


Makabra w Berlinie na jarmarku świątecznym. Ciężarówka wjechała w tłum ludzi i zabiła dziewięć osób. Wiadomo, że tir należy do polskiej firmy transportowej - jechał nią do Berlina Polak, który miał rozładować tam towar. Żona Polaka poinformowała, że nie miała kontaktu z mężem - kierowcą tira - od godziny 16. Właściciel firmy transportowej, do którego należy ciężarówka powiedział, że ręczy za swojego pracownika - to jego kuzyn - i to na pewno nie on wjechał w tłum ludzi. Ciężarówka została najprawdopodobniej mu ukradziona, a zamachowiec najpierw go zabił, po czym pojechał na jarmark. (ZOBACZ WIDEO Z MIEJSCA ZDARZENIA)
Jak podaje Tvn24.pl, Ambasada RP w Berlinie nie ma na razie żadnych informacji o Polakach poszkodowanych w domniemanym zamachu w Berlinie.
Zdjęcia z miejsca zdarzenia znajdują się w galerii.








Liczba ofiar śmiertelnych tragedii w Berlinie wzrosła do 12 osób. Rannych jest kolejnych 48 osób. W poniedziałkowy wieczór ciężarówka na polskich numerach rejestracyjnych wjechała w w tłum na jarmarku bożonarodzeniowym w Berlinie. Kierowca auta zatrzymał się i zaczął uciekać. Domniemany sprawca został schwytany. W samochodzie znaleziono ciało innego mężczyzny. To Polak, który przyjechał ciężarówką do Berlina służbowo i czekał na rozładunek. W momencie zamachu mężczyzna nie żył. Kontakt z nim stracono kilka godzin przed tragedią. Niemiecka policja podejrzewa, że samochód mógł zostać skradziony - podaje portal tvn24.pl. Zobacz też: Ciężarówka wjechała w jarmark w Berlinie! 9 zabitych, ponad 50 rannych WIDEO Na razie nie jest znana narodowość sprawcy zdarzenia. Mówi się, że może on być Afgańczykiem lub Pakistańczykiem. Lokalna policja jest zdania, że to mógł być zamach terrorystyczny. Trwa usuwanie ciężarówki z miejsca zdarzenia. Niemieckie radio RBB podaje natomiast rano, że kierowca jest notowanym wcześniej przez policję Pakistańczykiem. Mężczyzna miał przekroczyć niemiecką granicę 31 grudnia 2015 roku w Bawarii. Jak zginął Polak w wypadku w Berlinie? Niemiecka policja podaje, że Polak, który był pasażerem, został zastrzelony. Właściciel firmy transportowej z Gryfina, do której należała ciężarówka, zidentyfikował ciało swojego pracownika i kuzyna. Jak mówi Ariel Żurawski, widać, że kierowca stawiał bronił się: Na zdjęciu była sama twarz mojego kuzyna. Były widoczne rany kłute. Było widać, że walczył. Twarz była cała opuchnięta, zakrwawiona. O tym ranach postrzałowych dowiedziałem się od policji - nie dość, że był cały podźgany, to jeszcze zastrzelony - mówi Ariel Żurawski w rozmowie z RMF24.pl . Przeczytaj: PILNE! Zamachowiec ukradł...