Niewinny internetowy flirt czy już zdrada
Zdrada w sieci może mieć wiele twarzy. Czasami niewierności online towarzyszy cyberseks „tekstowy” lub z wykorzystaniem kamer, ale cyberromans może opierać się też na czatach czy pisaniu do siebie maili.
Zdrada w sieci może mieć wiele twarzy. Czasami niewierności online towarzyszy cyberseks „tekstowy” lub z wykorzystaniem kamer, ale cyberromans może opierać się też na czatach czy pisaniu do siebie maili.
Romans w sieci jest paradoksalnie bardziej niebezpieczny niż ten w realu. Dlaczego? Ponieważ obiektem uczuć czy pożądania nie jest prawdziwa osoba, a jedynie jej wyidealizowany obraz. To sprawia, że o wiele łatwiej jest wpaść w sidła takiej relacji. A że potrafią one trwać całkiem długo i dawać satysfakcję wiedzą choćby osoby, które znalazły miłość przez internet i przejściowo żyją w związku na odległość. Jednak na to można sobie pozwolić, będąc singlem i nie mając zobowiązań wynikających ze stacjonarnego związku, w którym się aktualnie jest.
Co jest zdradą w sieci?
Nie tak łatwo odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ wszystko zależy od tego, jak bardzo jesteśmy zaangażowani w daną relację. Dla jednej osoby będzie to codzienny czat, dla innej wysyłanie emotikonek i buziaków, a jeszcze dla innej rozmowy na Skype lub cyberseks. Wyznacznik powinien być jeden – jeżeli robimy i piszemy coś, co zraniłoby naszego obecnego partnera, prawdopodobnie przekroczyliśmy już granicę zdrady w sieci.
Jak rozpoznać zdradę w sieci?
- Pora dnia korzystania z internetu – a raczej pora nocy, ponieważ często romans online kwitnie właśnie późno w nocy albo bardzo wcześnie nad ranem. W związku z tym osoba zmienia też rytm swojego życia kładąc się później spać lub wstając wcześniej. Charakterystyczne jest też to, że są to stałe godziny.
- Poczucie, że brakuje tematów do rozmów – w miarę trwania romansu internetowego, tematy które porusza para zaczynają być coraz bardziej intymne. Rozmawiają więc o swoich problemach osobistych, dzielą się tajemnicami, flirtują i wchodzą na coraz wyższy poziom intymności. Co ciekawe, mężczyźni szybciej niż kobiety zaczynają dzielić się swoimi myślami czy refleksjami z internetowymi kochankami.
- Strzeżenie jak oka w głowie telefonu i komputera – gdy kwitnie „stacjonarny” romans zabieranie ze sobą telefonu wszędzie, nawet do toalety, jest jednym z ważnych symptomów. Nie inaczej jest ze zdradą w sieci. Do tego hasło na komputerze lub czyszczenie historii wyszukiwania – jeśli to normalna praktyka partnera, bo też tak może być, to w porządku, ale jeśli nagle zmienił sposób użytkowania sprzętu, coś jest nie tak.
- Brak ochoty na seks – nawet zdrada w sieci może się wiązać w pewnym sensie z fizyczną zdradą. Okazuje się jednak, że cyberseksu szukają częściej zajęte kobiety niż mężczyźni.
Jak sobie radzić po zdradzie w sieci?
Zdrada w sieci w dalszym ciągu jest jednak zdradą, nawet jeśli dotyczy tylko sfery emocjonalnej, szczególnie gdy wiąże się to z utratą zaufania partnera. Tak samo też wygląda sposób, w jaki można sobie z nią poradzić – to kwestia odbudowy zaufania, ale i... poszukania źródeł. Z jednej strony wymaga to krytycznego przyjrzenia się temu, dlaczego osoba musiała szukać zaspokojenia swoich potrzeb gdzieś w wirtualnym świecie. Z drugiej – czego jej tak naprawdę brakuje, co nią powodowało? Być może to kwestia niskiej samooceny i chęci dowartościowania się, ale w tej kwestii nawet najbardziej idealny partner nie będzie w stanie zmienić o 180 stopni nastawienia, choć bez wątpienia też ma na nie duży wpływ.