"40 kontra 20": Kinga i Robert w pierwszej takiej kłótni: "Nie rób ze mnie idioty"
Kinga postanowiła skonfrontować z Robertem i omówić z nim to, że wyrzucił ją z własnej willi. Senior z "40 kontra 20" szybko stracił cierpliwość do swojej faworytki.
Przez większość odcinków "40 kontra 20" zdecydowanie to Kinga brylowała wśród faworytek do serca Seniora. Robert Kochanek nie krył ogromnego zainteresowania piękną blondynką, a ich wspólne randki były pełne namiętności... Co więc poszło nie tak? O losach Kingi zdecydowały pozostałe uczestniczki, które podczas "Ceremonii chaosu" wręczyły jej aż 5 kopert, czyniąc ją automatycznie zagrożoną. Robert, zamiast pozbyć się Kingi z programu, zdecydował wyrzucić ją z willi... Czy ten gest ostatecznie przekreślił ich relacje? Kłótnia, jaką odbyli, wszystko wyjaśnia!
"40 kontra 20" Kinga ma dość nielojalności Roberta. Pierwsza tak ostra kłótnia uczestników programu
Dzień bez Kingi mieszkającej w willi okazał się być tak różny od dotychczasowych, że niemal cały czas mieszkanki posiadłości mówiły tylko o tym. Wszystkie przestały w końcu czuć czujne spojrzenie koleżanki z programu i mogły wreszcie się wyluzować. W wyrzuceniu Kingi z willi swoją wielką szansę zobaczyła Marta, która zaczęła jeszcze bardziej kokietować Seniora. Podobnie było także z Lindą, dla której brak Kingi także jest furtką do Roberta. Dziewczyna ma jednak jeden problem. W willi po raz pierwszy zamieszkała jej mama, co bardzo Lindzie zaczęło przeszkadzać.
Z kolei Kinga swój pierwszy dzień na glampingu spędziła także na rozmowach o Robercie. Z niemal każdą dziewczyną zamieniła kilka zdań na temat Seniora i wyjaśniała swój punkt widzenia. Na wszelkie zaczepki Kochanka nie reagowała, bądź udawała obojętną. Widać było, że ma do Seniora ogromny żal, że wyrzucił ją ze swojej willi. Dla Roberta jednak gra toczyła się dalej i przez cały dzień próbował mieć kontakt ze swoją faworytką dokładnie na tych samych zasadach, jak do tej pory. Jednak przez zachowanie Kingi zupełnie mu się to nie udawało. W rozmowie z Lindą i jej mamą nie bał się skrytykować dziewczyny:
Ona zachowuje się, jakby miała 15 lat. Rozpieszczona dziewczynka, której mamusia wszystko dawała i wiesz, że ona tym samym ujmie mnie. Ja nie mam lat 18, 20, biedna księżniczka będę za nią biegał. Ja wolę biegać razem, a nie za kimś - denerwował się Robert, a jego rozmówczynie jak zawsze przytakiwały mu z zaangażowaniem.
Przez cały dzień bez Kingi, mieszkanki willi dosłownie kwitły. Linda i Marta zostały zabrane na randki sam na sam, co skrupulatnie wykorzystały, żeby zawrócić w głowie Seniorowi. Choć teoretycznie Robert Kochanek był wściekły na Kingę i zirytowany jej obojętnością, to wciąż z każdą z pań rozmawiał tylko na jej temat...
W końcu po całym dniu i wielkiej wspólnej kolacji Robert Kochanek i Kinga pierwszy raz się skonfrontowali. Doszło do bardzo nieprzyjemnej wymiany słów. Faworytka Seniora w końcu wyjaśniła mu, dlaczego go unikała:
Co mi powiesz? - zaczęła nieśmiało Kinga.
Co ja Ci powiem? Mogę Ci powiedzieć, że cię nie rozumiem. Twojej obojętności wobec mnie i twojego zachowania - przeszedł od razu do ataku Robert.
Jak małe dziecko wie, że coś parzy, to co robi? - spytała Kinga, czym rozsierdziła seniora. Mocno poddenerwowany odpowiedział:
Jak małe dziecko wie, że coś parzy, to płacze. Za trzecim, czy za czwartym razem wie już, z czym to się wiąże.
No właśnie i to, co ja teraz robię, to nie jest obojętność, tylko jest bronieniem się przed tym, żeby się znów nie poparzyć!
Kinga, proszę Cię, nie mów mi takich rzeczy, bo ja w to nie wierzę - odpowiedział zrezygnowanym tonem Robert Kochanek.
Od tego momentu rozmowa przyjęła bardzo nerwowy charakter. Robert Kochanek był coraz bardziej wściekły, zaś Kinga nie kryła smutku i rozczarowania:
Dużo mnie to kosztowało emocjonalnie, żebym się przed Tobą otworzyła i żebym Ci pokazała to, że mi zależy. A jeśli w konsekwencji dzieje się, co się dzieje, to bardzo proszę. Masz czas, żeby się zastanowić, daję Ci, że tak powiem wolną rękę. Sprawdź sobie jakieś opcje, które są dla Ciebie ważniejsze, lepsze…
Ale o czym Ty mówisz? Ja się gubię w tym momencie, o czym ty mówisz?
O tym Ci mówię, że tego wieczoru, kiedy wróciłeś z randki naprawdę, zamiast ze mną konkretnie pogadać, to tak naprawdę…
Ale Kinga, pomyśl, co Ty mówisz, gadasz teraz jakieś bzdury. Próbuje do Ciebie podejść, unikasz mnie, raz, drugi. Ja nie będę za tobą biegał. Nie masz ochoty, nie ma problemu - wtrącił się w zdanie Kindze wściekły Robert Kochanek.
Potem emocje były tylko większe. Oboje uczestnicy zwrócili uwagę na niedomówienia i żale, jakie wobec siebie czuli:
Podejmując taką decyzję, wiedziałeś na pewno, że będziemy mieli utrudniony kontakt, i to jest taka dużo mi dająca sytuacja do myślenia, że skoro wiesz, tak naprawdę, kilka godzin nie minęło od ceremonii, a takie rzeczy się dzieją.
Ja się staram Ciebie tak zrozumieć, w wielu kwestiach ciebie wytłumaczyć, sam sobie - niemal już krzyczał Robert Kochanek, chcąc w ten sposób podkreślić, jak bardzo nie pojmuje sensu działań Kingi. Uczestniczka postanowiła więc wyłożyć swoje żale kawa na ławę:
Ale czego nie potrafisz zrozumieć? Że mi na tobie zależy i mi nie jest przyjemnie patrzeć, jak mija kilka godzin od tego czasu, gdy my sobie fajnie spędzamy miło czas, a ty się przewalasz co 5 minut z inną laską na basenie. Co jest Ci ciężko zrozumieć Robert? Rozumiesz już mnie? Przepraszam, ale już nie wiem jak mam do Ciebie powiedzieć, czy teraz już zrozumiałeś? - wyjaśniła oburzona Kinga.
Tak, zrozumiałem - odpowiedział wrogim głosem Kochanek.
Przepraszam, że byłam ordynarna - dodała 20-tka.
Zrozumiałem, ale ty mnie nie zrozumiałeś - postanowił odbić piłeczkę Robert.
Zrozumiałam, tylko to jest dla mnie nie na miejscu - odpowiedziała.
W tym momencie Robert Kochanek po prostu wybuchł. Wypowiedział krótką opinię na temat swojej relacji z Kingą, po czym odszedł bez pożegnania:
Co jest nie na miejscu? To, że ty mnie unikasz, jeśli chodzi o kontakt, ja wracam, żeby z tobą porozmawiać, a Ty mówisz, że to nie jest na miejscu? Że unikasz mnie, odkąd zszedłem na dół i to nie jest na miejscu? No proszę Cię. Nie rób ze mnie idioty. A teraz przyczepiasz się do mnie, że jestem za bardzo otwarty wobec Marty. Czy Ciebie to zabolało? Bo mnie zabolało tamto bardziej, że miałaś mnie w tyłku - krzyknął wściekły Robert i postanowił odejść od Kingi bez słowa.
Całej rozmowie z tarasu willi przyglądały się ciekawskie dziewczyny i rozmawiały o tym, że może Robert przestanie ulegać manipulacjom Kingi. Tymczasem dziewczyna zapewnia, że jej uczucia są bardzo szczere i zależy jej na Seniorze, jak nikomu w tym programie...
A Wy jej wierzycie?
Zobacz także: "40 kontra 20": Linda i Kinga walczą o Roberta Kochanka! "Uwaga ma być skupiona tylko na mnie"
Kinga i Robert nie rozmawiali długo, jednak emocje sięgnęły zenitu. Ona miała żal, że nie jest "tą jedyną", a Robert nie docenia jej zaangażowania, a Robert miał żal, że dotąd chętna do rozmów, wpatrzona w niego dziewczyna nie okazuje mu już tego samego zainteresowania.
Dziewczyny nie ukrywały, że zniknięcie Kingi z willi dało im mnóstwo swobody. W końcu każda z nich mogła bez czujnych spojrzeń porozmawiać z Robertem, czy się do niego przytulić. Jednak zniknięcie tej rywalizacji nie oznacza zniknięcia kolejnych... Tak naprawdę jeśli Kinga odsunie się w cień, dziewczyny dopiero wtedy będą walczyć naprawdę o względy Roberta Kochanka.
Odejście Kingi z willi dało dziewczynom powód, żeby poczuć się pewniej. Marta zapowiedziała bez ogródek, że widzi teraz dla siebie wielką szansę:
Na sto procent wykorzystam, tę sytuację! - mówiła do kamery.