Reklama

Za nami finałowy odcinek "Przez Atlantyk". Grupa polskich celebrytów zakończyła swój wielki rejs na Martynice. W jego trakcie uczestnicy wielokrotnie decydowali się na szczere wyznania. Ostatni etap podróży również obfitował w szczere rozmowy. Antek Królikowski kolejny raz wrócił przed kamerą do swojej choroby.

Reklama

"Przez Atlantyk": Antek Królikowski znów mówi o chorobie

W finałowym odcinku "Przez Atlantyk" szczególnie mocno wybrzmiały słowa Piotra Liroya Marca, który opowiedział o swoim trudnym dzieciństwie - pełnym ucieczek z domu, głodu i biedy. Ale na poruszające podsumowanie podróży przez ocean zdobył się też Antek Królikowski. Aktor już we wcześniejszym odcinku "Przez Atlantyk" zdradził, że jest chory - jak wyznał walczy ze stwardnieniem rozsianym.

6 grudnia, na Mikołaja, dostałem taki prezent w postaci diagnozy SM, czyli stwardnienie rozsiane, czyli choroba centralnego układu nerwowego. Żyję z tym, ze świadomością tej diagnozy żyję od 2016. Staram się żyć aktywnie - mówił. - Nikt nie traktuje mnie jak chorego, jakby to wszystko jest w głowie jeśli chodzi o SM, w głowie mam ogniska zapalne, które są wygaszone przez leczenie, które stosuję co miesiąc w szpitalu.

Jak mówił Antoni Królikowski, miewa chwile zwątpienia, kiedy się zastanawia "po co to wszystko"

Mam to od lat, że ludzie postrzegają mnie, że widać, że naćpany, że najeba***. Bywa to denerwujące, ale to tym bardziej jeżeli już los tak chciał to mam poczucie, że jestem jednak winien to światu, żeby pokazać, że mimo choroby można żyć i mieć syna, można spełniać się zawodowo, można nawet przepłynąć Atlantyk, można wszystko - wyznał w programie.

Zobacz także: Antek Królikowski opowiedział o chorobie w "Przez Atlantyk" na własną prośbę! "Sam zaproponował"

Instagram/antek.krolikowski/

W finałowym odcinku show podsumował swój pobyt na jachcie. Na nagraniach z grudnia ubiegłego roku, które pokazano w ostatnią środę mówił nawet o cudzie.

To przepłynięcie oceanu postrzegam w kategoriach jakiegoś cudu, podobnie jak syna, który się urodził zdrowy - mówił Królikowski w scenach nagranych już po rejsie. - 6 grudnia 2016 dostałem diagnozę w szpitalu na Banacha, że jestem chory na SM. A 6 grudnia 2021 dopływamy na Martynikę, po 23 dniach rejsu przez Atlantyk. Ludzie myślą, że mnie znają, bo mnie widzieli w filmie jednym czy drugim, albo programie. A tak naprawdę nie wiedzą, kim jestem.

Zobacz także: "Przez Atlantyk": Antoni Królikowski dzwonił do Joanny Opozdy: "Pozostaje mi się modlić, żeby było dobrze"

Jak dodał, rejs dał uczestnikom poczucie, że mają większy wpływ na swoje życie. I wystarczy czasem odrobina odwagi, żeby powalczyć o siebie .

Nie spodziewaliśmy się, jak wiele da nam ten ocean. Choć też nie spodziewaliśmy się, jak wiele nam zabierze - podsumował Królikowski.

Warto dodać, że aktor był wówczas w innej sytuacji. Gdy w grudniu kończył rejs jego żona Joanna Opozda była jeszcze w ciąży, a Vincent dopiero miał się narodzić. Nikt nie myślał wówczas nawet o tym, że słynna para może się rozstać. Podobnie jak o tym, że aktor będzie musiał się wycofać z życia publicznego po ogłoszeniu kontrowersyjnej gali z pojedynkiem sobowtórów Władimira Putina i Wołodymyra Zełenskiego.

Reklama

Zobacz także: Joanna Opozda opublikowała urocze zdjęcie z Vincentem: "Kocham najbardziej na świecie"

Telus/Akpa
Reklama
Reklama
Reklama