Reklama

W przypadku Jaya i Elizy, których mieliśmy okazję poznać w piątej odsłonie hitowego show "Hotel Paradise" cały czas możemy liczyć na nową dawkę emocji. Wszystko przez to, że zakochani ruszyli w niezwykłą podróż po Afryce, gdzie piękne chwile przeplatają się z tymi mniej przyjemnymi. Co tym razem ich spotkało? Poznajcie szczegóły!

Reklama

"Hotel Paradise 5": Eliza i Jay znów tarapatach

Pomiędzy Jayem i Elizą z piątej odsłony uwielbianego programu TVN-u od samego początku zaiskrzyło. Pomimo upływu czasu para nadal tworzy zgrany duet, który absolutnie nie może narzekać na nudę! Szczególnie, że ta dwójka jakiś czas temu postanowiła odmienić swoje dotychczasowe życie. Wówczas okazało się, że uwielbiana para z "Hotelu Paradise" wyruszyła w podróż po dzikiej Afryce.

Ta jednak szybko dała się im we znaki, ponieważ już na początku wyjazdu Eliza i Jay z "Hotelu Paradise" przeżyli chwile grozy w Kenii. Pomimo tego nie poddali się i nadal eksplorują najbardziej dzikie i odległe zakątki świata. Po wyprawie na czynne wulkany przyszedł czas na niewielką wyspę Takawiri. Pomimo podekscytowania wyprawa jednak nie przebiegła po ich myśli!

Instagram @jay_dabrowski

Zobacz także: "Hotel Paradise": Marietta i jej ukochany podzielili się szczęśliwą nowiną! Fani: "Magia"

Dopiero co Eliza i Jay z "Hotelu Paradise" opuścili szpital, a już wplątali się w kolejne kłopoty. Choć wszystko zaczęło się niewinnie:

- Jechaliśmy na niby "najpiękniejszą" wyspę Kenii. Tutaj wydawało się jeszcze, że to będzie chillowski dzień. Nie wiem czego oczekiwałem, jadąc tutaj. Ale na pewno nie tego [...] Tu nie ma nic. Tu jest tylko i wyłącznie piasek, natura, no i kilka ludzi tu żyje - relacjonował Jay na początku wyprawy.

Potem jednak zaczęło się robić niebezpiecznie:

- W tym momencie to był najlepszy dzień naszej całej podróży. A nagle... Przegapiliśmy ostatni "waterbus" na nasza wyspę, odjechał godzinę temu. Na początku nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak poważny to był błąd. Spóźniliśmy się na pierwszy bus, a drugi był odwołany ze względu na pogodę [...] Musiało tak być, ja nie wiem, jak to jest, że u nas zawsze coś musi być! - wyznał.

Instagram @jay_dabrowski

Zobacz także: "Hotel Paradise": Wiktoria ma problemy ze zdrowiem. Pokazała niepokojące zdjęcie

Jak skończyła się historia zakochanych z "Hotelu Paradise"?

- Po odczekaniu 2 i pół godziny zacząłem mieć coraz większe wątpliwości. Robiło się coraz zimniej i wszyscy dookoła myśleli, że nie wyjedziemy stąd aż do jutra - mówił Jay.

Temu wtórowała Eliza:

- Już nie wiedziałam, czy się śmiać, czy płakać. Z jednej strony śmieszna sytuacja, a z drugiej strony gdzieś daleko w hotelu zostały nasze dokumenty, pieniądze, laptop itp. więc gdyby ktoś zauważył, że nas nie ma, to mógłby nas okraść... - mówiła wyraźnie zaniepokojona.

Ostatecznie ktoś z nadpływającej łodzi wypatrzył wołającą o pomoc parę. Wówczas Ci zostali uratowani i zaproszeni na łódkę. Radość jednak nie trwała długo:

- Euforia opadła po kilku minutach, gdy sobie zdaliśmy sprawę z ryzyka tej wyprawy.

Instagram @jay_dabrowski

Jak się okazało, na wodzie szalał sztorm, a przeprawa nie należała do najłatwiejszych. Szczególnie, że u Elizy uruchomiła się choroba morska:

- Musieliśmy wszyscy się schować pod plastikową plandeką. Było mega zimno i mokro. Czy jesteśmy na drewnianej łódce w prawie sztormie na środku jeziora? Tak. Ja się trzęsę ze stresu. Mi się płakać chce - relacjonowała uczestniczka "Hotelu Paradise".

Reklama

Pomimo wszystkich przygód zakochani dotarli na ląd. Sytuacja jednak nie zniechęciła ich do dalszych przygód, bo właśnie powiadomili, że płyną zwiedzać kolejną wyspę.

Instagram @jay_dabrowski
Instagram @jay_dabrowski
Instagram @jay_dabrowski
Instagram @jay_dabrowski
Reklama
Reklama
Reklama