Reklama

7. sezon "Sanatorium miłości" wystartował 2 marca, a uczestnicy tym razem spotkali się na Mazurach, w urokliwych Mikołajkach. Choć program słynie z emocji i wzruszeń, tym razem największe poruszenie wśród kuracjuszy wywołał Edmund. Jego zachowanie doprowadziło grupę do granic cierpliwości, przez co uczestnicy postanowili się z nim skonfrontować. Atmosfera była tak napięta, że Edmund nie wytrzymał presji i polały się łzy.

Reklama

Kuracjusze z "Sanatorium miłości" oburzeni zachowaniem Edmunda

W "Sanatorium miłości" narasta frustracja związana z zachowaniem Edmunda. Uczestnicy coraz głośniej wyrażają swoje niezadowolenie, zarzucając mu brak taktu, nachalność oraz nieustanne chwalenie się swoimi osiągnięciami. Stanley wprost stwierdził, że Edmund nie potrafi zaakceptować, iż nie każdy interesuje się kulturystyką.

Nie mógł mnie zrozumieć, że nie każdy lubi kulturystykę. Wycofałem się, nie chciałem, żeby mi to tłumaczył
– przyznał Stanley.

Ula wspomniała, że Edmund proponował jej randkę, co wywołało humorystyczną reakcję Staszka: "Słuchaj, jesteś szósty w kolejce" – rzucił z przekąsem. Narastająca frustracja widoczna była także w słowach Marka, który otwarcie powiedział o tym Edmundowi.

Nie lubię takich ludzi, którzy po prostu grają czegoś albo cały czas gadają, że dostajesz jakieś reklamy, dostajesz pieniądze za kontrakty i wszystkich zaczepiasz po drodze
- oznjamił.

Również Elżbieta postanowiła udzielić Edmundowi rady.

Po pierwsze, nie mów tak dużo o tych swoich nagrodach, o tym, co było, tylko skup się na tym, co jest. Chcesz nas poznać, chcesz z nami rozmawiać, ale nie mów o tym, co było i co jest na Twoim miejscu zamieszkania
– poradziła.

Zdzisław z kolei podkreślił, że Edmund nie daje innym wytchnienia: "Ja potrzebuję chociaż 10-15 minut się położyć, odpocząć, zrelaksować, żebyś nie mówił w tym momencie nic do mnie" – przyznał. Niezadowolenie wobec Edmunda wyraziła także Anna, w której Edmund był zakochany.

Tak Cię, Edi, całego chyba obejrzałam(...) Ja już nie mogę na to patrzeć, po prostu
– powiedziała, sugerując, że czuje przesyt jego zachowaniem.

Coraz więcej uczestników wprost mówiło Edmundowi, że czas, by zmienił swoje podejście.

Sorry, ale musisz jedno zrozumieć, że nie jesteś pępkiem świata, powiem Ci wprost. Nie jesteś pępkiem świata i szanuj tutaj wszystkich. Każdy ma inny charakter i tak dalej. Możemy się akceptować, możemy się nie akceptować. Ale jeżeli wypłynęła tutaj jakaś prawda, to trzeba ją przyjąć na klatę
- skwitował Stanley.
mat. prasowe

Edmund odejdzie z "Sanatorium miłości"? Emocjonalna reakcja i interwencja Marty Manowskiej

Na liczne zarzuty ze strony kuracjuszy Edmund zareagował w wyraźnie emocjonalny sposób. Po fali krytyki, w której uczestnicy wytknęli mu nachalność, brak taktu i nieustanne chwalenie się swoimi osiągnięciami, Edmund wyraźnie dał do zrozumienia, że rozważa opuszczenie programu.

Nie musicie nic mi pomagać. Nie chcę (...). Edmuś chyba sobie przemyśli i w sobotę pojedzie. Zostawi was tutaj, róbcie sobie, co chcecie. Życzę wam wszystkiego najlepszego
– powiedział zrezygnowany.

Sytuacja była na tyle napięta, że interweniowała prowadząca program, Marta Manowska. Jej celem było załagodzenie konfliktu i przywrócenie harmonii w grupie. Manowska zwróciła się do uczestników z apelem o zakończenie konfliktu i wspólne rozpoczęcie nowego etapu.

Chciałam z Wami pogadać, bo tak coś do mnie doleciało, że jakiś jest problem. I chciałam z Wami porozmawiać, żeby jakoś z tego wybrnąć
- oznajmiła Manowska.

Jej słowa przyniosły pozytywny efekt. Edmund, wyraźnie poruszony całą sytuacją, popłakał się, co jeszcze bardziej uświadomiło grupie, jak mocno przeżywał narastającą krytykę. Wspólnie z uczestnikami doszli do wniosku, że sytuacja zaszła za daleko, a zbyt duże napięcie w grupie było niekorzystne dla wszystkich. W geście pojednania Edmund wyciągnął rękę do Marka, z którym wcześniej był skonfliktowany, i obaj pogodzili się, symbolicznie kończąc kłótnię.

Zobacz także:

Reklama
Edmund z Sanatorium miłości doprowadził grupę do granic wytrzymałości
mat. prasowe
Reklama
Reklama
Reklama