtedy Johnny doszedł do wniosku, że jego życie stoi w martwym punkcie. „Śmierć Rivera uświadomiła mi, że zmierzam w złym kierunku. Zrozumiałem, że niedługo sam mogę skończyć tak samo”, powiedział.

Wrażliwiec czy pozer?
Zrezygnował z serialu, który przyniósł mu sławę. Zaczął staranniej dobierać role. Wyspecjalizował się w rolach ekscentryków i dziwaków. Jego „Edward Nożycoręki”, „Ed Wood” czy „Marzyciel” na zawsze wpisali się w historię kina. Johnny twierdzi, że postacie nadwrażliwców, których gra, są do niego podobne. On sam na uroczyste premiery przychodził niechlujnie ubrany. Na pytania dziennikarzy odpowiadał półsłówkami. Wolne chwile najchętniej spędzał z kumplami z zespołu. I przekornie deklarował, że gra wyłącznie dla pieniędzy: „Nie zamierzałem być aktorem. To był po prostu łatwy sposób na wzbogacenie się. Nie obchodziło mnie, w jakich filmach gram. Jeśli chcesz mi płacić, świetnie. Oto moja filozofia”.

Dziennikarzom i fanom trudno rozszyfrować, jaki naprawdę jest Johnny Depp. Czy to prawdziwy buntownik, czy tylko pozer? Czy aktorstwo to jego pasja, czy zawód? Twierdzi, że gra dla pieniędzy, a potem, że nie są dla niego ważne. „Byłbym szczęśliwy nawet ze stu dolarami w kieszeni”. Deklaruje, że najwięcej radości daje mu rodzina. Że najbardziej zmieniło go ojcostwo. „Wszystko, co zrobiłem przed 27 maja 1999 roku, było rodzajem iluzji. To było życie na niby. Prawdziwe zaczęło się dopiero po narodzinach córki”. Od dziesięciu lat jest w szczęśliwym związku z Vanessą Paradis. „Gdybym miał wybierać: aktorstwo czy rodzina, nigdy więcej nie zobaczylibyście mnie na ekranie”, wyznaje.

Na szczęście dla fanów rodzina aktora ma się dobrze. Johnny nie musi rezygnować z grania i niedługo zobaczymy go w kolejnej części „Piratów...”. Jeżeli powstanie następna, producenci z Hollywood pewnie znowu bez mrugnięcia okiem zapłacą aktorowi rekordową sumę. Wiedzą, że Depp gwarantuje sukces. W końcu nie bez powodu Marlon Brando powiedział o nim: „Johnny to największy aktor swojej generacji”. I najbogatszy.

Reklama

Leszek Żukowski

Reklama
Reklama
Reklama