Nadal jest głośno na temat afery z Dodą i reżyserem TVP. Kilka dni przed festiwalem w Opolu w mediach społecznościowych pojawiły się relacje, na których zapłakana piosenkarka opowiedziała o nieprzyjemnym incydencie z udziałem reżysera show. Mężczyzna miał w wulgarny sposób zwracać się do wokalistki, a później zostawił ją samą na planie. Telewizja Polska odniosła się już do tej sytuacji i podjęła konkretne kroki. Teraz skandal skomentował dziennikarz Polsatu, Maciej Dowbor.

Reklama

Maciej Dowbor wspiera Dodę i zdradza, jak wyglądały kulisy festiwalu w Sopocie

Wszystkie media mówią o tym, jak reżyser obraził Dodę przed występem w Opolu. Telewizja Polska zareagowała na całą sytuację i opublikowała już oficjalne przeprosiny. Przez moment fani wokalistki mieli wątpliwości, czy ich ulubiona gwiazda w ogóle pojawi się na imprezie...

Zobacz także: Skandal przed Opolem. Fani Dody domagają się wyjaśnień: "To jest przegięcie"

Teraz głos w sprawie skandalu zajął Maciej Dowbor. Dziennikarz, który prowadził Polsat SuperHit Festiwal, wyraził wsparcie dla piosenkarki w mediach społecznościowych. Prezenter przekazał przy okazji, że podczas koncertów w Sopocie panowała zupełnie odmienna atmosfera. Warto przypomnieć, że tam również wystąpiła Doda.

- No zobacz... A u nas na festiwalu w Sopocie było tak milutko, rodzinna, przyjacielska atmosfera i nikt na nikogo nie krzyczał. No, chyba że reżyser na mnie i Maćka Rocka. Ale bez wulgaryzmów. Doda, trzymaj się tam — napisał na Instagramie.

Instagram/Maciej Dowbor

Zobacz także: Doda o wyprawie Dariusza Pachuta: "Nie mamy kontaktu i długo mieć nie będziemy"

Zobacz także

W jednym z oświadczeń Doda zaznaczyła, że wśród pracowników TVP znalazły się osoby, które nie chciały tolerować skandalicznego zachowania reżysera. Artystka ujawniła, że dostała bardzo dużo wiadomości ze słowami wsparcia od znajomych oraz pracowników telewizji.

Reklama

TVP zareagowało na nagranie Dody i wygląda na to, że konflikt został złagodzony przez stację. Jednak z pewnością temat nie zniknie z mediów tak szybko.

WOJCIECH STROZYK/REPORTER
Reklama
Reklama
Reklama