Wstrząsające wyznanie Magdaleny Adamowicz: „Paweł był w białym worku, otworzyłam go. I przytulałam się"
Wstrząsające wyznanie Magdaleny Adamowicz: „Paweł był w białym worku, otworzyłam go. I przytulałam się"
Magdalena Adamowicz o pożegnaniu z mężem...
1 z 4
Magdalena Adamowicz udzieliła wstrząsającego wywiadu w "Newsweeku" na temat Pawła Adamowicza, który zmarł 14 stycznia, tuż po finale WOŚP, w wyniku brutalnego ataku nożownika, Stefana W. Żona prezydenta Gdańska opowiedziała m.in. o tym, od kogo dowiedziała się o śmierci męża, jak zareagowały jej córki i co było dla niej największym wstrząsem.
Zobacz: Wstrząsające słowa Magdaleny Adamowicz o Pawle: "W dniu śmierci zadzwonił do mnie..."
Kiedy doszło do tragedii, Magdalena Adamowicz i jej córki przebywały w Kalifornii, gdzie starsza z nich uczy się w jednej ze szkół. Paweł Adamowicz wrócił wcześniej do Polski specjalnie na finał WOŚP. Młodsza z córek nie była z tego faktu zadowolona. Podczas pożegnania na lotnisku wpadła w rozpacz:
A kiedy już musiał iść, młodsza córka zaczęła mówić: "Tata, nie jedź", wpadła w rozpacz, że aż się ludzie zaczęli oglądać. - zdradza Adamowicz w Newsweeku.
Kto poinformował ją o ataku na męża? Zobacz na kolejnych stronach!
Zobacz: "Powiedzieli, że jeżeli przeżyje do rana, to będzie cud". Poruszające słowa brata Pawła Adamowicza
2 z 4
Do Adamowicz, w dniu ataku nożownika, zadzwoniła siostrzenica.
Płakała. "Madzia, jakiś facet zaatakował wujka nożem, jest reanimowany". Odeszłam do przodu, żeby córki nie usłyszały. I tak stanęłam na tej ulicy, nie wiedziałam, co zrobić. Nożownik? .. Tereska usiadła na ulicy i zaczęła płakać "Tatulek, tatulek". Zdecydowałam, że musimy jechać do Polski. Koleżanka znalazła połączenie przez Londyn. Usłyszałam, że jest źle, bardzo źle....
O jego śmierci poinformowała ją siostra, która od razu przyleciała do Gdańska.
Siostra mi powiedziała, że Paweł nie żyje ... I zobaczyłam całe rzesze ludzi, tyle tych świec…
Adamowicz wraz z córkami wróciły do Polski jak najszybciej mogły - najpierw z USA do Londynu, potem z Londynu do Gdańska rządowym samolotem.
Żona prezydenta Gdańska opowiedziała, jak wyglądało jej pożegnanie z mężem.
3 z 4
Paweł był w takim białym worku, otworzyłam go... i przytulałam się do niego...całowałam. Otworzyłam ten worek bardziej, żeby dotknąć jego rąk... miał je zabandażowane częściowo. Nie bałam się go. On jeszcze nie był... taki zimny... jeszcze był ciepły... nie mogłam zrozumieć dlaczego - mówi Adamowicz w Newsweeku.
Po śmierci Pawła Adamowicza całej rodzinie jest bardzo ciężko. Młodsza córka, Teresa, nie do końca wszystko rozumie. Starsza, Antonina, jest zrozpaczona. Miała nadzieję, że zatańczy z tatą na swojej studniówce:
A teraz mówi: "Mamo, już nie zatańczę z tatą poloneza, nie zaprowadzi mnie do ołtarza, kogo ja teraz będę o wszystko pytać?". Strasznie tęskni. Spała w jego piżamie, ja wzięłam jego poduszki, nosimy jego swetry w domu. Koszula, którą ostatnio miał i leżała na krześle, też jest z nami w łóżku. Musimy żyć dalej. Muszę być silna dla moich dzieci. - tłumaczy Adamowicz.
4 z 4
Adamowicz nie czuje nienawiści do nożownika, Stefana W., który zabił jej męża:
Ja nie czuję nienawiści do tego człowieka. Mam tylko żal do tych, którzy siali nienawiść, bo on w pewnym sensie stał się ofiarą tego systemu. Dałam sygnał, że nie życzę sobie na pogrzebie nikogo z rządu, nie chcę ich w zasięgu mojego wzroku. Bo to dla mnie był szczyt hipokryzji. No to są ludzie, którzy reprezentują wszystko to, co jest zaprzeczeniem tego, w co wierzył Paweł. - zaznaczyła w Newsweeku.
Pełny wywiad - w Newsweeku.
Zobacz: Jak przebaczanie ułatwia życie?