Szokuje i... walczy o wolność! Michał Szpak w wywiadzie dla Party: "Życie jest szalone"
Jego ostatnie występy budziły wielkie emocje. – I właśnie po to tworzę – cieszy się Michał Szpak. Czuje odpowiedzialność za reprezentowanie pokolenia. I zapowiada, że nowa piosenka to nowy początek.
Lubi wzbudzać kontrowersje. Nie tylko wyglądem, lecz także śmiałym demonstrowaniem swoich poglądów. Gdy w zeszłym roku Michał Szpak (30 l.) podczas strajków kobiet wziął udział w happeningu gwiazd w pobliżu domu Jarosława Kaczyńskiego (nawiązującym do „Dziadów” Mickiewicza), wszyscy myśleli, że był to jednorazowy artystyczny projekt. Ale po występie na scenie Top of the Top Sopot Festival 2021, gdzie w spektakularnej żałobnej stylizacji zaśpiewał „Nie pytaj o Polskę” Grzegorza Ciechowskiego, nikt już nie miał wątpliwości, że chodzi mu o coś więcej niż tylko o muzykę. Podczas gali Medale Wolności Słowa Szpak zaprezentował się z kolei w stroju inspirowanym kreacją polskiej reprezentantki na konkurs piękności Miss Supranational. Natalia Balicka do sukni miała jednak przypiętego białego orła, a Michał… kaczkę. Zaśpiewał wtedy piosenkę Kultu „Arahja”, w której padają znane wszystkim słowa: „Mój dom murem podzielony”. Niedawno (po raz kolejny!) wygrał plebiscyt „Party” na Hit Lata. W piosence „Hiob”, do której napisał muzykę i słowa, śpiewa: „Jestem każdym oddechem. Struną w każdej z dusz”. Wygląda na to, że Michał Szpak mówi głosem silnym jak nigdy dotąd.
„Hiob” to nie jest typowy wakacyjny lekki przebój. To piosenka pełna refleksji. Jak powstał ten utwór?
To mnie naprawdę cieszy, że w tak mainstreamowym medium, jakim jest Party.pl, wygrywa piosenka, która jest jakby… hymnem duszy. Mamy dziś najtrudniejsze czasy, jakie moglibyśmy sobie wymyślić, bo nikt nie był w stanie przewidzieć tego, co wydarzyło się w ciągu ostatniego roku. Pandemia, notoryczne łamanie konstytucji, odbieranie nam, obywatelom, wolności. „Hiob” to jest lament duszy, która pragnie właśnie wolności. Szuka jej. Ten utwór powstał w wyniku splotu różnych zdarzeń. Po prostu przeznaczenie, w które głęboko wierzę. „Hiob” jest dla mnie czymś w rodzaju nowego początku.
Czy teraz chcesz już sam pisać słowa i muzykę do wszystkich swoich utworów?
Nie chcę o tym mówić teraz, ale proszę o czujność.
Mocno nas zaskoczyłeś wykonaniem piosenki Grzegorza Ciechowskiego „Nie pytaj o Polskę”. Dlaczego ją wybrałeś?
Od ponad roku czuję pulsujący wokół nas wkur*. Ludzie mają dość! Ja jestem tylko katalizatorem ich emocji. Zbieram to wszystko i staram się ponosić odpowiedzialność za bycie artystą. Bo artysta to nie tylko twórca. Artysta to także emocjonalny głos pokolenia, a moje pokolenie jest już zmęczone.
Wiele komentarzy i emocji budzą twoje oryginalne kreacje sceniczne. Kto stoi za tymi pomysłami?
To, co widać na scenie, jest wynikową zderzeń dwóch umysłów: mojego oraz Michała Pańszczyka, który jest moim dyrektorem artystycznym. Razem opracowujemy merytoryczny przekaz, co jeszcze uświęca Anna Piechocka i Mateusz Kołtunowicz w kwestii make-upu i strojów. Oboje mają wielkie talenty i doskonale realizują nasze chore wizje. Ja jestem muzyką i wizerunkiem. Te dwie rzeczy są nierozłączne i właśnie owa całość jest moją wypowiedzią. A interpretacja? Należy już do was, drodzy słuchacze.
Twój sopocki występ spotkał się z zachwytem byłej żony Ciechowskiego, Małgorzaty Potockiej, ale i krytyką Michała Wiśniewskiego, który twierdził, że tak interpretować powinno się tylko własne utwory. Zgadzasz się z tym?
Jeśli strzeżemy wolności, to również wolności słowa i wypowiedzi. Ale ja tworzę po to, by ludzie dyskutowali. Niech gadają! A w kwestii Michała… Jak to mówią, „przyganiał kocioł garnkowi” (śmiech).
Twoje piosenki są refleksyjne, kreacje zmuszają do myślenia. Muzyka jest dla ciebie nie tylko rozrywką, lecz także potężną siłą, by przekazać ludziom ważne rzeczy. Ale byłeś też uwielbianym jurorem „The Voice of Poland”. Zobaczymy cię jeszcze w jakimś show?
Czekam na propozycje. Ja kocham świrować (śmiech).
Po pandemii wreszcie ruszyły koncerty. Brakowało ci tego?
Jestem w trakcie trasy o nazwie „Wolność/Fobia”, gdzie przeżywam swoją retrospekcję muzyczną, śpiewając utwory z czasów, gdy jeszcze nie byłem tym Michałem Szpakiem, którego teraz znacie. Oprócz tego walczę na scenie o wolność. Wciąż! Bezustannie!
Dlaczego wybrałeś taką nazwę trasy?
„Wolność/Fobia” to strach przed wolnością, który w naszym kraju został nam wpojony od dziecka. Teraz TRZEBA mówić o swoich potrzebach i o emocjach. Należy wyrażać siebie. Bez tego nie ma szczęścia. Jeśli ktoś uważa inaczej, to znaczy, że nigdy tak naprawdę nie poczuł się wolny.
Twoi eurowizyjni koledzy – zespół Maneskin – nagrali w tym roku utwór z ikoną rocka Iggym Popem. Gdybyś mógł wybrać gwiazdę, to z którą chciałbyś zaśpiewać?
To nasz polski artysta Zdechły Osa! (śmiech) I ja to mówię w „Party”! Życie jest szalone.