
Tak naprawdę jednak 46-letni dziś aktor nie mógł się już doczekać spotkania z kumplami z planu. Przyznał, że dawno się już nie bawił tak dobrze. Po filmach, które sam nakręcił: „Syrianie” i „Good Night, and Good Luck”, „Ocean’s” był jak odpoczynek. „Ponieważ ja nie umiem odpoczywać bez pracy, dni spędzone na planie «Ocean’s» to dla mnie jak wakacje”, żartuje Clooney. Aktor w rozmowie z prasą rzadko jest poważny. No chyba, że akurat krytykuje wojnę w Iraku lub rozprawia o swoich nowych filmach, takich jak choćby czarna komedia „Escape from Teheran” o agencie CIA, który w 1979 roku podejmuje próbę uwolnienia z Teheranu siedmiu amerykańskich zakładników. Pomagają mu w tym hollywoodzcy charakteryzatorzy, którzy razem z nim zakładają fikcyjną firmę producencką i ogłaszają realizację nowego filmu w Iranie. Scenariusz do filmu napisał sam Clooney i to on prawdopodobnie będzie reżyserem. Do tego czasu jednak aktor postanowił, że w ramach walki z pracoholizmem zrobi sobie dwumiesięczne wakacje. „Jak na pracoholika to bardzo długo. Nie wiem, czy nie zwariuję przez ten czas”, powiedział niedawno. Na razie skrupulatnie wszystko zaplanował. Swój wolny czas będzie dzielił między trzy najważniejsze dla siebie miejsca: dom w Los Angeles, posiadłość nad włoskim jeziorem Como i dom rodziców w Kentucky. Te trzy domy to jak trzy różne światy, ale Clooney nie wyobraża sobie życia bez żadnego z nich.