Małgorzata Rozenek w szczerym wywiadzie o rodzinie, planach na 2022 rok i budowie domu!
"Nigdy nie planowałam dużej rodziny, ale im dłużej jestem mamą, tym lepiej widzę, że to po prostu coś pięknego" - mówi Małgorzata Rozenek-Majdan w nowym "Party"
Ten rok kończy z przytupem! W grudniu Małgorzata Rozenek-Majdan (43) otworzyła swój pierwszy butik w Warszawie, ruszyła z nowymi projektami w swojej fundacji ds. in vitro, zakończyła zdjęcia do szóstego sezonu „Projekt Lady”. Po intensywnym okresie postanowiła wypocząć i z mężem Radosławem Majdanem oraz synami: Stanisławem, Tadeuszem i Henrykiem wyjechali do Tajlandii, gdzie spędzili święta i planują sylwestra. Zanim jednak Małgorzata wsiadła do samolotu, udzieliła nam szczerego wywiadu!
Małgorzata Rozenek-Majdan świętowała Wigilię w połowie grudnia!
Jak to się stało, że w tym roku Wigilię świętowałaś 14 grudnia?
Moi rodzice zapytali mnie, czy nie miałabym nic przeciwko, gdyby w tym roku wyjechali na święta. Początkowo ten pomysł mnie zdziwił, bo mam totalnego bzika na punkcie świąt i nie wyobrażałam sobie spędzenia ich bez rodziców, ale potem pomyślałam, że w tej sytuacji można mieć ciastko i zjeść ciastko. Uznaliśmy, że i my wyjedziemy na święta za granicę, a prawdziwą Wigilię zorganizujemy wcześniej.
I jak było?
Tak jak zawsze. Jesteśmy tradycyjną rodziną. Mamy 12 potraw, sianko pod obrusem, talerz dla wędrowca. Zawsze śpiewamy kolędy i łamiemy się opłatkiem z każdym członkiem rodziny, również czworonożnym. Uważam, że w świętach najpiękniejsza jest ta ich niezmienność, zawsze wyglądają tak samo. Daje mi to poczucie bezpieczeństwa. Ważny dla mnie moment to ten, gdy mój tata składa wszystkim życzenia i mówi na koniec: „Żebyśmy za rok wszyscy spotkali się w tym samym gronie przy tym samym stole”.
Przed wyjazdem wzięliście udział w sesji świątecznej, która wywołała w mediach sporo emocji. Chodziło o zdjęcie, którym Radosław pochwalił się w sieci. Zabrakło na nim twoich dwóch synów z pierwszego małżeństwa, był za to Henryk. Internauci zarzucali Radkowi, że pominął chłopców.
Ta ocena internautów była niesprawiedliwa. Czasem zadziwia mnie wyobraźnia ludzi i to, że doszukują się wszędzie złych intencji. Tutaj dla nas najważniejsze było to, żeby nikt nie narzucił chłopcom takiej narracji. Rozmawialiśmy z nimi na ten temat, ale oni mają w ogóle do tej całej naszej medialnej działalności dystans. Poza tym chcę zaznaczyć, że to nie była nasza prywatna sesja zdjęciowa, ale reklamowa. Ja do takich sytuacji też nabrałam już dystansu, ponieważ dramy towarzyszą nam codziennie. Dlatego też tak nazwałam swoją markę odzieżową: Mrs. Drama.
Ostatnio głośno było także na temat twojego zdjęcia ze szczepienia przeciwko COVID-19. Nie boisz się, że przez zabieranie głosu w spornych sprawach stracisz sympatię części fanów?
Nigdy niczego nie udaję i nie kalkuluję. Jednak nie jestem osobą pozbawioną wyobraźni i doskonale wiem, jakie emocje wywołam, gdy wrzucę zdjęcie ze szczepienia. Ale jestem przekonana, że uczciwość wobec moich obserwatorów wymaga tego, żebym była wobec nich szczera. Nie chcę być sprowadzona tylko do roli osoby, która pomaga podejmować decyzje zakupowe. Chcę pokazać na przykładzie swoim i swojej rodziny pewien rodzaj prowadzenia życia i on dotyczy nie tylko miłych i przyjemnych spraw, ale też wymaga wzięcia odpowiedzialności za tematy, które mogą być odbierane jako sporne. Ale ta odpowiedzialność społeczna wymaga zabrania w nich głosu. Poza tym w poście o szczepieniach nie skasowałam żadnego komentarza, bo chcę stworzyć ludziom miejsce, w którym będą mogli w swobodny sposób się wypowiadać
Pod koniec 2021 roku otworzyłaś butik oraz ogłosiłaś nowe cele swojej fundacji ds. in vitro. To twoja nowa misja?
Tak. Ja sama byłam na tej wyboistej drodze do rodzicielstwa i wiem, z czym się mierzą pary, które na tej drodze stają. Trzeba zrobić wszystko, żeby im tę drogę ułatwić. Udało nam się stworzyć program dla par, który obejmuje finansową i merytoryczną opieką naszych podopiecznych i przekazuje ich w ręce kilku świetnych klinik. Do programu można się zgłosić do 31 grudnia na stronie fundacji: mrmfundacja.pl. Wymyśliliśmy też kampanię społeczną „Wspólny język”, której celem jest edukowanie społeczeństwa w kwestii in vitro. Chcemy zdjąć stygmatyzację, która wyrosła w ostatnich latach ze względu na niektóre działania rządzących wokół in vitro. Trzeci filar to współpraca z dużymi firmami, które będą finansować pracownikom procedury in vitro. Telefony już się urywają, z czego jestem bardzo dumna. To dla mnie osobisty temat. W klinice leczenia niepłodności, w której trzy razy zostałam mamą, przeżyłam trzy najważniejsze momenty mojego życia. Chcę, żeby inni też przeżyli takie momenty.
Co uważasz za swój największy sukces w 2021 roku?
Zawsze jestem najbardziej dumna z tego, jaką jesteśmy rodziną. Mam na myśli męża, synów i nasze psy. Cała reszta jest miłym dodatkiem do tego, co jest najistotniejsze – naszego domu.
Twój najmłodszy syn Henryk ma już półtora roku. Do kogo jest bardziej podobny?
Od samego początku do Radosława i nic w tej kwestii się nie zmienia – jeśli chodzi o wygląd, zainteresowania i energię. To mała kopia swojego taty. Mam troje dzieci i żadne nie jest do mnie podobne (śmiech).
Może podobna do ciebie byłaby... córka?
Gdybym była kilka lat młodsza, na pewno tak by było. Nigdy nie planowałam dużej rodziny, ale im dłużej jestem mamą, tym lepiej widzę, że to po prostu coś pięknego.
Rodzicielstwo zmieniło twoje małżeństwo?
Oczywiście, że tak. Zawsze mąż i żona po narodzinach dziecka stają się mamą i tatą. Jest taka zasada, że dziecko scala dobre związki, a rozwala te złe. I coś w tym jest. Ono zmienia tę relację, nadaje jej głębię. Pierwsze sześć miesięcy życia Henia wywróciło nasze życie do góry nogami, ale gdy skończył rok, zobaczyliśmy światełko w tunelu (śmiech).
Jakim ojcem jest Radosław?
Nadopiekuńczym! Jest taka anegdota o tym, co się dzieje, gdy małe dziecko połknie dwuzłotówkę. W przypadku pierwszego dziecka rodzice natychmiast jadą do szpitala, drugiego – czekają, aż się załatwi, a trzeciego – potrącają mu dwa złote z kieszonkowego. Henryk to moje trzecie dziecko, więc ja jestem na etapie potrącania mu tej dwuzłotówki z kieszonkowego, a Radosław ciągle by jeździł na ostry dyżur.
Czy kiedykolwiek poczułaś się zaniedbana przez męża dlatego, że jego uwaga jest skoncentrowana na synu?
Radosław bardzo się stara, żebym ja nie poczuła się zaniedbana. Raz kiedyś opowiadał swojemu znajomemu, że czasem, jak stoi w korku, to przegląda w telefonie zdjęcia Henryka. Ja wtedy powiedziałam: „Boże, Radosław, kiedyś oglądałeś moje zdjęcia, jak stałeś w korkach!”. I to była jedyna różnica, którą zauważyłam.
Małgorzata Rozenek-Majdan buduje nowy dom!
Przed wami kolejny test dla związku: budowa nowego domu. Kiedy ruszają prace?
Wiosną, i potrwają nawet 2,5 roku. Budujemy dom dla naszej rodziny, ale nie będzie wcale aż taki duży. Jestem osobą pragmatyczną, która myśli o różnych scenariuszach, więc absolutnie nie pozwoliłabym sobie na żadne bizancjum. Nie ma tam żadnej pałacowej gigantomanii. Cały projekt stworzyłam w głowie, a Radosławowi zależało jedynie na tym, żeby mieć swój gabinet w najspokojniejszej części domu, gdzie jego sportowe trofea będą odpowiednio uszanowane i gdzie będzie mógł w spokoju oglądać mecze. A ja wreszcie nie będę tymi meczami „mordowana” – bo u nas w domu teraz non stop lecą w telewizji. Wyobraź sobie, że doszłam do tego, że nawet jak jestem sama w domu, to żeby się poczuć tak normalnie, włączam sobie mecze! (śmiech) Radosław przystał na wszystkie moje pomysły. Największą wartością w naszym związku jest to, że jesteśmy partnerami, którzy dzielą się obowiązkami. To bardzo ułatwia życie, niweluje konflikty, jak nikt nie ma poczucia, że jest wykorzystywany.
Pod koniec roku myślisz o jakichś postanowieniach noworocznych?
Nigdy. Uważam, że cała koncepcja jest bardzo rozleniwiająca. Zawsze, gdy rodzi się w mojej głowie jakaś myśl, zaczynam realizować ją od razu, tu i teraz. Nie czekam z dietą do poniedziałku, a z treningami do stycznia. Za to robię sobie moją mapę marzeń. Zapisuję rzeczy, które chciałabym zrealizować w przyszłym roku, i od kilku lat udaje mi się odhaczyć wszystkie punkty z listy już w marcu.
Co jest na tej mapie marzeń?
Nigdy nie mówię tego na głos. To jest tak jak ze świeczką na torcie urodzinowym – jak ją zdmuchniesz, nie mówisz na głos życzenia, żeby nie zapeszać. Lubię mówić o rzeczach, które są już zrealizowane.
Czego możemy się spodziewać po Małgorzacie Rozenek w przyszłym roku?
Dram, kolejnych dram! Sama się zastanawiam, czym w 2022 roku Małgorzata Rozenek mnie zaskoczy.