Ostatnie tygodnie nie były dla niej łatwe. Po feralnym wpisie dotyczącym zachowania Straży Granicznej na nagraniu, które Bar-bara Kurdej-Szatan (36) obejrzała i skomentowała, aktorka musiała nie tylko pogodzić się z wyrzuceniem z obsady „M jak miłość”, ale również zmierzyć się z ogromną falą hejtu. To sprawiło, że na kilka tygodni zniknęła z życia publicznego i social mediów. Teraz powoli wraca do większej aktywności medialnej.

Reklama

– Trzeba żyć dalej. Chcę już zamknąć ten rozdział i więcej do niego nie wracać – mówi „Party” Barbara. – „M jak miłość” nie było moim jedynym projektem, choć była to fajna praca. Czas na nowe wyzwania i jestem na nie gotowa – dodaje.

Wiosną zobaczymy ją w nowym programie jednej z prywatnych stacji. Wkrótce gwiazda wchodzi też na plan kolejnego filmu. Duże zmiany szykują się także w jej życiu prywatnym. Jakie?

Terapia na scenie Basi Kurdej-Szatan

6 grudnia TVP2 wyemitowała ostatni odcinek „M jak miłość” z udziałem Kurdej-Szatan. Choć Barbara od ośmiu lat grała w nim postać Joanny Chodakowskiej, na fanpage’u serialu nie pojawiła się o jej odejściu żadna wzmianka. Zabrakło słów pożegnania i podziękowań za wieloletnią współpracę. Aktorka nie jest tym zaskoczona.

– Konta „M jak miłość” w mediach społecznościowych są własnością TVP, więc rozumiem, skąd ta decyzja – tłumaczy.

Niestety nie miała też możliwości, aby osobiście pożegnać się z ekipą pracującą przy serialu. Powód? Od września do listopada pracowała na planie show „Twoja twarz brzmi znajomo”, kręciła film i miała premierę spektaklu „Porwanie” w reżyserii Artura Barcisia. Dlatego osobiście poprosiła produkcję „M jak miłość” o przerwę w zdjęciach. Na plan Barbara miała wrócić w grudniu. Nie zdążyła.

– Z produkcji, oprócz Ani Muchy, która jest moją przyjaciółką, rozmawiałam zaledwie z kilkoma osobami. Przykro mi, że w taki sposób zakończyła się moja przygoda z serialem, ale tak tego nie zostawię! – zapewnia Kurdej-Szatan. – Wymyślę jakieś fajne pożegnanie dla ludzi, z którymi spędziłam mnóstwo wspaniałych chwil przez ostatnie osiem lat – zapowiada.

Ostatniego odcinka „M jak miłość” ze swoim udziałem nie obejrzała

Zobacz także

– Byłam w tym czasie z mężem w kinie na filmie „Dom Gucci”. Wolałam oglądać Adama Drivera, Ala Pacino i Lady Gagę, niż się smucić. Wspólne wyjście do kina jest dla nas rzadkością przy dwójce dzieci, a w dobie ostatnich wydarzeń namiastką normalności – przyznaje.

Instagram

A tej aktorce najbardziej brakowało. Powód? Kurdej-Szatan nie ukrywa, że po aferze i nagonce na nią był moment, że bała się o swoje bezpieczeństwo. Zaczęło się, gdy białoruska telewizja wyemitowała o niej zmanipulowany materiał.

– Wykorzystano mój wpis i przedstawiono mnie jako dowód na to, że reżim Łukaszenki pomaga uchodźcom zawalczyć o lepsze życie, a Polacy ich w tym blokują – opowiada Barbara. – Wyszło tak, jakbym stała się zdrajczynią narodu, a przecież moja wypowiedź nie dotyczyła wszystkich strażników w całym kraju, a jedynie zachowania na konkretnym nagraniu – mówi.

Tego samego wieczoru aktorka miała jechać z rocznym synkiem Heniem z Warszawy do Krakowa, by nazajutrz zagrać w spektaklu „Chicago” w Teatrze Variété, więc gorączkowo zaczęła szukać zastępstwa. Niestety obie koleżanki, z którymi wymiennie gra rolę Roxie, miały inne zobowiązania zawodowe.

– Dojechałam do Krakowa w środku nocy. Rano na próbie byłam w takim stanie, że wszyscy się przestraszyli, ale wychodząc na scenę, zostawiłam za sobą wszystkie złe emocje – wspomina Kurdej-Szatan.

Gwiazda nie ukrywa, że początkowo bała się wyjść do publiczności. Niepotrzebnie!

– Przyjęli nas naprawdę wspaniale i nagrodzili owacją na stojąco, ale przez całą nagonkę ten strach nadal głęboko we mnie siedzi. Każde wyjście na scenę traktuję jak terapię, może dlatego z każdym dniem jest coraz lepiej – dodaje Barbara.

Artur Zawadzki/REPORTER

Wbrew plotkom na brak pracy nie może narzekać. Ma zakontraktowane spektakle w Teatrze 6. piętro i Teatrze Variété. Do tego dochodzą sztuki wyjazdowe.

– W wakacje nagrywałam nowy program telewizyjny, którego emisja odbędzie się w przyszłym roku, i kręciłam film „Miłość ma cztery łapy” – mówi „Party” aktorka.

O rzekomym zakończeniu swojej współpracy z siecią Play nie chce rozmawiać.

– Obowiązuje mnie zachowanie poufności – tłumaczy i podkreśla, że o dalszą karierę jest spokojna.

Siła miłości Basi Kurdej-Szatan i Rafała Szatana

W styczniu Kurdej-Szatan zacznie promocję książki, którą napisała razem z przyjaciółką Magdaleną Bober.

– Ruszamy ze spotkaniami autorskimi. Będziemy miały dla czytelników fajne niespodzianki. Przy okazji dementuję: nie będziemy dopisywać żadnego rozdziału o aferze – zaznacza Barbara. – To, co się stało, chcę wykorzystać w lepszym celu. Więcej szczegółów zdradzę już wkrótce – zapowiada.

Teraz z niecierpliwością czeka na Boże Narodzenie, które z mężem Rafałem Szatanem, dziećmi Hanią i Heniem oraz rodziną spędzą w polskich górach:

– Nasze małżeństwo przetrwało już wiele. Najważniejsze, że jesteśmy razem i stoimy za sobą murem, to nasza siła – mówi aktorka.

Niedługo Szatanowie będą mieli więcej powodów do radości, bo Nowy Rok prawdopodobnie powitają w nowym domu. Czego sobie życzą?

– Chciałabym, żeby moja mama znów cały czas się śmiała, a ja żebym była szczęśliwa i mogła dalej grać, a Henio był grzeczny jak aniołek – zdradza nam córka Barbary, Hania. – To, co potrzebne do szczęścia, już mam. Jedyne, czego mi jeszcze teraz brakuje, to spokój – dodaje Kurdej-Szatan.

Reklama

TEKST: Magdalena Jabłońska-Borowik

Artur Zawadzki/REPORTER
Reklama
Reklama
Reklama