Roznerski odnosi tak wielkie sukcesy dzięki Kalskiej?
Roznerski odnosi tak wielkie sukcesy dzięki Kalskiej?
"Podała mi rękę w najtrudniejszym momencie"
1 z 4
Ten rok należał do niego! Aktor zagrał w pięciu filmach i serialu „M jak miłość”, dał też 200 spektakli. Do tego... znalazł miłość! Aby dojść na szczyt, Mikołaj Roznerski musiał jednak pokonać sporo przeszkód.
Przez ostatnich dwanaście miesięcy Mikołaj Roznerski (35) pracował za dwóch!
„Bywało tak, że rano kręciłem dwie sceny w serialu, po południu scenę w filmie, później jechałem 200 kilometrów do teatru w Bełchatowie i potwornie zmęczony wracałem nocą do domu. Nocami siedziałem sam i ryczałem. A rano znowu marsz na plan”, zdradził niedawno „Twojemu Stylowi”.
Choć zawodowo sięgnął szczytu popularności, psychicznie był w dołku! Kiedyś wyznał: „Zagubiłem się”, a potem tłumaczył, że przez lata tylko udawał szczęśliwego, bo głupio mu było narzekać. A przecież pozornie miał wszystko: popularność, pieniądze i najpiękniejsze kobiety na wyciągnięcie ręki...
Zobacz: Mikołaj Roznerski chce odejść z "M jak miłość"?! Jego słowa nie pozostawiają wątpliwości
2 z 4
Prawda o szczęściu
Przez większość życia Roznerski miał pod górkę. Powód? Trudne dzieciństwo. Jego rodzice rozwiedli się, kiedy był nastolatkiem. Mikołaj, jako najstarszy z trójki rodzeństwa, postanowił zostać z tatą na wsi, na gospodarstwie. Doglądał krów, pomagał ojcu na fermie kurczaków, pracował przy żniwach i wykopkach. W szkole nie był popularny, ponieważ – w co trudno dziś uwierzyć – miał sporą nadwagę. Wstydził się też, że mieszka w starym domu i że tata przywozi go do szkoły rozklekotaną nyską. „Kiedy mama odeszła, przestałem jeść”, zwierzył się Roznerski, przyznając się jednocześnie do anoreksji. Przez dłuższy czas nikt nie zauważył, że chłopak ma problemy. Dopiero kiedy ważył 42 kg, trafił do szpitala. Uczył się źle, ledwo zdawał do następnej klasy, wagarował, wpadł w złe towarzystwo. Uratował go przypadek: trafił do kółka teatralnego Chyże Jeże i... zakochał się w graniu. Po zakończeniu nauki w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej przyszedł kolejny kryzys, spowodowany brakiem pracy.
W Warszawie Mikołaj biegał z castingu na casting, a jednocześnie rozdawał ulotki, odśnieżał o piątej rano ulicę Marszałkowską, woził glazurę, pracował w Obi i był kelnerem. Aż któregoś dnia nastąpił zwrot w jego życiu. Zadzwonił do niego producent Tadeusz Lampka i spytał, czy Mikołaj wystąpiłby w „M jak miłość”.
Zobacz: Związek Mikołaja Roznerskiego i Adriany Kalskiej wkroczył na nowy etap!
3 z 4
Za sprawą kobiety
Występ w najpopularniejszym polskim serialu okazał się przełomem nie tylko w karierze, ale i życiu prywatnym Roznerskiego. Na planie poznał swoją obecną dziewczynę Adrianę Kalską. Ich znajomość zaczęła się od przyjaźni i długo tylko nią była. Mikołaj był w związku z aktorką Martą Juras (mają 7-letniego syna Antoniego), a po rozstaniu z nią randkował m.in. z Olgą Bołądź czy Marceliną Zawadzką.
Kiedy pół roku temu okazało się, że między nim a Kalską zaiskrzyło, mało kto dawał im szansę na dłuższy związek. Jak się jednak okazało, Mikołaj wpadł po uszy.
– Ada to skromna dziewczyna, która nie ma mentalności gwiazdy. Choć mogłaby teraz u boku Mikołaja robić karierę, pokazywać się z nim na ściankach i zgadzać na wspólne sesje fotograficzne, to nie korzysta z takich okazji, bo nie leży to w jej naturze – mówi „Party” znajomy Mikołaja.
4 z 4
Sam aktor nie kryje tego, jak wiele zawdzięcza swojej partnerce.
„Podała mi rękę w najtrudniejszym momencie, kiedy byłem na emocjonalnym dnie. Widziała, co się ze mną dzieje. Dała do zrozumienia, że powinienem zastanowić się, kim naprawdę jestem, bo będzie źle”, zwierzył się w wywiadzie.
Jak twierdzą znajomi aktora, Roznerski przy Kalskiej bardzo się zmienił: stał się mniej porywczy, zaczął mówić więcej o swoich prawdziwych uczuciach i nie udawać, że wszystko jest porządku w chwili, kiedy jest z czegoś niezadowolony. Sam Mikołaj twierdzi, że najszczęśliwszy czuje się w tych momentach, kiedy może razem z ukochaną i synem spędzić dzień w domu. Piecze wtedy ulubione ciasto z czerwonej fasoli z malinami i nie ma potrzeby wychodzenia do miasta. Powoli uczy się, że czasem warto zwolnić tempo i po prostu... nic nie robić. Bo bezczynność do tej pory zdecydowanie nie leżała w jego naturze.