Rozpoznajecie? Tak gwiazdy wspominają gwiazdkę swojego dzieciństwa!
Rozpoznajecie? Tak gwiazdy wspominają gwiazdkę swojego dzieciństwa!
Niezwykłe zdjęcia!
1 z 9
Namówiliśmy gwiazdy, by opowiedziały nam o Gwiazdce swojego dzieciństwa. Jak długo wierzyli w św. Mikołaja? Jakie prezenty uwielbiali znajdować pod choinką? Dostaliśmy urocze zdjęcia gwiazdkowe z dzieciństwa od: Doroty Rabczewskiej, Edyty Herbuś, Barbary Kurdej-Szatan, Mai Sablewskiej, Rafała Szatana, Marty Wierzbickiej, Odety Moro i Marii Niklińskiej.
ZOBACZ: Justyna Żyła spędzi święta z byłym mężem dla dobra dzieci? Zobacz!
2 z 9
A jak święta ze swojego dzieciństwa wspomina Marta Wierzbicka?
„Dziś bardzo doceniam ten ciepły rodzinny czas, kiedy wszyscy możemy spotkać się przy jednym stole i porozmawiać o sprawach ważnych i tych mniej ważnych. Pamiętam, że w czasach mojego dzieciństwa bardzo bałam się, że pod choinkę dostanę rózgę. Nie wiem dlaczego. Przecież byłam grzecznym dzieckiem. Choć muszę przyznać, że byłam też okrutnym niejadkiem, który żywił się podczas Wigilii głównie pierogami i ciastami. Być może dlatego lepienie pierogów stało się naszą domową tradycją. Dziś razem z siostrą i mamą jesteśmy już w tym tak wprawione, że półtorej godziny wystarczy nam, by przygotować ich ponad setkę.
Czy pisała listy do Świętego Mikołaja?
Raczej rzucałam w eter na głos, że o czymś od dawna marzę. I tak któregoś roku dostałam samochód dla lalek Barbie. Co ciekawe, on przetrwał w domu moich rodziców do dziś i czasem bawi się nim syn mojej siostry Kasi. A jakie prezenty najbardziej zostały mi w pamięci? Może zabrzmi to paradoksalnie, ale o klasycznych lalkach szybko zapominałam. Najlepsze prezenty kupował mi chyba tata, a były to farby, suche pastele, albo książeczki z instrukcjami, jak rysować różne zwierzęta. Takie drobiazgi, kształtowały moją wyobraźnię i zostawały ze mną na dłużej”.
3 z 9
Rafał Szatan pamięta, że w święta w domu robiło się fajniej, przyjemniej, błogo...
Uwielbiałem barszcz z uszkami, które lepiła moja babcia. W zeszłym roku poszedłem w jej ślady i postanowiłem też mieć na ten wieczór swoją specjalność. Jest to swojego rodzaju zawijaniec na bazie farszu z kapusty i grzybów w cieście francuskim. Wszystkim bardzo smakuje. Nie mogę natomiast przypomnieć sobie jednak jednego prezentu, który sprawił mi wyjątkową przyjemność w dzieciństwie. Został mi jednak w pamięci pewien ciekawy obrazek. Pewnej Wigilii mój tata powiedział do mnie, mojej siostry Martyny i kuzyna Damiana, byśmy pobiegli do sąsiedniego pokoju wypatrywać pierwszej gwiazdki. On sam w tym czasie sprytnie wychylił się z okna obok i uderzył kijem od szczotki we framugę. Rozległ się okropny huk i my dzieciaki bardzo się przestraszyliśmy. Przerażeni wróciliśmy do salonu, gdzie pod choinką leżały już prezenty dla nas. Tata nam wtedy wytłumaczył, że to pewnie Święty Mikołaj narobił takiego harmidru. Dziś bardzo sam lubię robić prezenty. Dwa lata temu spełniliśmy z Basią marzenie naszej córeczki Hani, która dostała pod choinkę króliczka. Nadała mu słodkie imie Rózia, Różyczka i zwierzątko jest z nami do dziś”
4 z 9
Dla Odety Moro święta Bożego Narodzenia z dzieciństwa to czekanie na Świętego Mikołaja.
To była niesamowitą mieszanką emocji: z jednej strony ekscytacji, a z drugiej dziwnego lęku. Oczywiście w rolę Mikołaja wcielał się mój ukochany dziadek i jak to w większości domów bywa, któregoś roku zdemaskowaliśmy go z powodu butów. Nie pamiętam specjalnych prezentów pod choinką. Jestem typowym dzieckiem PRL-u, dla którego zapach pomarańczy był już czymś nadzwyczajnym. Mogę powiedzieć, że im więcej pomarańczy dostałam na święta tym byłam szczęśliwsza. Pamiętam też, że na Wigilię moja rodzina dostawała paczki z NRD, w których znajdowały się marcepanowe batony i rodzynki. Ponieważ wtedy słodycze były na kartki, każde „coś słodkiego” wydawało się dzieciom na wagę złota. Jednak mi ten marcepan wyjątkowo nie przypadł do gustu. Podobnie rodzynki, które do dziś nazywam „żabinki”, bo wydawało mi się, że mają wyjątkowo dziwną konsystencję. Spośród potraw świątecznych najbardziej lubiłam wytrawny bigos z grzybami. I tak jest do dziś”.
5 z 9
Doda szybko przestała wierzyć w Świętego Mikołaja.
Kiedy miałam pięć lat, rozpoznałam w nim mojego tatę, który zapomniał zdjąć z ręki obrączkę. Gdybym nie została wokalistką, byłabym niezłym szpiegiem. Pamiętam jeden prezent, w którym się absolutnie zakochałam i mam go do dzisiaj. Jest to taka duża lalka, która na mostku ma przycisk w kształcie kryształowego serca. Kompletny odlot! Jak się go przyciskało, lalce zaczynały się świecić pierścionek. Pamiętam, że długo o tym prezencie marzyłam, ale ponieważ nie pochodziłam z zamożnej rodziny, wydawało mi się, że nigdy jej nie dostanę. Szybko też zaczęłam robić prezenty samodzielnie. Długo oszczędzałam swoje kieszonkowe, by potem w perfumerii wybierać dla rodziców zapachy. Zawsze marzyłam, by zarabiać tyle pieniędzy, by móc rodzicom podziękować za ogrom miłości, którą mnie obdarowali. Dlatego rok temu pod choinką położyłam malutkie pudełeczko, a pod oknem stał samochód przyozdobiony kokardą. Panowie tak spieszyli się go obejrzeć, że tata aż pośliznął się przed domem” - wspomina Dorota Rabczewska.
6 z 9
Zdjęcia ze Świąt Bożego Narodzenia przynoszą Mai Sablewskiej niesamowite wspomnienia.
Pamietam, że musiałam pilnować młodszą ukochaną siostrę Natalię, żeby nie zbijała bombek, które zawiesiliśmy właśnie na choince i nie zjadała pierniczków, które upiekła moja babcia. Miałam wtedy absolutnego fioła na punkcie opieki nad dziećmi. Już w wieku 10 lat opiekowałam się wszystkimi berbeciami z naszego podwórka. Dlatego też uwielbiałam pod choinką znajdować prezenty w formie lalek bobasów, którym zamykały się powieki i które można było karmić za pomocą butelki. Pamiętam też, że któregoś roku zamarzyłam o Barbie, ale ku mojemu zdziwieniu pod choinką leżał zapakowany Ken. Muszę przyznać, że byłam bardzo zawiedziona. Dziś przypuszczam, że ten zakup musiał poczynić mój tata w sieci sklepów Baltona. Pewnie w 1885 roku szybko zniknęły z półek Barbie i zostali tylko jej męscy odpowiednicy. Na zdjęciu, które widzicie, jestem przebrana za Śnieżynkę. Jak widać na załączonym obrazku wyglądam na bardzo nieszczęśliwą. Moja mama szyła ten strój całą noc i bardzo się napracowała, ale ja czułam się w nim wprost fatalnie. Pamiętam nawet, że dziadek wszył mi w kapcie specjalną gumkę, by nie spadały. Cóż, wyglądałam tego dnia okropnie. Na koniec chciałam jeszcze powiedzieć, że bardzo długo wierzyłam w Świętego Mikołaja. Może nawet do dziesiątego roku życia? Byłam ukochaną wnuczką mojego dziadka Kazika, który był pośrednikiem Świętego Mikołaja. Wiedziałam, że moje listy trafiają zawsze w dobre ręce. To ważne, bo od dzieciństwa miałam miłe i bezpieczne poczucie, że marzenia się spełniają.”
7 z 9
Marii Niklińskiej kaoniec roku zawsze kojarzył się z kilkudniowym świętowaniem.
Najpierw oczywiście była Wigilia, ale zaraz później przypadały moje urodziny. Nie pamiętam, ile miałam lat, kiedy ktoś wreszcie pozbawił mnie złudzeń w stosunku do tematu istnienia św. Mikołaja. Na pewno nigdy nie czułam przed nim strachu. Dobrze zapamiętałam za to jeden z moich ukochanych prezentów. Zawsze marzyłam o lalce Barbie, a kiedy wreszcie ją dostałam, okazało się, że jest ona Czeszką – dostałam bowiem czeską odpowiedniczkę Barbie, czyli Petrę. W dodatku nie była blondynką, ale brunetką! Mimo wszystko od razu ją bardzo pokochałam."
8 z 9
A jak wspomina święta z dzieciństwa Barbara Kurdej-Szatan?
"Kiedyś pokazałam swój prezent od Mikołaja koleżance Gosi, a ona popatrzyła na mnie z politowaniem i powiedziała: >On nie istnieje<. Kiedy moja mama potwierdziła tę straszną dla mnie wówczas informację, czułam się upokorzona".
9 z 9
Jak święta pamięta Edyta Herbuś?
"W latach 80. najpiękniejsze święta miały smak i zapach pomarańczy, które rodzice zdobywali gdzieś za granicą. Do dziś je pamiętam "