Wpadka w "Faktach" TVN. Widzowie przypadkiem usłyszeli słowo, które nie powinno paść!
Widzowie, którzy oglądali jedno z ostatnich wydań "Faktów" TVN, byli mocno zszokowani. Przed reportażem na antenie padły słowa, które nigdy nie powinny pojawić się w telewizji.
Transmisja na żywo, jak w przypadku takich programów informacyjnych jak "Fakty", zawsze obarczona jest ryzykiem wpadki. Ze względu na to, że widzowie oglądają wydania na żywo, trudno jest zamaskować błędy, a te często biją później rekordy popularności w mediach. Przekonali się o tym Kamil Durczok czy Tomasz Lis, którzy nieświadomi tego, że są na antenie, pozwolili sobie na kwiecistą wiązankę. Choć do tych wpadek doszło wiele lat temu, większość Polaków nadal wspomina je z rozbawieniem. W jednym z ostatnich wydań "Faktów" znów ktoś się wyraźnie zagalopował.
W "Faktach" znów padły niecenzuralne słowa
Wtorkowe wydanie "Faktów" poprowadziła dobrze znana widzom TVN Anita Werner. Dziennikarka znana ze swojego profesjonalizmu zapowiedziała reportaż Macieja Mazura dotyczący samotnego niedźwiadka błąkającego się po Tatrach. Nie spodziewała się tego, co stało się po chwili.
Zobacz także: Wojciech Bojanowski o chorobie syna: "Byliśmy gotowi na to, by w domu urządzić szpital"
Jest sam bez mamy. Niedźwiadek jest zagubiony i aż chciałoby mu się pomóc, ale to akurat byłby bardzo zły pomysł. Szlak już jest zamknięty, aby natura przyszła z pomocą. W Tatrzańskim Parku Narodowym to niedźwiedzie mają pierwszeństwo. Maciej Mazur - powiedziała Anita Werner.
Tuż przed rozpoczęciem reportażu widzowie usłyszeli jednak siarczyste przekleństwo, które przebiło się z offu. Nie wiadomo, kto wypowiedział niecenzuralne słowa, ale prawdopodobnie była to osoba ze studia TVN, która musiała być niezwykle przejęta losem biednego niedźwiadka.
K... mać - padło na antenie.
Zobacz także: Katarzyna Cichopek zniknie z "Pytania na śniadanie"?! Zaskakujące doniesienia mediów!
Nagranie tego wydania "Faktów" przez pewien czas było dostępne na Playerze. Gdy stacja zauważyła, że doszło do wpadki, wycięła nieparlamentarne słowa. Jak jednak dobrze wiemy, w internecie nic nie ginie. W mediach społecznościowych nadal krąży oryginalny fragment materiału wideo.