"Hotel Paradise": Inga przez przypadek wyrzuciła Mateusza z programu? "Powinnam mieć order idiotki"
O tym kto odpadnie z "Hotelu Paradise" nie zawsze decyduje rajskie rozdanie. Czasem jest to gra, która źle poprowadzona, eliminuje przypadkowych uczestników...
W "Hotelu Paradise 4" widzowie nie mogą narzekać na nudę. Uczestnicy potrafią grać ostro, a także bez skrupułów wyrzucać siebie nawzajem z programu. Kłopot w tym, że ich plany nie do końca się udają, a czasem show opuszczają zupełnie przypadkowe osoby. Tym razem znów gra zdecydowała o losach rajskiej ekipy, a ściślej była to Inga, która nie przemyślała swojej roli i najwyraźniej pogrążyła Mateusza! Co to dla niego znaczy? Czy pożegna się z "Hotelem Paradise"?
"Hotel Paradise 4" Inga nie może wybaczyć sobie, że pogrążyła Mateusza!
Aktualna sytuacja uczestników w "Hotelu Paradise 4" byłaby całkiem klarowna, gdyby nie fakt, że Inga jest singielką. Inne pary bardzo się do siebie przywiązały, a ich relacje coraz lepiej się rozwijają. Jednak czy każda z nich może czuć się pewnie podczas rajskiego rozdania? Historia tej edycji pokazała, że w tym programie może wydarzyć się wszystko, szczególnie gdy elementem gry jest wygrana bądź przegrana w którejś z konkurencji.
Zobacz także: "Hotel Paradise": Wiktoria wściekła na Miłosza i Nanę: "Dla mnie jest akt hipokryzji"
Tym razem gra polegała na pokonaniu toru przeszkód. Wygraną była romantyczna randka, zaś przegrana gwarantowała "coś negatywnego" jednak pary nie miały pojęcia co. W imieniu każdego duetu mogła wystąpić tylko jedna osoba. Na torze stanęli więc sami panowie, a Inga jako singielka, nadzorowała poprawność wykonywanych zadań i była zobowiązana do poprawiania tych, którzy nie wykonali misji dokładnie. Uczestniczka podeszła do swojej roli uczciwie, może nawet za bardzo uczciwie...
Panowie szli łeb w łeb, jednak Inga zauważyła, że Mateusz nie przeszedł jednej przeszkody poprawnie i go zawróciła, tym sposobem wydłużając jego czas i stawiając na przegranej pozycji. Mateusz nie krył ogromnej wściekłości, a jego frustrację pogłębiał fakt, że nie wiedział, czego ma się spodziewać po swojej przegranej. Miał się jednak czego bać, ponieważ takie konkurencje udowodniły już nie raz, że potrafią mocno zmienić porządki w hotelu.
Podczas ostatniej gry przecież z programu odpadł Miłosz, zaś jeszcze niedawno w ten właśnie sposób z hotelem pożegnał się Janek czy Launo. Inga nie mogła sobie darować, że tak naprawdę pogrążyła najbliższego sobie kolegę:
- Strasznie źle się z tym czuję, Mati jest jedną z osób, którą najbardziej lubię z chłopaków. A jeszcze jest w parze z Vaneską, moją bratnią duszą tutaj - przyznała załamana Inga.
Zobacz także: "Hotel Paradise": Marietta przejdzie na islam? "Mój narzeczony byłby najszczęśliwszy"
Uczestniczka ma do siebie żal za uczciwość, na którą się zdecydowała. Za późno uświadomiła sobie, że przecież mogła zagrać i tak naprawdę kazać powtórzyć konkurencję któremuś z panów, których wolałaby z programu wyrzucić. W rozmowie z Wiktorią i Vanessą, Inga załamana przyznała:
- Wiesz, o czym zapomniałam? O najważniejszym! My jesteśmy tak naprawdę w "Hotelu Paradise" i tutaj mogą być strategie i inne rzeczy. Ja zapomniałam, że ja tu mogłam mieć taktykę, grę. Że ja tak naprawdę nie musiałam powiedzieć Mati, tylko mogłam powiedzieć Przemek, Łukasz. Powinnam mieć order idiotki! Jeżeli mam być szczera, to mam wybierać Przemek i Mati, to Mati jest mi najbliższy, nie żaden Przemek, nie żaden Łukasz - przyznała szczerze uczestniczka.
Co tak naprawdę oznaczała przegrana Mateusza? Prawda wyszła podczas Puszki Pandory i wywołała na twarzy Ingi niemałe zaskoczenie. Niestety, widzowie dowiedzą się, co przeczytała Inga dopiero w następnym odcinku.
Zaskakująca Puszka Pandory
Podczas Puszki Pandory uczestnicy nie raz potrafili zadawać sobie bolesne i bardzo trudne pytania. Podczas tej chwili szczerości dochodziło czasem do prawdziwych spięć, a prawda mocno bolała. Tym razem jednak uczestnicy byli dość zgodni, a większość pytań dotyczyła dwuznacznej sytuacji, która miała miejsce między Naną a Miłoszem. Wiktoria była naprawdę wściekła za tę bliskość i nie wstydziła się zrobić Miłoszowi porządnej awantury, przypominając mu, jak bardzo był kiedyś zły na nią, gdy to ona miała podobne "zabawy" z Łukaszem.
Uczestnicy jednak wszystko sobie wyjaśnili, a podczas Puszki Pandory zarówno Nana jak i Miłosz zapewnili, że łączy ich jedynie koleżeństwo:
- Łączy nas ziomalstwo. Jesteśmy tutaj od początku i dobrze się dogadujemy, no i tyle - odpowiedziała pewnie Nana.
Zobacz także: "Hotel Paradise" Łukasz wbija szpilę Wiktorii? "Są ludzie, z którymi tracisz czas"
Mieszkańcy "Hotelu Paradise" wypytywali także Mateusza i Vanessę o to, jaką podejmą decyzję, gdyby okazało się, że któreś z nich będzie musiało odejść z programu. Oboje stwierdzili, że nie będą szukać uczuć na siłę i nie kryli złości, że ich relacja może się tak szybko zakończyć. Ale co tak naprawdę ich czeka? Tego wciąż nie wiemy. Pewne jest, że ktoś ma odpaść. Jak dotąd na pożegnanie z "Hotelem Paradise" przygotowywała się samotna Inga. Co jeśli jednak gra zdecydowała inaczej?