Reklama

Alicja Janosz zaprosiła koleżankę z "Idola" do wzięcia udziału w drugim odcinku jej podcastu "I tak cię kocham". Rozmowa, nagrana w walentynkowy wieczór, niedawno miała swoją premierę. Zwyciężczyni oraz finalistka pierwszego takiego talent show w Polsce rozmawiały o przyjaźni, muzyce, ale i wróciły pamięcią do wydarzeń sprzed ponad 20 lat. Zobaczcie, jak teraz prezentują się wokalistki oraz jak wspominają czasy programu i swojej największej popularności.

Reklama

Ewelina Flinta o Alicji Janosz: Przy pierwszej płycie zrobiono ci krzywdę

"Idol", szczególnie jego pierwsza edycja, był gigantycznym przebojem Polsatu i rozpoczął nowy trend. Po nim, jak grzyby po deszczu, zaczęły pojawiać się kolejne formaty z jurorami i spragnionymi sławy aspirującymi artystami. Pierwszego "Idola" wygrała Alicja Janosz, i to miażdżącą przewagą głosów. Niespełna 17-letnia wówczas wokalistka otrzymała 40 proc. wszystkich SMS-ów, pokonując drugą w kolejności Ewelinę Flintę oraz Szymona Wydrę, który zajął najniższy stopień podium.

Zwyciężczyni, związana kontraktem, w rekordowym tempie nagrała debiutancki album. Krążek, zatytułowany po prostu "Alicja Janosz", promowały dwa single: "Zmień siebie" oraz "Zbudziłam się", które były zdecydowanie najsłabszymi numerami na płycie. Drugi z wymienionych utworów ściągnął na młodą piosenkarkę falę krytyki, z uwagi na tekst autorstwa Patrycji Kosiarkiewicz i został wyśmiany w sieci jako "piosenka o jajecznicy". Ewelinie Flincie po finale bardziej się poszczęściło, ale z czasem o obu artystkach zrobiło się ciszej.

Zobacz także: QUIZ! Te przeboje mają 20 lat! Jak dobrze pamiętasz hity z 2003 roku? Sprawdź się

AKPA

W "Idolu" Alicja Janosz zaprezentowała się widzom jako filigranowa, roześmiana blondynka, kipiąca energią typową dla nastolatek. Jej starsza o kilka lat rywalka, stylizowała się niczym hippiska i miała image "dziewczyny z przystanku Woodstock", którą zresztą była. Po ponad dwóch dekadach obie nadal przypominają siebie z czasów programu. Zwyciężczyni, choć eksperymentowała z wizerunkiem, wróciła do krótkich blond włosów i nadal kojarzy się z małą dziewczynką.

Instagram/@alicjajanosz

Ewelina Flinta sprawia zaś wrażenie, jakby czas się dla niej zatrzymał. Jedyna zmiana, jaka zaszła w jej wyglądzie przez 20 lat to inna fryzura - teraz piosenkarka stawia na mocniejsze cięcie, ale nadal wierna jest rudawemu blondowi, w którym jest jej wyjątkowo do twarzy.

Jak się okazuje, dziewczyny przez lata utrzymywały kontakt, mimo że ekipa z "Idola" rozsypała się niedługo po zakończeniu programu. Każda z nich realizowała solowe projekty, z mniejszym lub większym powodzeniem. Alicja Janosz, poza realizowaniem się na polu muzycznym, zaczęła nagrywać podcasty z zaproszonymi gośćmi. W drugim odcinku rozmawiała z Eweliną Flintą. Rozmowa, jak mogliby tego oczekiwać fani, zeszła na czasy wspólnej przygody w talent show. Obie przyznały, że zwyciężczynią nie zajęto się należycie po finale, a płyta nagrywana w pośpiechu nie mogła odnieść oczekiwanego sukcesu.

Czułam, że dałam ciała, że ja tak nie umiem, że to ty powinnaś była wygrać "Idola", a nie ja. Że generalnie ja tej szansy nie wykorzystałam, słyszałam to wielokrotnie i pozwoliłam, żeby to stało się moim wewnętrznym głosem, który bardzo mnie niszczył. Teraz jest już inaczej, ale sporo rzeczy się wydarzyło - wyznała zwyciężczyni pamiętnego show.

Instagram/@ewelina_flinta

Z tym stanowiskiem nie do końca zgodziła się rozmówczyni, przekonana, że to wytwórnia powinna stać za młodziutką wokalistką i tak kierować jej karierą, aby wszystko odbywało się z korzyścią dla wschodzącej gwiazdy. Tymczasem stało się zupełnie inaczej.

Byłaś młodą, przezdolną, fajną dziewczyną, której nie pomogło się zrobić czegoś fajnego. Uważam, że przy pierwszej płycie zrobiono ci krzywdę. Miałaś przekichane, bo miałaś bardzo mało czasu, jak w miesiąc można zrobić coś dobrego? - zauważyła Ewelina Flinta.

Laureatka konkursu ma gorzkie wspomnienia z okresu po zakończeniu rywalizacji. Nie pomógł jej też udział w "World Idol", wielkim starciu zwycięzców formatu z różnych krajów. Zaległa odległą, ósmą lokatę. Przyznaje, że zazdrościła koleżance, ale w taki konstruktywny sposób:

Ja to pamiętam tak, że było takie wow, wow, wow, jakaś historia Kopciuszka się wydarza, potem wielkie łubu-dubu, budzę się w momencie, w którym ja już przeżywam, że cała Polska się śmieje, bo zaśpiewałam piosenkę o jajecznicy, a ty wydajesz piosenkę "Żałuję" i odnosisz ogromny, spektakularny sukces. Ja cię ogromnie podziwiam i mam w sobie cząstkę takiej malutkiej zazdrości(...) Takiej zazdrości: "Wow, ja też bym tak chciała" - stwierdziła Alicja Janosz

Teraz można odnieść wrażenie, że okres największej popularności gwiazd pierwszego "Idola" już minął. Pokazuje to też Instagram, będący w dzisiejszych czasach swoistym barometrem popularności. Ewelinie Flincie udało się zebrać tam niewiele ponad 5 tys. obserwujących. Alicja Janosz radzi sobie lepiej, ale jej wynik też nie jest oszałamiający - 16,4 tys.

Przypomnijmy, że Ewelina Flinta miała okazję przypomnieć o sobie, występując w "Dzień dobry TVN", ale jej czas antenowy, pierwotnie przeznaczony na występ, "skradł" Piotr Kraśko. Być może niedługo karta się odwróci i jeszcze usłyszymy prawdziwe przeboje w wykonaniu tych skądinąd, bardzo zdolnych, artystek. Jeden z fanów zasugerował dziewczynom, by nagrały duet.

Taki jest plan - uchyliła rąbka tajemnicy Alicja Janosz

Jak sądzicie, czy wokalistkom uda się jeszcze powrócić na szczyt?

Reklama

Zobacz także: Alicja Janosz wraca do muzyki! Jak poznała męża? Opowiedziała też o synku

ONS.pl
East News / Piotr Molecki
Reklama
Reklama
Reklama