Przyjaciółka Mackiewicza o akcji na Nanga Parbat: „To jest bezczelność!”. Powiedziała też, co sądzi na temat Revol!
Przyjaciółka Mackiewicza o akcji na Nanga Parbat: „To jest bezczelność!”. Powiedziała też, co sądzi na temat Revol!
1 z 5
Sprawa Tomasza Mackiewicza nieustannie porusza Polaków. Wciąż nie milkną echa po akcji ratunkowej, w której ocalono życie Elisabeth Revol, towarzyszki Mackiewicza, a jego pozostawiono samego na górze Nanga Parbat. Złe warunki pogodowe i fatalny stan zdrowia himalaisty przyczyniły się do takiego skutku akcji ratunkowej. Mimo tego nie brakuje krytycznych głosów i oskarżeń w kierunku samej Revol, jak i ekipy ratunkowej. Teraz głos w tej sprawie zabrała Helena Pyz, polska misjonarka i lekarka w ośrodku trędowatych Jeevodaya w Indach oraz bliska znajoma Tomka. Zobaczcie na kolejnych stronach galerii, co powiedziała w rozmowie z Fakt24.pl.
2 z 5
Helena Pyz i Tomasz Mackiewicz poznali się w 2000 roku, gdy 25-letni wówczas himalaista przebywał w Indiach i przez pół roku pracował jako wolontariusz. Misjonarka i lekarka trędowatych miała okazję dobrze poznać Tomka. Teraz w rozmowie z serwisem Fakt24.pl wspomina go jako człowieka z pasjami.
- Niektórzy mówią, że góry były dla niego ucieczką przed rzeczywistością, ale to nieprawda. Tomek nie był człowiekiem, który uciekał. Myślę, że on brał życie pełnymi garściami. Absolutnie nie był uciekinierem, wręcz przeciwnie. Myślę, że wspinaczka nie była też dla niego sposobem na osiągnięcie stanu, który kiedyś dawały mu narkotyki. Absolutnie nie. Raczej chęcią przezwyciężenia tego, co miał najgorsze w życiu. Chciał być ponad to. Chciał pokazać, że stać go na jeszcze więcej - powiedziała Helena Pyz w rozmowie z Fakt24.pl.
3 z 5
Helena Pyz nie ukrywa swojego oburzenia krytycznymi opiniami dotyczącymi Revol i Mackiewicza. Misjonarka powiedziała w wywiadzie, że ryzyko występuje zawsze i w różnych okolicznościach, nie tylko w sportach ekstremalnych. Dodała także, że żona Mackiewicza doskonale zdawała sobie sprawę z pasji Tomka i znała jego sposób na życie. Helena Pyz stanowczo podkreśliła również, że każdy powinien wstrzymać się od oceny drugiego człowieka, bo każdy w inny sposób czuje odpowiedzialność za siebie i rodzinę.
4 z 5
Jednocześnie Helena Pyz zwraca uwagę, że Tomasz Mackiewicz nie był w odpowiednim wieku na wspinaczkę i nie był dobrze przygotowany. Jej zdaniem, Revol była o wiele lepiej przygotowana do wyprawy, była także w lepszej formie fizycznej.
Kobiety są odporniejsze, psychicznie również. Ponadto szybciej aklimatyzują się na wysokościach, bo my wytwarzamy czerwone krwinki szybciej niż mężczyźni. Nasz organizm jest do tego przygotowany, ponieważ co miesiąc tracimy trochę krwi. A u mężczyzn ten mechanizm musi się uruchomić dopiero pod wpływem braku tlenu. Poza tym również żeńskie hormony odgrywają tu ważną rolę. Naturalne przystosowanie organizmu sprawia, że młodym, zdrowym kobietom jest dużo łatwiej. Myślę też, że himalaiści, podobnie jak inni sportowcy, nie żałują sobie dopingu, tym bardziej, że nikt ich z tego nie rozlicza. A na dużych wysokościach każda taka interwencja jest zła - powiedziała Pyz.
5 z 5
Helena Pyz jest oburzona także krytycznymi opiniami, które dotyczą akcji ratunkowej. Wprost mówi, że są bezczelne.
To jest czepianie się, podobnie jak w stosunku do ekipy ratunkowej. To jest bezczelność. Ludzie w ogóle nie wiedzą co mówią. Ci chłopcy weszli w osiem godzin na sześć tysięcy metrów. Biegiem, oni biegli. A później załamała się pogoda, spadała temperatura, wiał ogromny wiatr. Każdy ma prawo do swojej decyzji. Sport to jest ryzyko własne, nie ma ani odpowiedzialności zbiorowej, ani odpowiedzialności za partnera. Jeden leci, a drugi zostaje, i tak to bywa - powiedziała.
Misjonarka jest zdania, że Mackiewicz zmarł wkrótce po tym, jak Eli go opuściła.
Myślę, że po zejściu Eli Tomek nie przetrwał nawet doby. Wydaje mi się, że nie miał szans przetrwać tego mrozu, nawet w najlepszych warunkach. Poza tym nie wiemy, jak pracował jego mózg. Nie wiemy, czy nie wyszedł z tej jamy, w której zostawiła go Eli i czy nie spadł w jakąś inną szczelinę. Nie mamy pojęcia, jak wyglądał jego koniec. Czy taka śmierć jest bolesna? Wydaje mi się, że jest to śmierć mózgowa i człowiek po prostu zamarzając zasypia. To rodzaj uśnięcia. Nie ma tlenu, nie ma jak oddychać, mózg przestaje pracować i tak naprawdę człowiek już chyba nie cierpi w tym momencie. Taką mam nadzieję... - powiedziała.