Ogromne dotacje dla artystów wstrzymane, ale gwiazdy i tak się tłumaczą! "Pieniądze przeznaczę na projekty artystyczne"
400 mln dla artystów! Kto otrzymał pieniądze od państwa? Dotacje dla artystów - kto ile otrzymał? Jak się tłumaczą?
W weekend tematem numer jeden w polskich mediach były ogromne, często milionowe dotacje dla artystów związane z pandemią koronawirusa. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego ogłosiło, że w ramach Funduszu Wsparcia Kultury pomoc finansową, o łącznej wartości 400 mln złotych, otrzymają wszelkie instytucje artystyczne (teatry, opery, filharmonie) oraz poszczególni artyści, którzy złożyli odpowiednie wnioski. I tak oto na liście znalazły się największe gwiazdy polskiej sceny - m.in. Beata Kozidrak z dotacją o wartości 750 tys. czy firmy braci Golec z prawie 2 mln.
Po wielu kontrowersjach, minister kultury, Piotr Gliński, ogłosił tymczasowe wstrzymanie wypłat:
Szanowni Państwo, zamiast projektu ustawy antycelebryckiej zdecydowaliśmy wstrzymać wypłaty FWK do czasu pilnego wyjaśnienia wszelkich wątpliwości. Instytucje i przedsiębiorcy kultury czekają na to wsparcie. Wkrótce stosowny komunikat" - napisał południu na Twitterze.
Część artystów postanowiła jednak wytłumaczyć się, dlaczego ich nazwiska lub nazwy firm/zespołów/menadżerów widnieją na liście beneficjentów rządowego programu.
400 mln dla artystów od państwa. Jak tłumaczą się gwiazdy?
Wielu artystów, których fani byli rozczarowani, a często i wściekli, postanowiło od razu wyjaśnić, dlaczego w ogóle starało się o wsparcie finansowe w czasach pandemii. Jako jeden z pierwszych głos w sprawie zabrał Kamil Bednarek, któremu ministerstwo przydzieliło równo pół miliona złotych. Decyzję skomentowali również przedstawiciele zespołu Bayer Full.
Oświadczenie w sprawie ogromnych dotacji wydała również Natasza Urbańska - na liście widnieje z przydzieloną kwotą 111 tys. złotych. Gwiazda nie jest już pewna, czy otrzyma pomoc od państwa:
Drodzy Państwo, w kontekście dofinansowania artystów chciałabym napisać parę słów, bo należą się Państwu wyjaśnienia. Jestem niezależnym artystą, nie mam wielkiej wytwórni która za mną stoi i finansuje moja twórczość. Robię to sama występując w teatrze, lub grając własne koncerty. Teatry są zamknięte, koncertów nie gramy od przeszło 8 miesięcy. Radio nie gra moich piosenek, w związku z tym nie zarabiam z tantiem. Przy każdym moim koncercie zatrudniam ok. 15 osób - muzycy, technicy, manager, obsługa itp..... Ci ludzie nie zarabiają od marca a mają rodziny, kredyty... Jest ich tak wiele, że czuję się w obowiązku zdobyć te pieniądze dla nich, składając wniosek. Pieniądze ( jeśli zostaną wypłacone ) przeznaczę na projekty artystyczne, które dadzą pracę ludziom i pozwolą im przetrwać ten trudny czas. To ludzie, dzięki którym my istniejemy i istnieje kultura. Zgadzam się, że inne profesje również powinny dostawać wsparcie współmierne do strat. Nie oceniajmy proszę powierzchownie, bo za mną stoi sztab ludzi, którzy potrzebują pilnej pomocy. My artyści jesteśmy za nich odpowiedzialni.
Grzegorz Markowski, lider zespołu Perfect, wytłumaczył, dlaczego nazwa jego grupy znajduje się na liście beneficjentów. Jak tłumaczy muzyk, pieniądze nie trafią ani do niego, ani do członków zespołu, tylko managementu:
W piątek opublikowano listę beneficjentów Funduszu Wsparcia Kultury. Pojawia się tam informacja, że managament Perfectu otrzyma ponad 500 000 złotych. Chciałbym wszystkich zainteresowanych poinformować, że pieniądze te nie są dla mnie, ani członków zespołu, techników, całego naszego teamu. To pieniądze wyłącznie dla manager Perfectu i jej agencji. My jako zespół nie mieliśmy najmniejszego zamiaru starać się o te dotację. Nie wiedzieliśmy o takich planach. Całe życie graliśmy, koncertowaliśmy. Niemoralnym byłoby w naszej ocenie ubieganie się o tak wielkie pieniądze, gdy w Polsce jest obecnie tak strasznie dużo ludzi, którzy potrzebują ich sto razy bardziej. Dlatego bardzo prosimy o niełączenie nas z tą listą.
Co ciekawe, oświadczenie w tej sprawie wydał również Taco Hemingway - sam raper nie otrzymał wsparcia od państwa, z kolei jego menadżer już tak. Partner Igi Lis, córki Kingi Rusin, mocno uderza w innych artystów, którzy złożyli wniosek o dofinansowanie. Wylicza, że część z nich otrzymuje ogromne pieniądze z kontraktów reklamowych czy tantiem.
Wbrew temu, co próbują sugerować niektóre media, nie pobrałem ani nie ubiegałem się o ani jedną złotówkę z rządowego programu zapomogi dla artystów. Zdając sobie sprawę ze swojej uprzywilejowanej pozycji, NIGDY nie starałbym się o jakiekolwiek środki publiczne, których celem jest pomoc osobom i biznesom poszkodowanym przez pandemię. Uważam, że osoby z pierwszych stron gazet, osoby z lukratywnymi kontraktami reklamowymi i pokaźnymi dochodami z tantiem, nie powinny wyciągać dłoni po żadne pieniądze publiczne - nieważne czy "leżą na stole" i "czekają, żeby je wziąć", czy nie. O dotacyjnym skandalu dowiedziałem się wczoraj, ze zdziwieniem i rozgoryczeniem obserwując listę znanych nazwisk obok bajońskich sum zapomogi. Natomiast dzisiaj zobaczyłem, że kilka portali próbuje podpiąć mnie pod ten festiwal chciwości, jednocześnie zarzucając mi hipokryzję. Mylnie sugeruje się, że trafić miały do mnie pieniądze, o które ubiegał się mój manager Jan Porębski. Tymczasem prowadzi on własną firmę eventową współpracującą z wieloma artystami i artystkami i jak wiele osób z branży ubiegał się o dofinansowanie swojej działalności celem opłacenia pracowników - kierowców, dźwiękowców, dostawców sprzętu, ludzi z produkcji, czyli pracowników branży, których pandemia pozbawiła środków do życia. Ani złotówka z zapomogi nie miała trafić do mnie - pisze Taco.
Co w tej sytuacji powinno zrobić Ministerstwo, a co artyści? W trudnych czasach pandemii koronawirusa i przy częściowym zamknięciu gospodarki tak ogromne dotacje dla gwiazd dla większości społeczeństwa wydają się być po prostu niezrozumiałe.
Natasza Urbańska wyjaśniła, na co chciałaby przeznaczyć pieniądze od państwa.
Grzegorz Markowski zapewnia, że żadne pieniądze nie trafią na jego konto.
Taco Hemingway zaznacza, że nie starał się o wsparcie i nie należy wiązać go z listą beneficjentów. Podobnie zrobili Kazik Staszewski i jego zespół Kult - legendarna grupa ostro skrytykowała artystów, którzy postarali się o dofinansowanie.