Reklama

Autorzy wywiadu z Sarsą, który w ostatnich dniach stał się hitem Internetu, zmieścili specjalne oświadczenie. Na stronie portalu cgm.pl pojawił się felieton, w którym wyjaśniono, jak powstał materiał. Dziennikarze są oburzeni falą hejtu, która wylała się na Sarsę po publikacji wywiadu. Tekst bierze w obronę wokalistkę, która w czasie wywiadu, sprawiała wrażenie zdenerwowanej albo mocno rozkojarzonej. Artystce plątał się język i sprawiała wrażenie jakby nie potrafiła ona udzielić sensownej odpowiedzi na pytania.

Reklama

Wpadka Sarsy natychmiast obiegła sieć i stała się hitem internetu. Sama piosenkarka skomentowała to z przymrużeniem oka, zdjęciem...

Oświadczenie autorów dziwnego wywiadu z Sarsą

Na portalu cgm.pl pojawił się tekst, w którym wyjaśniono, że materiał został wyrwany z kontekstu. A feralny wywiad z Sarsą Markiewicz był nagrywany po kilku godzinach, spędzonych przez artystkę przed kamerą.

Sarsa spędziła u nas przed kamerą ze cztery godziny. Ostatnią rzeczą, którą realizowaliśmy był właśnie ten feralny materiał. Wiem, co to znaczy kilka godzin non stop przed kamerą i jakie to jest obciążenie. Wy też wiecie. Wyczerpanie, zwieszka, ściana. Wszystko - czytamy wpis Artura Rawicza.

Sarsa po publikacji tego wywiadu, prosiła jego twórców o wycofanie publikacji.

Kilka dni temu pojawiły się "Najgorsze pytania". Ale po jakimś czasie, na prośbę artystki materiał wycofaliśmy. Poprosiła o to, bo jej zdaniem taki materiał wyrwany z kontekstu dnia wykrzywia nieco całą sytuację. Może i tak. Faktycznie, po obejrzeniu video też odnieśliśmy takie wrażenie - czytamy na łamach cgm.pl.

Jednak mimo zdjęcia wywiadu ze strony, zaczął on żyć własnym życiem w internecie.

I to ten materiał został nielegalnie skopiowany (zanim z niego zrezygnowaliśmy) i pocięty.

I co myślicie o tych tłumaczeniach?

Zobacz też: Wiemy, kto wymyślił rogi Sarsy!

Sarsa udzieliła dziwnego wywiadu.

Artystka skomentowała sprawę na swoim Instagramie.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama